Po przymusowej, dwuletniej przerwie, na szosę, w barwach ekipy Movistar, wraca Alejandro Valverde. Już jutro, w kampusie telekomunikacyjnego giganta niedaleko Madrytu, podczas uroczystej inauguracji sezonu, Hiszpan zaprezentuje się w koszulce swojej starej-nowej ekipy.

Miało się to odbyć już miesiąc temu, na przeszkodzie stanęła jednak UCI, oświadczając, że Valverde wciąż jest zawieszony i ekipa nie może dokonać oficjalnej prezentacji aż do 31 grudnia. Tak więc po dodatkowym miesiącu oczekiwania zawodnik stanie wreszcie w blasku fleszy i… nie będzie przy tym samotny. Towarzyszyć mu będzie zwycięzca hiszpańskiej Vuelty, Juan Jose Cobo, który jako ostatni podpisał kontrakt z rodzimą ekipą.

Jeszcze w tym miesiącu Valverde zaprezentuje się kibicom podczas Tour Down Under (15-22.01), co będzie jego pierwszym startem od maja 2010 roku. Wtedy właśnie, tuż po Tour de Romandie wykryto, że Alejandro jest zamieszany w aferę Operacion Puerto. Choć nigdy nie złapano go na dopingu  został zdyskwalifikowany, a jego wyniki – usunięte.

Jednakże to już melodia przeszłości, Valverde wraca i ma nadzieję, że będzie to powrót w wielkim stylu, pomocną dłoń wyciągnął do niego zespół Movistar, podpisując z kolarzem dwuletni kontrakt.

Szef ekipy, Eusebio Unzué twierdzi, że powrót Valverde w połączeniu z przyjściem Cobo zapewni najlepiej finansowanej hiszpańskiej drużynie lepsze wyniki, szczególnie w Wielkich Tourach: Powrót Alejandro daje nam gwarancję wyników, których nie zdołaliśmy osiągnąć w 2011 roku – powiedział – Jesteśmy przekonani, że on szybko wróci do swojego poprzedniego, wysokiego poziomu. Alejandro wystartuje w wiosennych klasykach, ale głównym celem będzie Tour de France. ¬– zakończył Unzué.

Warto dodać, że udział w australijskim Tour Down Under nie będzie pierwszym w karierze Hiszpana. Valverde startował w tym wyścigu w 2010 roku, zajmując 9 miejsce w klasyfikacji generalnej. Kolejnym jego celem w tym sezonie będzie lutowy Mallorca Challenge, a później czekają go przygotowania do wiosennych klasyków i najprawdopodobniej start w Paryż – Nicea.

A my nie zapomnimy jego gestu na Mont Ventoux:

Natalia

 

 

 

 

Poprzedni artykułSaur-Sojasun chce zbliżyć się do World Tour
Następny artykułMaxime Monfort chce być liderem RadioShack-Nissan w Vuelta a Espana
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Adam
Adam

Ja na pewno 🙂