fot. Tour of Slovenia

Na finiszu 3. etapu Tour of Slovenia Ide Schelling o włos pokonał Lukę Mezgeca. Zazwyczaj takie zwycięstwa smakują bardzo słodko – niestety to miało wyjątkowo gorzki posmak.

Przyczyna jest oczywista. W końcu kilka godzin temu kolarski świat obiegła informacja o śmierci Gino Madera. W tamtym momencie, tuż po południu Holender, wciąż był na trasie etapu i, w przeciwieństwie do kibiców śledzących zmagania kolarzy sprzed telewizora, nie wiedział o tym, że doszło do tragedii.

Dowiedział się o tym dopiero po etapie. Owszem, po przejechaniu linii mety na jego twarzy nie pojawił się uśmiech, a jego ręce nie powędrowały ku górze, ale to tylko dlatego, że przekroczył kreskę właściwie równo z Mezgecem i początkowo po prostu nie było wiadomo, który z nich zrobił to minimalnie wcześniej. Ze zwycięstwa cieszył się natomiast bardzo krótko, bo chwilę po usłyszeniu werdyktu sędziów, dowiedział się także o śmierci kolegi.

Nie jestem w nastroju do udzielania wywiadu. To nie są łzy radości. Płaczę z powodu Gino. Po czymś takim nie jestem w stanie się cieszyć

– powiedział mediom.

Nic dziwnego – w końcu prawdopodobnie nie ma kibica, którym nie wstrząsnęłaby śmierć Szwajcara. Tym bardziej, że z Maderem znał się od dawna. Dzieli ich w końcu zaledwie rok i na szosie spotykali się już od czasów juniorskich. Startowali razem w takich wyścigach jak Int. Junioren Driedaagse van Axel czy Grand Prix Rüebliland, gdy mieli odpowiednio 17 i 18 lat.

Choć wiadomość o śmierci Madera była dla Holendra szokiem, ostatecznie był w stanie odpowiedzieć na pytanie jednego z dziennikarzy o przebieg etapu. Jego wypowiedź nie była jednak długa:

Właściwie kilometr przed metą rzuciłem ręcznik. To nie miało sensu, było zbyt niebezpiecznie. Przez moment byłem jednym z ostatnich kolarzy w peletonie. No ale potem było to rondo, na którym peleton całkowicie się przeformował, więc moja sytuacja nagle zmieniła się o 180 stopni. Wygrałem o włos. Tylko że biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej, to naprawdę nie ma żadnego znaczenia.

 

Poprzedni artykułBaloise Belgium Tour 2023: Søren Wærenskjold wygrywa „czasówkę”
Następny artykułTour de Suisse: Kolarski peleton pożegnał Gino Mädera
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments