fot. UAE Team Emirates
Już za kilka dni Tadej Pogacar w końcu może osiągnąć coś, czego nigdy nie dokonał Eddy Merckx – ustrzelić ardeński tryplet. Pierwszy krok ma za sobą – wygrał Amstel Gold Race, ale przed nim jeszcze dwa wyścigi – Strzała Walońska i Liege-Bastogne-Liege. Czy Słoweniec pójdzie w ślady Philippe’a Gilberta i Davide Rebellina?  
Całego podcastu możecie słuchać poniżej. Jeśli chcecie sprawdzić, czy warto, to pod nim, przygotowaliśmy dla Was fragment z zażartą dyskusją na temat kolejnych wyścigów ardeńskiego tryptyku. 

Kacper: Czy Tadej Pogačar powtórzy wyczyn Philippe’a Gilberta i skompletuje ardeński tryptlet? Ja od razu mówię, że tak.

Bartek: W tym momencie wiemy na pewno tyle, że Tadej Pogacar jest naprawdę bardzo mocny. Tylko że w takich wyścigach jak Liege-Bastogne-Liege, zdarzają się czasem jakieś niespodziewane akcje nieco słabszych kolarzy i pojawiają się kłopoty faworytów. Z kolei w Strzale Walońskiej element przypadkowości jest dużo mniejszy, bo trudno żeby ktoś wygrał ze względu na to ze względu na to że nie miał kto go gonić. Nie – tam wygrywa ten, kto jest najmocniejszy na Mur de Huy. 

Problem w tym, że Pogacar już trzykrotnie stawał na starcie Strzały Walońskej i jeszcze nie zanotował ani jednego dobrego rezultatu. Za każdym razem jechał tam w naprawdę dobrej formie. Chwilę po edycji z 2020 roku był przecież trzeci w Liege-Bastogne-Liege. W zeszłym roku był świeżo po naprawdę imponującym występie we Flandrii… No i jeszcze jest ten debiut w 2019 roku. Wiadomo – to był jego pierwszy sezon w World Tourze, on nie był dominatorem, takim jak teraz, ale swoje pierwsze sukcesy miał za sobą… Mamy więc trzy starty, a jego najlepszym wynikiem jest 9. miejsce z 2020. To pokazuje, że coś w tym Mur de Huy Pogacarowi nie pasuje i myślę, że właśnie to wzniesienie może stanąć Pogacarowi na drodze do ustrzelenia Tryptyku.

Kacper: Co do Liege-Bastogne-Liege – zgoda. Ten wyścig jest nieprzewidywalny, choć ja myślę, że UAE Team będzie w stanie go skontrolować. Albo nawet nie będzie musiało go kontrolować poprzez rozbicie stawki, tak jak to miało miejsce podczas Amstel Gold Race. Chodzi tu o pozbycie się najmocniejszych kolarzy, którzy ewentualnie mogliby wykonywać jakieś skoki, które mogłyby przynieść efekty, gdyby z Pogacarem nikt nie chciał współpracować.

Natomiast co do Strzały Walońskiej, ja się nie zgadzam zupełnie. Wiem, że Słoweniec ma w tym wyścigu listę występów, która w ogóle nie może imponować. Tylko że nigdy w tym wyścigu nie był w takiej dyspozycji jak jest obecnie. On przecież wygrywa w tym momencie wyścig za wyścigiem. A nawet jeśli nie wygrywa, to jest tego bardzo bliski. W poprzednich latach było inaczej – na przykład tuż przed Strzałą Walońską były mistrzostwa świata, w których zajął dopiero 33. pozycję, a w 2019 roku nie ukończył Amstel Gold Race. 

Zresztą, ja bym odciął trochę te wyniki z 2019 i 2020 roku, bo to już nie jest ten sam kolarz. Stąd uważam, że Tadej Pogacar nie jest w stanie przegrać tego wyścigu, jeśli nie sknoci czegoś na Mur de Huy. Być może nawet pokusi się o atak na wcześniejszym podjeździe. Przecież nie trzeba czekać na ten ostatnią wspinaczkę. Jak wiemy, Pogacar nie należy do cierpliwych kolarzy, więc może zdecyduje się na akcję już na Cote de Cherave. Jednak bez względu na taktykę, jaką obierze UAE, ja nie widzę na liście startowej żadnego kolarza, który może go pokonać.

