fot. Team Visma | Lease a Bike

Wczoraj jeszcze nie dowierzał, dziś zapewne zwycięstwo w Paryż-Nicea powoli do niego dotarło. Matteo Jorgenson zaprezentował niezwykłą moc, wygrywając z Remco Evenepoelem na górzystym etapie na Lazurowym Wybrzeżu i potwierdzając, że był najsilniejszym kolarzem tegorocznej edycji „wyścigu ku słońcu”.

Niezwykły wystrzał formy Matteo Jorgensona pod koniec zimy 2024 roku nie jest ogromną sensacją. Amerykanin w świat zawodowego kolarstwa wszedł jednak spokojnie, regularnie zajmując coraz wyższe pozycje i notując widoczny progres. W 2018 roku było solidne miejsce w „generalce” Rhône-Alpes Isere Tour, rok później regularne pozycje w czołówkach etapów prestiżowych wyścigów dla młodzieżowców, w tym Tour de l’Avenir, co poskutkowało transferem do worldtourowego Movistar Team.

W hiszpańskim środowisku Amerykanin odnalazł się dobrze, choć przygodę z zawodowym peletonem zaczął pechowo – od sezonu pandemicznego. Najjaśniej zabłysnął w Mediolan-San Remo, zajmując 17. pozycję, co świadczyło o jego sporym potencjale.

Rok 2021, a w szczególności występ w Paryż-Nicea, był dla Amerykanina przełomowy. W swoim drugim starcie w „etapówce” World Tour, Jorgenson uplasował się na ósmej pozycji w klasyfikacji generalnej. Był to kolejny znakomity prognostyk na przyszłość. Jeszcze w tym samym sezonie, Amerykanin ocierał się o pierwsze zawodowe zwycięstwo w karierze – najpierw po ucieczce w Tour de Pologne, a następnie po podobnym scenariuszu w Tour of Britain.

Ścigający się wtedy w Movistar Team Jorgenson z miesiąca na miesiąc wspinał się po szczeblach drabiny rozwoju. Wysokie pozycje w bardzo dobrej obsadzie i – przede wszystkim – zróżnicowanym terenie przestano traktować jako niespodzianki. W swoim debiucie w Tour de France trzykrotnie zajmował miejsce w czołowej „5” etapu, a w klasyfikacji generalnej zamknął drugą dziesiątkę. Swoją wszechstronność zaprezentował w fenomenalnym 2023 roku, kiedy to uplasował się na 4. miejscu w E3 Saxo Classic i 9. w Ronde van Vlaanderen, a kilka tygodni później zajął 2. pozycję w klasyfikacji generalnej Tour de Romandie.

Dobre wyniki poskutkowały transferem do imperium Visma | Lease a Bike. Wielu zastanawiało się, czy dla Amerykanina jest to korzystny ruch i czy nie zniknie z radaru, skupiając się na pomocy Jonasowi Vingegaardowi. Już pierwsze starty w nowych barwach pokazały jednak, że ekipa pokłada w nim sporo zaufania.

Matteo Jorgenson świetnie zaprezentował się w Omloop Het Nieuwsblad, gdzie długo samotnie utrzymywał się na czele, a następnie przyjechał na Paryż-Nicea jako lider na klasyfikację generalną. Liczył na pierwszą piątkę, ale – jak przyznawał przed startem wyścigu – czołowa dziesiątka również by go zadowoliła. Rzeczywistość przeszła jego najśmielsze oczekiwania.

Matteo Jorgenson wykorzystał drobną konsternację w grupie i skupienie rywali na Remco Evenepoelu. Amerykanin odjechał wraz z Mattiasem Skjelmose i Brandonem McNultym, którym uległ na finiszu, ale dzięki tej akcji wysunął się na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Dzień później, na „królewskim” etapie, zbliżył się do prowadzącego McNulty’ego na 4 sekundy i do finałowego odcinka, mimo że nie w żółtej koszulce, przystąpił w roli faworyta.

Nie zawiódł – stosunkowo szybko znalazł się w trzyosobowym odjeździe z Remco Evenepoelem i Alexandrem Vlasovem. Belg probował wykorzystać swoje umiejętności jazdy pod górę i zgubić amerykańskiego rywala, ale nie zakończyło się to powodzeniem. Niewzruszony Jorgenson podążał za każdym jego ruchem i dojechał z nim aż na Promenadę Anglików w Nicei, gdzie celebrował zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, nie interesując się kwestią etapowego skalpu.

– Moje nogi się trzęsą. To zwycięstwo znaczy dla mnie tak dużo. Szczerze mówiąc, nigdy, nawet przez chwilę, nie myślałem, że mogę wygrać wyścig rangi World Tour. Dużo zmieniło się w tym roku w związku z moim transferem do Team Visma | Lease a Bike. W każdym detalu jestem w stanie wskazać różnicę. To kamień milowy w moim życiu, musi to do mnie dotrzeć, bo na razie jest to dla mnie niewiarygodne

– mówił Matteo Jorgenson, cytowany przez Team Visma | Lease a Bike.

– Wczoraj nie mogłem spać, byłem zdenerwowany. Pierwszy raz w życiu czułem presję. To, że czułem się dziś mocny i jechałem z takim mistrzem, jak Evenepoel było magiczne. Przed etapem powiedziałem chłopakom, że moim zdaniem na trasie są trzy kluczowe fragmenty i na każdym z nich byliśmy świetnie ustawieni

– dodał.

W sukcesie Amerykanina imponujący jest nie tylko fakt, że wygrał klasyfikację generalną Paryż-Nicea. Ten wynik warto osadzić również w szerszym kontekście, biorąc pod uwagę rewelacyjne występy Jorgensona w północnych klasykach. Rozwijającego się w cieniu takich gwiazd, jak Tadej Pogačar, Amerykanina można przeoczyć, jednak faktem jest, że to jeden z najbardziej wszechstronnych zawodników na świecie. Tylko niewielu kolarzy może poszczycić się świetnymi wynikami w tak zróżnicowanym terenie – zarówno w górach, jak i w klasykach.

Matteo Jorgenson już teraz okazał się kolejną perłą transferową ekipy Visma | Lease a Bike, ale jego potencjał w tej chwili wydaje się nieograniczony. 24-letni kolarz przeżywa swój europejski „american dream” i zobaczymy, gdzie ta piękna podróż się zakończy.

Poprzedni artykułTygodniówka #33 | Kości zostały rzucone [podcast]
Następny artykułProces zabójcy Davide Rebellina jeszcze potrwa. Sąd nie zgodził się na niski wyrok
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments