Za nami drugi, niesamowicie emocjonujący, górski etap 45. Tour of the Alps. Na mecie w trydenckiej mieścinie Lana z wygranej cieszyć mógł się Pello Bilbao. Bask z Bahrain-Victorious został także nowym liderem klasyfikacji generalnej.

Bardzo ciekawie na papierze wyglądał profil drugiego dnia zmagań w Alpach. We włoskim Trydencie kolarze do pokonania mieli od startu wymagający podjazd pod Passo Rolle (21,2km; 5,8%), następnie zjeżdżali przeszło 1700 metrów nad poziom morza niżej by rozpocząć ponowną wspinaczkę – tym razem pod Mendelpass (16km; 6,5%). Ostatnią trudnością dnia był łagodniejszy już wjazd na Gampenpass (13,5km; 4,1%), skąd do mety prowadziły już praktycznie tylko zjazdy. Ta ulokowana została w malowniczym miasteczku Lana – choć leżącym na terytorium Włoch, to niemieckojęzycznym, co charakterystyczne dla Trydentu i pogranicza włosko-austriackiego. Sam finisz prowadził lekko pod górę – ostatni kilometr to, jak donosili obecni na miejscu redaktorzy Naszosie.pl, około 3-4%.

Pierwszy podjazd, czyli Passo Rolle (21,2km; 5,8%), został pokonany w iście szaleńczym tempie. Za peletonem pozostało wielu zawodników, z kolei na czele nie mogła się zawiązać ucieczka dnia – najpierw oderwało się około 30, później 20 kolarzy, na co nie było zgody ze strony wszystkich ekip. Niedługo przed szczytem nie mówiliśmy już o próbie odjazdu – grupa faworytów znalazła się bowiem na czele i sama liczyła ledwie kilkunastu kolarzy.

Ostatecznie urwała się 10-osobowa grupa, w której znaleźli się Miguel Ángel López i Vadim Pronskiy (Astana Qazaqstan Team), Pavel Sivakov (INEOS Grenadiers), Cian Uijtdebroeks (BORA – hansgrohe), Hermann Pernsteiner (Bahrain – Victorious), Michael Storer i Matteo Badilatti (Groupama – FDJ), Jonathan Caicedo (EF Education-EasyPost), Felix Gall (AG2R Citroën Team) oraz Thymen Arensman (Team DSM). Na szczycie mieli 45 sekund przewagi nad kolejną grupką, lider Geoffrey Bouchard (AG2R Citroën Team) tracił już znacząco więcej.

Niedługo później sytuacja mocniej się rozjaśniła – odjazd zbudował 3 minuty przewagi nad peletonem, a pomiędzy zawieszeni byli jedynie Carl Fredrik Hagen (Israel – Premier Tech), Chris Hamilton (Team DSM) i Iván Cobo (Equipo Kern Pharma). Kolarze zaczęli mknąć niżej, ku cieplejszym stronom – warto podkreślić bowiem, że początek rywalizacji odbywał się w temperaturach spadających miejscami do zera stopni Celsjusza.

Mniej więcej w okolicach lotnej premii, którą wygrał Miguel Ángel López, do dziesiątki dołączył goniący ich Norweg, zaś pozostała dwójka znalazła się w peletonie tracącym wciąż około 3 minut. Następną trudnością dnia był Mendelpass (16km; 6,5%), czy też po włosku Passo della Mendola – przy takim składzie ucieczki kluczowym wydawało się być to, jak będzie tam zmieniać się różnica między grupami. Walka szła bowiem nie tylko o etap, ale i klasyfikację generalną – jedynie Vadim Pronskiy, Matteo Badilatti i Carl Fredrik Hagen tracili po pierwszym etapie więcej niż 15/19 sekund.

Za sprawą pracy ekip AG2R Citroën Team i Bahrain – Victorious, a w szczególności Santiago Buitrago z tej drugiej drużyny, różnica podczas wspinaczki zaczęła dynamicznie maleć. W połowie Passo della Mendola wynosiła już tylko minutę, a z przodu siódme poty wylewali kolarze Astany, by nie dać się złapać.

50km przed metą przyspieszył Pavel Sivakov. ̶R̶o̶s̶j̶a̶n̶i̶n̶ Francuz goniony był głównie przez Miguela Ángela Lópeza, w grupie nie było już Pronskyiego i Hagena. Przegrupowanie nastąpiło pod sam koniec podjazdu – na czoło wysforowali się obok kolarza INEOS Grenadiers także Hermann Pernsteiner, Michael Storer i Thymen Arensman, z pewną stratą podążała reszta uciekinierów, a peleton nieco zwolnił i tracił około 1:40.

Podczas pokonywania Gampenpass (13,5km; 4,1%) grupa faworytów złapała wszystkich poza czołową trójką. Na czele nie kręcił już bowiem Hermann Pernsteiner – Bahrain-Victorious cofnęło Austriaka do pracy na rzecz swoich liderów, którzy kręcili około minuty za Sivakovem, Storerem i Arensmanem. W peletonie znajdowało się tymczasem około 25 zawodników, w tym lider wyścigu Geoffrey Bouchard.

30km przed metą ponownie przyspieszył kolarz INEOS Grenadiers, ale nie zgubił lidera Groupamy. Nowy lider klasyfikacji górskiej (bo przy okazji takowym został Francuz) zgubił tym atakiem Holendra z Team DSM – ten nie wrócił już do czołówki. Z tyłu genialną robotę na zjazdach robił z kolei osobiście Pello Bilbao, który zaczął likwidować różnicę między grupą faworytów a liderami – na kilkanaście kilometrów przed metą miało to być niespełna 20 sekund.

Bask zjeżdżał tak odważnie, że porwał peleton na dwie części – na jego kole pozostało ledwie kilkunastu kolarzy. Z tyłu został m.in. Geoffrey Bouchard, a to oznaczało, że na mecie w Lanie poznać mieliśmy nowego lidera klasyfikacji generalnej. Na ostatnich kilometrach ekipa Bahrain-Victorious złapała uciekającą dwójkę – dokładnie 16 zawodników znalazło się w grupie walczącej o zwycięstwo.

Finisz na swoją korzyść obrócił Pello Bilbao, który pewnie zwyciężył przed Romainem Bardetem i Attilą Valterem. Tym samym to Bask został nowym liderem klasyfikacji generalnej alpejskiej etapówki.

Wyniki 2. etapu Tour of the Alps:

Poprzedni artykułAttila Valter: „To będzie coś spektakularnego widzieć tylu swoich rodaków przy drogach”
Następny artykułFelix Gall: „Cieszę się, że zespół na mnie stawia”
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments