Remco Evenepoel w pięknym stylu wygrał już swój trzeci etap hiszpańskiej Vuelty, a mający tym razem przy sobie kolegów z ekipy Sepp Kuss jest już o krok od zwycięstwa w klasyfikacji generalnej.
Etap z metą na Col du Tourmalet zaprzepaścił szanse Evenepoela na powtórkę z poprzedniego roku i zwycięstwo w „generalce”. Jednak od tamtej pory jedzie bardzo dobrze i dziś wygrał już swój trzeci w tym roku odcinek Vuelta a España:
Zadedykowałem to zwycięstwo mojej żonie. Kiedyś musiałem to zrobić, a to przecież już mój trzeci triumf. Zaatakowałem dość szybko, bo czułem się najmocniejszy w czołówce. Miałem lepsze nogi niż podczas 14. etapu. Wspaniale jest zakończyć ten wyścig z trzema skalpami i koszulką najlepszego górala. To była wspaniała Vuelta, mimo że jeden dzień spowodował, że nie liczę się w klasyfikacji generalnej.
Po dość dziwnej taktyce Jumbo – Visma na etapie kończącym się na Altu de L’Angliru dzisiaj wszystko „wróciło do normy”, a Sepp Kuss mógł liczyć na pomoc swoich kolegów:
Dzisiaj jechaliśmy bardziej defensywnie. Zdecydowaliśmy, że będziemy współpracować we trójkę. Jonas dyktował takie tempo, że w pewnym momencie myślałem, że nie dam rady. Na szczęście wszystko się udało. Jestem już o krok, a jutro powinno być łatwiej. Przed nami jeszcze długi i dość trudny etap w sobotę.
Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma) tym razem trzymał się blisko swojego lidera i nawet stracił kilka sekund po swojej wydajnej pracy na finałowym podjeździe:
Myślę, że każdy dzisiaj widział, że wszyscy jechaliśmy na Seppa. Fajnie jest mu się odwdzięczyć za jego pomoc na innych wyścigach dla mnie i Primoża. Musimy się mieć na baczności aż do Madrytu.
Wypowiedź Jomase szczera niczym wypowiedzi Putina…