fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life

Rok temu zdobył złoty medal, w tym musiał zadowolić się brązem. Teoretycznie nie brzmi to jak progres, ale warto pamiętać, że Marek Kapela, bo o nim mowa, zmienił kategorię wiekową z juniora na orlika. Mimo tego niełatwego przeskoku 19-latek od razu zdołał nawiązać walkę z najlepszymi zawodnikami do lat 23.

Są sportowcy, których otaczają wielkie sztaby ludzi. Istnieją też tacy, którzy są sami sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Poniekąd do tej drugiej kategorii zalicza się Marek Kapela, zawodnik niemieckiego Team Dauner | Akkon oraz polskiego KLTC Konin. Choć oczywiście i wokół niego jest masa wspierających go ludzi (więcej o nich tutaj) to zanim porozmawialiśmy z 19-latkiem musieliśmy poczekać aż ten posprząta swój sprzęt, ale gdy już to zrobił to uraczył nas (nie pierwszy raz) bardzo obszerną analizą wydarzeń z jazdy indywidualnej na czas i nie tylko.

Dla mnie to jest tylko brąz. Oczywistym jest, że Gieryk i Gajdul są bardzo dobrymi czasowcami, natomiast liczyłem, że choć jednego z nich uda mi się pokonać. Niemniej medal to medal, trzeba się cieszyć z tego co jest. Jestem pierwszy rok w orliku, więc wraz z teamem możemy mówić o pewnym zadowoleniu

— rozpoczął opowiadanie o swoim krążku Marek Kapela.

Orlicy do pokonania mieli ostatecznie 34 kilometry, na które składały się dwie rundy po 17 kilometrów zaprojektowane w stylu „tam i z powrotem” spod Kurpiowskiej Krainy nad nad Zalewem Wykrot.

Generalnie trasa mi się podobała, był dobry asfalt. Osobiście nie leżał mi nawrót z powrotem po tej kostce [prosta startowa była wykonana z nowego i równego, ale jednak bruku – przyp.], a nie na głównej drodze, ale taka była decyzja organizatorów. To co odczułem to to, że było bardziej wietrznie niż przez poprzednie dwa dni, kiedy tu jeździłem na trasie, ale mi się podobało. Może gdyby nie było nawrotów pojechałbym ciut lepiej, natomiast nie wiem czy Gajdul i Gieryk nie pojechaliby wówczas jeszcze lepiej. Ciężko zgadywać, pojechałem 100% swoich możliwości

— opowiadał o trasie 19-letni zawodnik Team Dauner/KLTC Konin.

fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life

Polski zawodnik ma w tym roku jedynie 12 dni startowych w imprezach z kalendarza UCI. Złożyły się na to pewne kwestie licencyjne jego ekipy, a także kilka kraks, które nie ominęły pochodzącego z Mazowsza zawodnika.

Niestety mam dość mało startów w tym roku, ale cieszę się, że z kadrą Polski jechałem praktycznie każdy wyścig, który mogłem. Zaliczyłem dotychczas kilka niezłych wyników, natomiast zabrakło czegoś spektakularnego. Liczyliśmy się z tym zimą, że pierwszy rok orlika będzie bardzo, bardzo ciężki

— mówił o swoim sezonie Marek Kapela, który lekko dopytany zdradził więcej konkretnych szczegółów na ten temat.

Na przykład Czechy [Wyścig Pokoju – przyp. red.] dla nas bardzo pechowe. Pierwszego dnia Mateusz na prologu miał poważny wypadek, trafił do szpitala, a miał być liderem na góry. Ja na pierwszym etapie, gdzie byłem liderem na pagórkach zaliczyłem kraksę i przez to nie było mnie w czołowej grupie na finisz. Kolejnego dnia, gdy miałem pomagać, nie było już komu. Jedyne z czego mogę być zadowolony w kontekście tamtego wyjazdu to to, że w prologu zająłem 24. miejsce, które było okej. To był pechowy wyścig, trzeba to zostawić za sobą i jechać dalej

— kontynuował Marek Kapela.

Ktoś mógłby powiedzieć, że miejsce w trzeciej dziesiątce nie jest żadną chlubą dla kolarza, ale należy pamiętać z jakimi rywalami przyszło się w Czechach zmierzyć reprezentantowi Polski. Wśród konkurencji naszego pierwszorocznego orlika byli zawodnicy ścigający się na co dzień w najwyższej dywizji.

