Vuelta a Espana zakończyła się wielkim sukcesem Jumbo-Visma. Jednak nie wszyscy kolarze kończą wyścig w pełni zadowoleni. Powody do zmartwień ma Robert Gesink.
Dla Holendra tegoroczna Vuelta była pierwszym wyścigiem od czasu Tour de France. Podczas Wielkiej Pętli 35-latek już na 3. etapie ucierpiał w dużej kraksie i doznał złamania obojczyka, co zmusiło go do wycofania się z wyścigu. Wytrzymał w domu niespełna dwa miesiące – później pojechał na Vueltę, gdzie przyczynił się do zwycięstwa Primoza Roglica. Nie oznacza to jednak, że w ciągu kilkudziesięciodniowej przerwy zdołał wrócić do pełnej dyspozycji.
Wciąż odczuwam skutki kontuzji z Tour de France. Mam nadzieję na to, że w nadchodzących dniach dam trochę odpocząć swojemu ramieniu i będę mógł wreszcie pójść naprzód
– mówił jeszcze podczas wyścigu w rozmowie z „Wielerflits”.
Niestety teraz okazuje się, że z tych planów ostatecznie nic nie wyszło. Szósty zawodnik Tour de France 2015 wprawdzie zdołał ukończyć Vueltę, ale najprawdopodobniej będzie to jego ostatni wyścig w tym roku.
Niestety, kontuzja mojego ramienia okazała się jeszcze większym problemem niż początkowo się wydawało. W środę pojadę do Holandii, by poddać się drugiej operacji. Wygląda na to, że zakończyłem już sezon
– zdradził w rozmowie z „Wielerflits”.