Co, po zakończeniu kariery, robią byli zawodowcy? Odcinają kupony od sławy? Wreszcie odpoczywają? Wbrew pozorom – wręcz przeciwnie!
Kolarscy emeryci to najczęściej bardzo młode osoby – zazwyczaj zawodowcy decydują się na rozbrat z kolarstwem jeszcze przed czterdziestymi urodzinami, a to przekłada się na ciągłą chęć pracowania, trenowania i spotykania się z wieloletnimi rywalami i przyjaciółmi. Przykładami na „aktywnych emerytów” są m.in. Fabian Cancellara, Phil Gaimon, Jens Voigt czy Bartosz Huzarski.
Fabian Cancellara
My first Triathlon in a olympic distance. It was kind of sustained but an impressive experience!! thanks alot to @Win4Youth @AdeccoGroup pic.twitter.com/hKXhL8V8Hu
— Fabian cancellara (@f_cancellara) September 26, 2017
Fabian Cancellara zdecydował się odejść z kolarstwa po sezonie 2016, w którym pokazał się ze znakomitej strony – zdobył złoto Igrzysk Olimpijskich, wygrał Strade Bianche i był drugi w Ronde Van Vlaanderen. Spartakus w swojej przebogatej karierze zdobył bardzo wiele, dlatego na emeryturze… zmienił dyscyplinę. Poza wspieraniem swoich partnerów (m.in. Trek i IWC) Szwajcar wciąż rzadko zsiada z siodełka – niedawno ukończył swój pierwszy triathlon na dystansie 55.5km (500m pływania, 50km roweru i 5km biegu) z wynikiem 2:23:50, co przełożyło się na znakomite, jak na debiut, 17. miejsce.
Poza łączeniem trzech dyscyplin Cancellara wciąż jeździ na rowerze. W tym roku nieliczni, którzy zdołali się „dobić” na listę startową mieli okazję do ścigania z trzykrotnym triumfatorem Paryż-Roubaix. Na górzystej trasie zostały rozegrane imprezy pod wiele mówiącą nazwą „Chasing Cancellara” (Goniąc Cancellarę). Niektórym się udało, więc forma chyba już nie do końca olimpijska!
Jens Voigt
It's a wrap!Thank you to everyone and to the recovering riders" be strong and get better soon". My thoughts are with you. Let's ride pic.twitter.com/MLZKcKgSKw
— Jens Voigt (@thejensie) October 10, 2017
Jens Voigt kończył karierę bijąc rekord w jeździe godzinnej. Chociaż teraz wynik 51.115km nie wydaje się zbyt imponujący, to właśnie słynny Niemiec rozpoczął drugie życie tego wyzwania. Nie da się ukryć, że Jensie rzadko potrafił wytrzymać w peletonie i zazwyczaj starał się przed nim umknąć, dlatego nie dziwi bardzo aktywna emerytura – co nie dziwi, Voigt spotyka się z kolarzami-amatorami na swoich wyścigach i jest ambasadorem marki Trek, ale niektóre wyzwania są bardzo imponujące.
Po pierwsze – w styczniu Jens podjął się niesamowitej próby, by zebrać pieniądze na cele charytatywne. Pomimo kiepskiej pogody zwycięzca Tour de Pologne ruszył na… Everesting, a więc pokonanie 8848m przewyższeń bez przerwy. Jeszcze bardziej zastanawia miejsce – Berlin, a dokładniej podjazd Teufelsberg mierzący 90m w pionie. By pokonać wysokość odpowiadającą najwyższemu szczytowi Ziemi Voigt musiał pokonać 98 okrążeń po 4km – ostatecznie, po 27h (z małymi przerwami) Niemiec pokonał wspinaczkę sto razy i przekroczył 9000m przewyższeń.