Chłopak, który wygrał prolog i pierwszy etap już dziś jeździ w World Tourze – nie w developmencie, nie ma podpisanego do przodu kontraktu tylko już tam się ściga. Takich zawodników było więcej, więc to był bardzo mocno obsadzony wyścig, mimo że w tym czasie zaczynało też się Giro

— zakończył wątek Wyścigu Pokoju 19-letni kolarz.

Pomówiliśmy o przeszłości, pora też nieco spojrzeć w przyszłość. Marek niekoniecznie chciał zdradzić dużo szczegółów, ale co nieco udało nam się dowiedzieć.

Kadra jedzie Wyścig Solidarności za kilka dni, możliwe, że znajdę się w składzie. Potem są dopiero Mistrzostwa Świata w Glasgow, na które kadra pojedzie, ale nie mnie pytajcie w jakim składzie – tego się dowiemy w przyszłości. Nie wiem jak wygląda temat Tour de l’Avenir, najprędzej dowiecie się czegoś od trenera kadry

— wyjaśniał nam Marek Kapela, który ma przed sobą jeszcze piątkowy start w wyścigu ze startu wspólnego o mistrzostwo Polski.

Wyścig ze startu wspólnego to bardzo często jest loteria, będzie długi dystans, który kogoś może pokonać. Rolę może odegrać pogoda, która ma być deszczowo-burzowa. Póki co tylko w sieci widziałem trasę, bo skupiałem się w całości na czasówce

— zdradzał Marek Kapela.

Następnie zapytaliśmy 19-latka o to jak mu się ściga bez wsparcia kolegów z ekipy. Ten reprezentuje bowiem na co dzień niemiecki Team Dauner | Akkon, w którym jest jedynym Polakiem. O przejściu do nowej kategorii, wyzwaniach z tym związanymi czy właśnie kwestii licencji jego nowej ekipy porozmawialiśmy z obecnym brązowym medalistą Mistrzostw Polski podczas Orlen Wyścigu Narodów.

Przeskok do nowej kategorii nie jest łatwy, bo jednak orlik to są cztery roczniki, tutaj są kolarze jeżdżący na co dzień w zawodowych grupach, Continental, Pro Continental, niektórzy czasami nawet World Tour. Jest to ciężkie, ale nie jest to kompletna przepaść, nie do pokonania w najbliższym czasie. Myślę że mimo zamieszania z licencją ekipy przejście do Daunera to była dobra decyzja, ponieważ jestem bliżej innych drużyn pod kątem przyszłości. Mam nadzieję, że w przyszłym roku Dauner poradzi sobie z problemami i, gdybym tam został, to znowu będzie dobrze

— mówił Kacprowi Krawczykowi podczas Orlen Wyścigu Narodów 19-latek.

Znając kontekst warto wrócić do piątkowego wyścigu. Dla Marka Kapeli nie będzie nowością start bez wsparcia zespołu, bowiem bardzo podobnie wyglądały jego występy w poprzednich latach w barwach Mazowsze Serce Polski Świt Nowy Dwór Mazowiecki.

Oczywiście, że bycie samemu nie pomaga, ale przyzwyczaiłem się do tego. Co najmniej od 3 lat tak jeżdżę wszystkie polskie wyścigi, więc ten nie będzie inny. Myślę, że miejska runda może przesądzić o losach wyścigu, a warto zwrócić uwagę, że na Mistrzostwach Świata trasa również wygląda jak kryterium. Może będzie tu można idealnie wyselekcjonować zawodników, którzy sobie dobrze radzą w takich warunkach?

— zakończył Marek Kapela.

Rozmawiali Jakub Jarosz i Kacper Krawczyk


Dziennikarze Naszosie.pl są obecni na Mistrzostwach Polski w kolarstwie szosowym – Ostrołęka 2023. Zachęcamy do śledzenia materiałów z tych zawodów, a także naszych relacji tekstowych, które towarzyszyć Państwu będą przez wszystkie dni zmagań o medale naszego krajowego czempionatu.

Zapowiedź Mistrzostw Polski – Ostrołęka 2023
Mistrzostwa Polski 2023 – wszystkie teksty

Poprzedni artykułMistrzostwa Polski 2023: Złoto „na czuja” – Kacper Gieryk wygrał bez pomiaru mocy [wywiad]
Następny artykułMistrzostwa Polski 2023: Zapowiedź 2. dnia rywalizacji
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments