Ten sezon będzie ostatnim w karierze Thibauta Pinota. Francuz od kilku dni zaznacza swoją obecność na trasie Giro d’Italia, jednak niewykluczone, że najbliższe kilkanaście dni wcale nie będzie jego pożegnaniem z wielkimi tourami. Na to przynajmniej liczy David Gaudu.
Francuz, który od lat uważany jest za jeden z największych talentów w swojej ojczyźnie, w październiku skończy już 27 lat. Na szczęście w ostatnim czasie zaczyna spełniać nadzieje swoich rodaków o dobrych występach w wielkich tourach. W zeszłym roku zajął 4. miejsce w Tour de France, natomiast w tym był już drugi w gwiazdorsko obsadzonym Paryż-Nicea, gdzie wprawdzie wyraźnie przegrał z Tadejem Pogacarem, ale za to pokonał Jonasa Vingegaarda. Nic dziwnego, że jego celem jest poprawienie w tym roku ubiegłorocznego wyniku z Wielkiej Pętli.
– Jadę, by poszukać podium. Ten wyścig będzie miał dwóch zdecydowanych faworytów – Tadeja Pogacara i Jonasa Vingegaarda. W ich cieniu jest kilku innych zawodników i myślę, że ja znajduję się w tym gronie.
– Naprawdę marzyłem o tym, odkąd byłem małym chłopcem. Naprawdę – wolę miejsce w pierwszej trójce „generalki” od zwycięstwa etapowego – nawet na królewskim etapie. Tym bardziej, że to może być moje „teraz albo nigdy”. Patrząc na to, w jakim tempie rozwijają się tacy kolarze jak Juan Ayuso czy Remco Evenepoel, wiem, że o osiągnięcie tego celu może być mi coraz trudniej
– mówił w rozmowie z L’Equipe.
W uzyskaniu dobrego wyniku z pewnością przydaliby się mocni pomocnicy, o czym sam Gaudu wie bardzo dobrze. W końcu 4 lata temu sam był przecież kluczowym elementem ekipy, która znacząco ułatwiała Thibautowi Pinotowi zyskiwanie nad rywalami przewagi w górach. Teraz liczy na to, że starszy kolega ponownie wystartuje w Wielkiej Pętli i wesprze go swoim doświadczeniem.
– Wiem, że jeśli faktycznie w tym roku pojedzie swoje ostatnie Tour de France, będzie zmotywowany na 200 procent. Thibaut wie o Tour dosłownie wszystko. Wie, jak to jest wygrywać, wie co to znaczy – wycofać się, walcząc o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Był liderem tyle razy… jego doświadczenie bardzo by nam się przydało
– uważa kolarz, a szanse na to, że jego życzenie zostanie spełnione, wcale nie są małe. W końcu trudno przypuszczać, że trzeci kolarz Tour de France 2014 nie będzie chciał się pożegnać z rodakami podczas największego wyścigu na świecie.