fot. Itzulia Basque Country / Charly López

Nie wymagający podjazd w końcówce, a rondo znajdujące się na kilkaset metrów przed metą zatrzymało Dylana Groenewegena na drodze po trzecie zwycięstwo w tegorocznym Tour of Slovenia. Zwycięzcą został Ide Schelling.

Początek Tour de Slovenia przyniósł nam trzy etapy z nieoczywistymi sprinterskimi końcówkami. Najszybsi zawodnicy na świecie doskonale poradzili sobie z pierwszymi dwoma, jednak trzeci wyglądał na najtrudniejszy z nich. Na 13 kilometrów przed metą znajdował się bowiem szczyt nieoznaczonego podjazdu, liczącego sobie 3 kilometry i 6% średniego nachylenia, po którym następowała sekwencja bardzo krótkich zjazdów i podjazdów.

W tej sytuacji zasadne wydawało się pytanie, czy i tym razem Dylan Groenewegen i spółka poradzą sobie z trudnościami i powalczą o zwycięstwo na finiszu. Zanim jednak poznaliśmy na nie odpowiedź, od peletonu oderwała się siedmioosobowa ucieczka w składzie Alessandro Iacci (Team Corratec – Selle Italia), Kristijan Koren (Adria Mobil), Lukas Meiler (Team Vorarlberg), Tomas Kalojiros (RRK Group – Pierre Baguette – Benzinol) i Mihael Stajnar (Słowenia), Viktor Potocki (Ljubljana Gusto Santic), Vid Jeromel (Cycling Team Kranj).

Siedmiu śmiałków oderwało się od pozostałych na 124 km przed metą, jeszcze przed pierwszą górską premią i wytrzymali przed peletonem niemal równe 100 km. Oczywiście nie wszyscy, po wcześniej tempa towarzyszy nie wytrzymali Potocki i Jeromel. Pozostali doścignięci przez główną grupę na 20 km przed metą – tuż przed podjazdem mającym być wielkim testem dla sprinterów.

Trzeba przyznać, że na tych trzech kilometrach działo się sporo. Na początku wspinaczki bardzo dobrą pracę wykonywał Cesare Benedetti z BORA-hansgrohe – pod jej koniec na mocny atak zdecydował się Matej Mohoric. Za Słoweńcem, który najpewniej chciał zwycięstwem etapowym uhonorować zmarłego dziś kolegę z zespołu – Gino Madera pojechali Joel Nicolau i Filippo Zana, zatem atak wyglądał naprawdę groźnie.

Tylko że po kilkudziesięciu sekundach spędzonych na czele, do trójki dojechała druga grupka, w której brakowało sprinterów. Phil Bauhaus i Matteo Moschetti byli daleko z tyłu, ale za to Dylan Groenewegen był jej naprawdę blisko. Wspierany przez kolegów z zespołu Holender dojechał do peletonu 6 kilometrów przed metą, dzięki czemu miał trochę czasu, by przed finiszem ustawić się na odpowiedniej pozycji.

I udało mu się to osiągnąć. Na kilkaset metrów przed metą jego sytuacja była perfekcyjna. Znajdował się z przodu peletonu, na kole zespołowego kolegi Luki Mezgeca. Tylko że wtedy przed kolarzami pojawiło się rondo i wywiązało się małe zamieszanie. Kolarze nie wiedzieli w którą stronę skręcić. Niemal wszyscy znajdujący się przed Holendrem skręcili w prawo – trzeźwość umysłu zachował jedynie rozprowadzający go Luka Mezgec, który wybrał lewą stronę.

Niestety, w tym momencie Groenewegen, który musiał podjąć szybką decyzję, zamiast pozostać na kole zespołowego kolegi, pojechał za pozostałymi. To oznaczało, że Słoweniec dostał nagrodę za spostrzegawczość. Nagle stał się jednym z głównych faworytów do etapowego zwycięstwa i bardzo niewiele brakowało, by wykorzystać tę okazję. Wjechał na metę niemal równocześnie z Ide Schellingiem, jednak minimalnie szybszy był Holender i to właśnie on kończy dzień jako triumfator.

Wyniki 3. etapu Tour of Slovenia 2023:

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułBaloise Belgium Tour 2023: Wypowiedź Jakobsena oraz Philipsen i Ewan po kraksie
Następny artykułGiro Next Gen 2023: Alessandro Romele najlepszy z ucieczki
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments