fot. La Vuelta

Tegoroczna Vuelta a España przeszła do historii nie tylko jako wyścig pieczętujący wielkotourowy hat-trick ekipy Jumbo-Visma, ale także niezwykły pokaz dominacji tej drużyny. Podczas zmagań nie wszystko wyglądało jednak kolorowo, a Primož Roglič chciał przejąć czerwoną koszulkę od Seppa Kussa. Przeciwny takiemu rozwiązaniu był Merijn Zeeman, dyrektor sportowy zespołu.

W wywiadzie opublikowanym na łamach Masters Magazine, Merijn Zeeman, piastujący funkcję dyrektora sportowego w ekipie Jumbo-Visma (od 1 stycznia Visma | Lease a Bike) opowiedział o roku 2023. Holender nie mógł nie wspomnieć o Vuelta a España, wyjątkowym wyścigu dla worldtourowego zespołu.

Zwyciężył w nim Sepp Kuss, a kolejne pozycje zajęli Jonas Vingegaard i Primož Roglič. Oprócz ustrzelenia trypletu, ekipa przypieczętowała triumf w trzecim wielkim tourze w sezonie.

– Jazda na trzech liderów na Vuelcie było idealną sytuacją do nauki. To było ekstremalne

– wspominał Merijn Zeeman w rozmowie z Masters Magazine.

– Całkowicie zaskoczyliśmy naszych przeciwników sposobem ścigania. Cały czas atakowaliśmy, nawet jak prowadziliśmy. Naszym mottem było „atakować cały czas, żeby nie musieć się bronić. Z czasem brakło jednak kolarzy, których mogliśmy atakować. Nagle zostało trzech naszych zawodników, ale nie rozmawialiśmy na temat atakowania siebie nawzajem

– dodał.

Do ostatniej ze wspomnianych sytuacji doszło na etapie z metą na szczycie Alto de l’Angliru. Primož Roglič zdecydował się wtedy na przyspieszenie, po którym na jego kole był w stanie utrzymać się jedynie Jonas Vingegaard. Kontakt z dwoma kolarzami Jumbo-Visma stracił ich zespołowy kolega, Sepp Kuss, prowadzący w wyścigu. Ostatecznie etap nie przyniósł roszad w czołówce klasyfikacji generalnej, jednak Vingegaard, który nie współpracował z Rogličem, zdecydowanie zbliżył się do liderującego Amerykanina.

– Kiedy Roglič poczuł się dobrze, pomyślał, że może przejąć czerwoną koszulkę kosztem Kussa i zaatakował kolegę z drużyny

– wspominał Merijn Zeeman.

– Rozmawiałem o tym z Primožem jeden na jeden, a później ogłosiliśmy to grupie. Później mieliśmy intensywną, ale fajną rozmowę, w której uzgodniliśmy, że nie atakujemy kolegów z drużyny. Nie powinniśmy walczyć między sobą, a z rywalem, który zajmuje czwarte miejsce

– przyznał.

Koniec końców w wyścigu zwyciężył Sepp Kuss, przed Jonasem Vingegaardem i Primožem Rogličem. Był to jednak ostatni wielki tour Słoweńca w barwach Jumbo-Visma. Mimo ważnego kontraktu, zdecydował się na zmianę otoczenia i dołączył do drużyny BORA-hansgrohe.

Merijn Zeeman przyznał, że każdy z zawodników holenderskiego zespołu ma możliwości, by realizować swoje ambicje, lecz jednocześnie najważniejsze jest dobro drużyny.

– Teraz bardziej niż kiedykolwiek wszyscy rozumieją, że własne ambicje są bardzo ważne, a nawet bardzo ważne, ale istnieje pewna granica. Interesy drużyny zawsze są ważniejsze od własnych. U nas każdy dostaje wiele szans, nikt nie jest ograniczony, ale bezwarunkowe wsparcie dla siebie nawzajem jest najistotniejsze. To wspaniała lekcja, której nauczyłem się w 2023 roku

– zakończył Holender.

Poprzedni artykułCzas na śnieżny Puchar Świata w Val di Sole – zapowiedź
Następny artykułKosmetyczne zmiany w strojach nowej ekipy Stanisława Aniołkowskiego
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Marian
Marian

Pierdu, pierdu. Subtelne jechanie po Roglicu, bo już nie jeździ w jego drużynie. A kto na wcześniejszych dwóch etapach atakował kilka kilometrów przed metą i odrabiał straty do Kussa, głupawo tłumacząc to że robi to w hołdzie / dla kogoś tam (nawet nie pamiętam). Błędem Roglicia było to, że nie wchodził na koło w czasie tych ataków.