Damiano Cunego – triumfator 2. etapu Giro del Trentino spełnił już swoje założenie na ten wyścig. Włoch skupia się bardziej na niedzielnym Liege-Bastogne-Liege, a teraz będzie pomagał Michele Scarponi`emu.
„Bardzo się cieszę, bo to moje pierwsze zwycięstwo w sezonie. Na finałowym podjeździe pracowała cała drużyna, a zwłaszcza Marzano, Niemiec i Scarponi. Czujemy się dobrze, wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Zrealizowaliśmy wszystkie założenia, które postawiliśmy sobie przed startem. Znam ten podjazd i wiedziałem, że jeśli na metę wpadnie taka grupka to musze zaatakować na 200 metrow przed końcem”, powiedział Cunego.
Włoch chciał dać dziennikarzom do zrozumienia, że pozycja Michele Scarponi`ego w Lampre-ISD nie jest taka mocna, jak mogłoby się wydawać. „W naszym zespole nie ma prawdziwego lidera, to zależy od dnia. Dziś koledzy pomogli mnie, jutro możemy pracować na kogoś innego. Jeśli chodzi o Punta Veleno, to okaże się jutro. Wjeżdżamy na Zoncolan, więc z tym podjazdem również sobie poradzimy”, uspokajał.
31-letni kolarz skupia się teraz na niedzielnym Liege-Bastogne-Liege, choć do końca Giro del Trentino pozostały jeszcze dwa etapy. W takim wypadku, były triumfator Giro d`Italia upatruje faworyta wyścigu Dookoła Trydentu w Michele Scarponim.
„W Liege będzie ciężko, są bracia Schleck, Rodriguez, Sanchez, a także dochodzący do formy Gilbert. Scarponi dziś mi bardzo dużo pomógł. To jest mój faworyt na triumf w całym Trentino. Ja skupiam się na Liege, bo już podczas Amstel Gold Race czułem się już bardzo dobrze. Tam miałem pecha i upadłem. Dziś wydaje się, że pozbyłem się nieszczęść i będę walczył w Belgii”, oznajmił na koniec.
Foto: Artur Machnik
Z Sant`Orla Terme, Andrzej