fot. UAE Team Emirates / Sprint Cycling Agency

Ależ to było widowisko na zakończenie górskich emocji podczas 110. Tour de France! Uciekać próbowały największe sławy kolarstwa, acz chrapkę na etap mieli faworyci klasyfikacji generalnej i to właśnie jeden z nich, Tadej Pogačar, wygrał sobotnią rywalizację do Le Markstein.

W poniższym tekście znajdą Państwo wypowiedzi aż 7 kolarzy startujących w 110. Tour de France, a także Eddy’iego Merckxa. Na początek jednak wypada oddać głos temu, który wyrzucił swoje ręce w górę w geście zwycięstwa na mecie 20. etapu.

Wreszcie znów poczułem się sobą. Byłem dobry od początku do końca po wielu dniach cierpienia. Fakt, że przezwyciężyłem ten ból bardzo mnie cieszy. Co do etapu… Adam wykonał dobrą robotę. Chciałem zaczekać na niego i jego brata i to była właściwa decyzja. Ogólnie cały zespół wykonał genialną pracę – mieliśmy kontrolę przez cały dzień. Atmosfera w autobusie była dla mnie najlepsza. Nasz zespół spisał się tak dobrze. Mój najgorszy moment był oczywiście na Col de la Loze. Za każdym razem, gdy Marc Soler oglądał się za siebie i widział, jak cierpię, było to bardzo bolesne

— opowiadał mediom Tadej Pogačar.

Żółtą koszulkę do Paryża tym samym dowiózł Jonas Vingegaard. Duńczyk próbował powalczyć o choć jeden etap ze startu wspólnego, ale ostatecznie ta sztuka nie udała mu się podczas 110. Tour de France. 20. odcinek lider Jumbo-Visma zakończył na 3. pozycji.

Oczywiście jutro, jadąc do Paryża, nadal musimy uważać. Nie powinniśmy robić nic głupiego. Ale to niesamowite wygrać Tour de France po raz drugi, nie mogę w to uwierzyć. To była niesamowita bitwa trwająca trzy tygodnie. Myślę, że był to bardzo przyjemny wyścig do oglądania. Doceniam walkę, którą stoczyłem z Tadejem podczas tego Touru. Mam nadzieję, że to się powtórzy w przyszłości. Dziś miała miejsce kolejna świetna walka między mną a Tadejem. Chciałbym podziękować tym, dzięki którym mogłem to zrobić. Nie byłbym w stanie tego osiągnąć bez mojego fantastycznego zespołu. Byli przy mnie codziennie. Radzili sobie bardzo dobrze przez trzy tygodnie. Bardzo się cieszę z naszego powodu. Jutro będzie czas świętować. Wszystko poszło zgodnie z planem

— opowiadał w swoim stylu Jonas Vingegaard.

Koszulkę w grochy w Paryżu prezentować będzie Giulio Ciccone. Dla Włocha to drugie tego typu wyróżnienie w karierze podczas Wielkiego Touru – wcześniej triumfował w klasyfikacji górskiej Giro d’Italia w 2019 roku.

Kiedy dyrektorzy powiedzieli mi w słuchawce, że wygram, jeśli zdobędę kolejne punkty, naprawdę zdałem sobie sprawę, że tak się stanie. To był bardzo miły moment. Myślę, że zrobiliśmy dzisiaj coś niesamowitego. Muszę podziękować całemu zespołowi, bo wywiązaliśmy się planu perfekcyjnie. Ta koszulka jest dla nich. Wykonali ponad połowę pracy. Walczyliśmy o ten trykot każdego dnia przez ponad tydzień, teraz chcę się nią cieszyć. Główny cel, wygranie etapu, nie wypalił, ale raz byłem blisko. Niemniej cieszymy się zwycięstwem Madsa

— podsumowywał swój start Giulio Ciccone.

O losach najaktywniejszego kolarza 110. Tour de France zadecydowało głosowanie internetowe. W tym z ogromną przewagą prowadzi Thibaut Pinot, dla którego to ostatnie Tour de France w karierze. Francuz zajmie w klasyfikacji generalnej 11. miejsce, acz z pewnością nie to było najważniejsze. To jakie pożegnanie zgotowali mu jego kibice na Petit Ballon z pewnością przejdzie do historii wyścigu. Niech o fenomenie 33-latka świadczy fakt, że film z tego przejazdu udostępnił nawet sam prezydent Francji, czyli Emmanuel Macron.

To było wyjątkowe. Doświadczyłem dziś niesamowitych uczuć. Zrobiłem wszystko, co mogłem, aby wygrać etap i myślę, że zastosowałem odpowiednią taktykę, ale brakowało mi nóg, aby pojechać za grupą, która ostatecznie walczyła o etapowe zwycięstwo. To, co spotkało mnie na Petit Ballon, jest nie do opisania. Mam najlepszych fanów na świecie, którzy dali mi chwilę, która zostanie ze mną na zawsze. To jest o wiele ważniejsze niż wynik – to coś więcej niż zwycięstwo etapowe. Cieszę się również, że mogę zakończyć Tour w takim stylu i że pokazałem, że wciąż jestem świetnym kolarzem

— mówił mocno wzruszony Thibaut Pinot.

Podium klasyfikacji generalnej uzupełnił Adam Yates, który ostatniego dnia pomagał podwójnie – z jednej strony Tadejowi Pogačarowi w walce o etap, a z drugiej swojemu bratu Simonowi w rywalizacji o 4. miejsce w całym wyścigu. Obie te rzeczy zakończyły się dla Brytyjczyka sukcesem i ten mógł świętować jeden z najlepszych dni w swojej kolarskiej karierze – pierwsze podium Wielkiego Touru.

Chcieliśmy, aby Tadej był w stanie wygrać etap. Wiemy, że jest dość szybki w sprincie z małej grupy. Staraliśmy się kontrolować rywalizację, co na ostatnim górskim etapie nie jest łatwe, bo wszyscy dają z siebie 100 procent. Wykorzystaliśmy cały zespół. Na koniec pojechałem razem z Simonem. Idealny dzień. Możemy zakończyć ten wyścig z satysfakcją i wrócić w przyszłym roku, aby spróbować ponownie

— mówił mediom Adam Yates, a jego brat Simon dodawał:

Nasi rywale w momencie ataku byli o wiele za szybcy. Dałem z siebie wszystko, aby zająć 4. miejsce. Miałem szczęście, że mogłem być z moim bratem, mogliśmy razem zrobić cos wspaniałego. Dzięki niemu mogliśmy powalczyć o zwycięstwo etapowe i zyskać trochę czasu nad Carlosem. To bardzo ważne, że był dzisiaj ze mną. Jestem pewien, że otworzymy razem dobrą butelkę czerwonego wina

— powiedział Simon Yates.

Gdy ktoś zyskuje ktoś inny musi stracić. Ostatni etap okazał się być bardzo pechowym dla dwóch kolarzy z pierwszej dziesiątki klasyfikacji generalnej – Carlosa Rodrígueza, który cały zakrwawiony walczył do końca i spadł na 5. miejsce, a także Seppa Kussa, który potężnie poobijany stracił przeszło 20 minut i wypadł z top10 na 12. pozycję.

Dałem z siebie wszystko, ale to nie wystarczyło. W przyszłym roku wrócę i spróbuję zrobić to jeszcze lepiej. Moi koledzy spisali się na 10/10. Dziś po prostu miałem pecha – moje przednie koło zaliczyło uślizg. Nie wiem, co dokładnie się stało, ale pękła szprycha. Potem bardzo boleśnie upadłem

— krótko opowiadał dziennikarzom co się stało bardzo zmęczony Carlos Rodríguez.

Na koniec oddajmy głos legendzie kolarstwa – gratulacje dla zwycięzcy złożył także Eddy Merckx.

To było ekscytujące aż do jazdy na czas, ale kiedy Vingegaard odjechał od Pogačara w Pirenejach, już widzieliśmy wszystko. W jeździe na czas i dzień później na Col de la Loze Duńczyk był lepszym wspinaczem. To była bardzo trudna trasa, a oni jeżdżą niesamowicie szybko. Diety są lepsze. To wszystko jest o wiele bardziej profesjonalne niż w naszych czasach. Sprzęt też jest inny. W zeszłym tygodniu zważyłem swój rower z 1971 roku i ważył ponad 10kg. To też duża różnica. Z innych tematów to mam nadzieję, że Cavendish powróci. Byłoby szkoda, gdyby musiał zakończyć karierę ze złamanym obojczykiem. Mam nadzieję, że będzie jeździł przynajmniej do Touru w przyszłym roku

— opowiedział 78-letni Belg.

Poprzedni artykułItamar Einhorn: „W Polsce też można zdobywać punkty UCI…”
Następny artykuł150 wspaniałych – zapowiedź 21. etapu Tour de France 2023
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Andrzej
Andrzej

Z całą moją sympatią do Pinota, nie uważam, że to akurat on zasługuje na miano najwaleczniejszego kolarza i o takim tytule na pewno nie powinni decydować kibice, którzy wiadomo, że wybierają właśnie jego. Na miano najwaleczniejszego zasłużył moim zdaniem bardziej chociażby inny z Francuzów – Julian Alaphilippe, który pokazywał się praktycznie na każdym etapie. Podobnie sytuacja wygląda z Powlessem, który w ucieczkach spędził najwięcej kilometrów, a przez pierwsze 2 tygodnie zażarcie walczył o koszulkę w grochy. Nie można też nie wspomnieć o Campenaertsie czy Neilandsie, którzy byli widoczni i wymieniani przez komentatorów na większości etapów. Mam nadzieje, że ta nagroda przypadnie właśnie któremuś z wyżej wymienionej czwórki. A dla Thibault życzę, żeby odniósł jeszcze jakieś zwycięstwo przed odejściem na emeryturę.