fot. Milano-Sanremo

Po wielu latach przerwy, sprinterzy znów doczekali się swojego dnia na Mediolan-San Remo. Wyścig, po pojedynku z Michaelem Matthewsem, wygrał Jasper Philipsen.

Kolarze rywalizowali dziś na tej samej trasie, co zwykle. Wprawdzie w porównaniu do poprzedniej edycji, ubyło kilka kilometrów, jednak kluczowe elementy pozostały te same. Pierwszą trudnością (owszem, niespecjalnie wymagającą) było Passo del Turchino, a później kolejno Capo Mele, Capo Cervo, Capo Berta, Cipressa i w końcu Poggio.

Profil trasy

Trudny los uciekiniera

Mathieu van der Poel czy Tadej Pogačar? – zastanawialiśmy się w trakcie nagrywania ostatniego odcinka naszego podcastu. Zastanawialiśmy się również nad tym, który z zawodników znajdzie się w składzie ucieczki dnia i oczywiście odpowiedź na to pytanie otrzymaliśmy w pierwszej kolejności. Niestety naszych faworytów – Martina Marcellusiego  i Matii Baisa w niej zabrakło, nawet mimo tego, że odjazd okazał się dość liczny. Znaleźli się w nim: Davide Baldaccini, Valerio ContiKyrylo Tsarenko, Sergio Samitier, Romain Combaud, Davide Bais, Mirco Maestri, Andrea Pietrobon, Alessandro Tonelli i Samuele Zoccarato.

Choć ich współpraca trwała ponad 200 kilometrów, to ich przewaga nawet przez moment nie była duża i przez większą część trasy oscylowała wokół dwóch minut. Być może swoją rolę odgrywał fakt, że peleton utrzymywał tempo dające duże szanse na pobicie rekordu średniej prędkości na trasie wyścigu. Widoczne było to zwłaszcza na pierwszym z Capi – Capo Melo, gdzie rządy objął mocno naciskający na pedały Domen Novak z UAE Team, próbujący zmęczyć rywali Tadeja Pogacara. Słoweniec o polskokojarzącym się nazwisku nie poprzestał na pierwszym z Capi. Jego rola była jeszcze istotniejsza na Capo Berta, gdzie z tyłu zostało wielu kolarzy, w tym… lider Visma | Lease a Bike – Christophe Laporte, który ewidentnie nie miał swojego dnia, a niedługo później także Alexander Kristoff.

Mimo wyraźnego przyspieszenia, uciekinierzy wciąż utrzymywali się przed liczącym około 90 kolarzy peletonem i do Cipressy podchodzili mając minutę przewagi. Wiadomo było jednak, że ich przygoda z przodu nie potrwa już długo.

Misja niezakończona powodzeniem

Przed wyścigiem Joxean Matxin – dyrektor sportowy UAE Team mówił, że jego kolarze będą chcieli pokonać Cipressę w czasie poniżej 9 minut. To miało dać im szansę na to, by zredukować peleton do 20 kolarzy. I jak zapowiedzieli, tak zrobili. Choć początkowo na czele bardziej niż koszulki bliskowschodniego zespołu, widoczne były niebieskie trykoty Soudal-Quick Step, to kolarze UAE zluzowali ich już po kilkuset metrach.

Celu nie udało się zrealizować, choć początkowo, gdy na czele zameldował się Isaac Del Toro, Matxin mógł być optymistą. Tempo bowiem rzeczywiście wtedy wzrosło, a z peletonu zostało już naprawdę niewiele. Niestety później okazało się, że nie wszyscy kolarze UAE Team są dysponowani równie dobrze, co Meksykanin i tempo trochę osłabło. Do końca podjazdu nie udało im się nawet wyprzedzić ucieczki, a przejechanie Cipressy zajęło im około 10 minut. W tamtym momencie wśród około 40 kolarzy w peletonie wciąż pozostawał m.in. Michał Kwiatkowski.

Monument dla sprinterów

Ostatni uciekinier – Davide Bais został doścignięty dopiero na 10 km przed metą, tuż przed rozpoczęciem podjazdu na Poggio. Na decydujący dziś podjazd wprowadził nas Marius Mayrhoffer (Tudor). Koledzy Tadeja Pogačara zaczęli natomiast podjazd bardzo spokojnie – widoczny z przodu był wyłącznie Tim Wellens, który swoją pracę rozpoczął 2,5 km przed szczytem. Jego praca nie była jednak na tyle mocna, by zgubić sprinterów pokroju Olava Kooija Jaspera Philipsena. 