Po drugie – Jens Voigt zaczął biegać maratony, startować w triathlonie i pokazywać się na zawodach kolarstwa przełajowego. Zasada shut up, legs! (zamknijcie się, nogi!) wciąż obowiązuje, więc czasu na nudę nie ma, a przecież Niemiec zapowiadał, że chce się poświęcić rodzinie…
Phil Gaimon
The people used to bring me cookies, now I bring cookies to the people. @philgaimon https://t.co/xoN6zHFyQu pic.twitter.com/0cTb8hKPWw
— Lost in Transition (@LostTransitions) September 16, 2017
Amerykanin jest dużo młodszych od wspomnianych już kolarzy – ma 31 lat, a zakończył karierę wraz z końcem poprzedniego sezonu. Z całym szacunkiem – Gaimon nie ma większych sukcesów na koncie, ale był solidny w górach, a to podsunęło mu pomysł na ciekawe zajęcie po odejściu z zawodowego peletonu. Wraz ze znanym medium społecznościowym dla kolarzy i biegaczy Strava kolarz Cannondale postanowił… wykorzystać formę z WorldTour i pozabierać rekordowe czasy z podjazdów tym, którzy w czasie swojej kariery brali doping. „Ofiarami” Gaimona stali się m.in. Tom Danielson i Levi Leipheimer. Akcja nazywa się Worst retirement ever (Najgorsza emerytura w historii) – w końcu Amerykanin zakończył karierę, a wciąż musi odpowiednio trenować i walczyć z czasem na kolejnych odcinkach. Dobrze, że chociaż jego ukochane ciastka wreszcie są dozwolone… Przy okazji – Gaimon pojawił się nawet przy trasie AMGEN Tour of California przebrany za ciasteczkowego potwora i wręczał kolarzom słoik ze swoim przysmakiem.
Bartosz Huzarski
Czarek Benedetti
Publié par Bartosz Huzarski sur samedi 14 octobre 2017
Huzar przestał się ścigać w zawodowym peletonie po sezonie 2016, ale od razu zapowiadał, że czasu na nudę nie będzie. Bartek w tym roku nadal startuje, chociaż już razem z amatorami i ze swoimi podopiecznymi z Huzar Bike Academy. Obowiązki trenerskie Huzarski dzieli też na szkółkę dla dzieci – KS Deichmann ABUS MAT Sobótka i charytatywnych akcji. Nie można też zapomnieć o znakomitych występach przy mikrofonie TVP przy okazji transmisji z zawodów kolarskich. Z kolei kilkanaście dni temu były reprezentant Polski wrócił z rowerowej wyprawy w… Himalaje. I gdzie ten odpoczynek…?
Cadel Evans
It's Australia's greatest long weekend of cycling – mark the 25-28th of January in your diaries now for the 2018 @CadelRoadRace ! pic.twitter.com/9Io2yV19aD
— Cadel Road Race (@CadelRoadRace) July 11, 2017
Przez wiele lat Evans był „wiecznie drugi” – Australijczyk długo walczył o zdobycie tytułu w Tour de France i wreszcie udało mu się to w 2011 roku. Chociaż znakomita forma z tamtego sezonu już nigdy nie wróciła, to sympatyczny kolarz wciąż wygrywał w mniejszych wyścigach, by zakończyć karierę na początku lutego 2015. Wtedy też zadebiutował Cadel Evans Great Ocean Road Race – jednodniowy wyścig rozgrywany w Australii. Mistrz świata z 2009 roku szybko doprowadził swoją imprezę na szczyt i już w tym sezonie jego ściganie należało do cyklu WorldTour.
Organizowanie dużego wyścigu to nie jedyne zajęcie Evansa. Cadel wciąż trenuje i jest w znakomitej formie – osobiście sprawdził to Marek Bala podczas testów BMC w Turynie. Cytując kolegę – „zrywał nas jak młodzików”. Australijczyk pozostaje ambasadorem szwajcarskiej marki, a przy okazji pojawia się na różnych imprezach. Pod koniec października, u boku Vincenzo Nibalego, wystartuje w KOM Taiwan Challeng, gdzie przez 105km kolarze niemal bez przerwy będą się wspinać i wjadą na metę na wysokości 3248 metrów nad poziomem morza.