Egan Bernal (INEOS Grenadiers) po raz pierwszy od bardzo poważnego wypadku podczas treningu w Kolumbii zabrał głos publicznie. Przyznał, że mógł stracić życie i o włos uniknął bycia sparaliżowanym.
– Istniało 95-procentowe zagrożenie, że będę sparaliżowany i prawie straciłem życie robiąc to, co kocham. Dzisiaj chciałbym podziękować Bogu, szpitalowi uniwersyteckiemu La Sabana w Bogocie, wszystkim specjalistom, którzy się mną zajmują za to, że potrafili zdziałać cuda, mojej rodzinie, mojej dziewczynie i wszystkim wam za dobre życzenia. Wciąż jestem na oddziale intensywnej terapii i czekam na kolejne operacje. Powierzam Bogu to, że wszystko będzie dobrze
– napisał Egan Bernal w mediach społecznościowych.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wcześniej kolejny komunikat medyczny wydali lekarze ze szpitala w Bogocie. Poinformowali w nim, że proces dochodzenia do zdrowia przebiega bez zarzutów, do organizmu zwycięzcy Tour de France nie dostała się żadna infekcja, a pacjent jest w dobrym nastroju. Zrezygnowali już także z podawania leków podwyższających ciśnienie.
W związku z dobrym stanem Egana Bernala na najbliższą sobotę zaplanowano dwie kolejne operacje – złamanego śródręcza oraz uszkodzonego zębodołu. Były to obrażenia drugorzędne, ponieważ nie zagrażały bezpośrednio życiu Kolumbijczyka.
Egana Bernala odwiedziła w szpitalu rodzina, w tym jego mama Marina Flor Gomez. Później napisała w mediach społecznościowych, że czuje się tak samo jak 25 lat temu – jakby jej syn narodził się na nowo.
Przypomnijmy, że Egan Bernal w miniony poniedziałek uderzył w busa, który zatrzymał się, aby wysadzić pasażerów. Doznał złamania prawego biodra, rzepki w prawym kolanie, przebicia płuca, złamania wielu żeber oraz obrażeń klatki piersiowej. Jego życiu zagrażało niebezpieczeństwo.