Na niespełna kilometr przed końcem ataku próbował Tadej Pogačar, jednak bezskutecznie… przynajmniej za pierwszym razem. Wtedy na jego kole usiadł Mathieu van der Poel, więc Słoweniec błyskawicznie zakończył atak. Później spróbował po raz drugi – tuż przed zakończeniem Poggio. Wyczuł moment, w którym jego największy rywal jakby stracił czujność. Oderwał się na kilka metrów, ale to nie wystarczyło. Van der Poel dojechał do niego na zjeździe, a niedługo później to samo uczynili kolejno Pidcock, Pedersen i Mohorič i kilku kolejnych kolarzy.

Pod koniec zjazdu zaatakował zwycięzca z 2022 roku, jednak i jego próba okazała się bezskuteczna. Podobnie jak te, które podejmowali Matteo Sobrero i Thomas Pidcock, dogonieni tuż przed metą (głównie dzięki pracy Van der Poela). O zwycięstwie przesądził finisz z kilkunastoosobowej grupy, na którym najszybszy okazał się Jasper Philipsen, który o błysk szprychy pokonał Michaela Matthewsa. W tych niecodziennych dla siebie okolicznościach ze znakomitej strony pokazał się jednak również Pogačar, który zajął trzecie miejsce.

Wyniki Mediolan-San Remo 2024 

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułKolarski weekend z polskimi ekipami
Następny artykułMedia: BORA-hansgrohe zainteresowana Janem Tratnikiem i Oierem Lazkano
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
8 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Nerd
Nerd

I tak powinien jeździć mistrz świata. Wiedział, że jest jego sprinter w grupie więc się dla niego poświęcił. Po tym się poznaje wielkich graczy.

Marcraft
Marcraft

Jeszcze 10 metrów i Pogacar by wszystkich wyprzedził.

Grzegorz
Grzegorz

Przez 6 godzin nudy, trochę widoków, ale ostatnie 15 minut rekompensuje kilka godzin czekania.
Gdyby nie Mathieu, który zespawał atak Tadka pod koniec Pogio, byłoby po zawodach. Reszta grupy zaczepiła się za nim i doszli. Potem Mohoric wyczuł moment, Pidcock też ładnie poszedł.
Wygrał najszybszy.

Mariusz
Mariusz

A kwiatkowski cienki jak zwykle

Grzegorz
Grzegorz

@Mariusz
Ty niebinarny? Raz podpisany Mariusz, raz Katarzyna, ale za każdym razem bez szacunku, z małej litery, nazwisko Michała.
W słowniku ludzi kulturalnych nie ma dostatecznie obraźliwego słowa, aby określić twoje postępowanie.

Skoro van der Poel w koszulce MŚ potrafił pracować dla Philipsena tymbardziej Kwiato mogl to zrobić dla Pidcocka.
Po tym można poznac ludzi z klasą, której autorowi powyższego „wpisu” brakuje.
A może oprócz braku klasy jest jeszcze jakiś inny defekt nabyty.

widz
widz

pogacara zgubiła pycha miał moc ale drugi atak go zajechał
i bardzo dobrze
wygrał najszybszy
baranie -Kwiatkowski miał niestety inne zdania

Adam
Adam

IMO najlepszy Milano-San Remo w historii. Ilość przetasowań i zwrotów akcji od Poggio niesamowita. Pogacar zrobił co mógł, ale zawiódł go zespół. Jednak jego wynik to i tak jest kosmos. Po takim wyścigu, po atakach, zajmuje trzecie miejsce i nieznacznie przegrywa z tak szybkimi kolarzami jak Mathews i Philipsen. Van der Poel też po mistrzowsku, gdyby się zawahał na Poggio wygrałby Pogacar, gdyby zawahał się w końcówce nie wygrałby Philipsen.

Grzegorz
Grzegorz

@Adam
Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą.
Najlepszy w ostatnich latach był 2017 r. i nasz Kwiato. Jakie tam emocje były na zjeździe, jakie podczas sprintu, a jakie w czasie oczekiwania na potwierdzenie zwycięscy.