Bartek: Mówisz, że Tadej Pogacar jest zdecydowanie innym kolarzem, niż był w 2019 roku – ja się z tym nie do końca zgadzam. Na pewno jest dużo mocniejszy niż wtedy. No ale nie lekceważmy tamtego Tadeja. W 2020 roku to on miał już wygrane Tour de France po pojedynku z Primožem Rogličem. Przecież on już wtedy był kolarskim kosmitą i zawodnikiem, którego stać na naprawdę dużo. A, no i było jeszcze to 3. miejsce w Liege-Bastogne-Liege. Gdyby on zajął wtedy 3. czy 5. miejsce – nasza rozmowa wyglądałaby dziś trochę inaczej. Musiałby poprawić zdecydowanie mniej, żeby teraz wygrać. Tylko że to było 9. miejsce. Tym bardziej, że w kolejnym występie, już dwa lata później, był dopiero 12. Widzisz – on się cały czas rozwija, jest coraz lepszym kolarzem, a mimo to jego wyniki w Strzale Walońskiej się nie poprawiły. 

I to nawet nie jest kwestia ustawienia – ja oglądałem powtórki tych wyścigów. On w decydujących momentach był tam bardzo dobrze ustawiony. W 2020 ruszył za Hirschim, gdy ten zaczynał atak, ale szybko odcięło mu prąd. Podobnie było dwa lata później – był bardzo dobrze ustawiony – może nie tuż za przyszłym zwycięzcą, ale poza tym sytuacja była niemal bliźniacza. Jakiś kolarz, prawdopodobnie Alaphilippe ruszył, on był tuż za nim, ale znów – jego nogi po znów szybko po prostu przestały się kręcić [Przyznaję, tu trochę się pomyliłem – po prostu Tadej Pogacar w pewnym momencie był na 4. miejscu, za Własowem i wtedy osłabł, a Alaphilippe był pierwszym kolarzem, który go wyprzedził – przyp. B.K]. 

Nie wmówisz mi, że on przez ten rok rozwinął się nieporównywalnie bardziej niż miało to miejsce w poprzednich latach. Też legenda Tadeja Pogacara nie narodziła się dzisiaj, a trzy sezony temu. Natomiast już cztery sezony temu zaczęła się rodzić, mieliśmy pierwsze przebłyski jego niesamowitego potencjału.

Kacper: Tak, tylko właśnie w 2020 roku Pogacar nie był aż takim kosmitą, jak jest teraz. To znaczy – ten kosmos był w tej kwestii, że kolarz w tak młodym wieku wygrywa Tour de France, pokonując swojego rodaka. W dodatku zapewnia sobie zwycięstwo na etapie, który w teorii powinien wygrać Primoz Roglic. Zresztą, to był rok covidowy, który trochę wypaczył rywalizację. 

On wystartował wtedy też w Walencji czy UAE oraz w Dauphine i wiadomo, że w tych etapówkach był bardzo mocny, choć nie wygrał wszystkich. Ale już w klasykach szło mu gorzej. W Milano-Sanremo czy w Strade Bianche – i on tam nawet nie włączył się w walkę o zwycięstwo. Więc to nie był taki zawodnik jak teraz. Że przyjeżdża i jest murowanym kandydatem do zwycięstwa. 

Dodatkowo, warto zwrócić uwagę na to, że on w zeszłym roku schodził z formy – jego kolejnym wyścigiem było dopiero Tour of Slovenia. To trochę inna sytuacja niż w tym roku, gdzie Pogacar jest cały czas w rytmie wyścigowym [Wiem – farmazon – przyp. K.K]. I ta jego forma utrzymuje się na bardzo dobrym poziomie. I ja wiem, że jego historia występów we Fleche Wallonne nie jest najlepsza, ale on jest w takiej dobrej formie i tak dobrze radzi sobie na stromiźnie, która nie wybacza… a ja jak patrzę na listę startową, to nie widzę nikogo, kto mógłby powalczyć z Pogacarem.

Bartek: Powiedziałeś tutaj dwie rzeczy, które nie do końca mi się spodobały. Po pierwsze – Pogacar nie schodził wtedy z formy – on za trzy dni miał Liege-Bastogne-Liege, w którym planował wystartować i który planował wygrać. Po Strzale Walońskiej powiedział przecież nawet, że jest optymistą przed kolejnym startem. I że cel jest jeden – zwycięstwo w Liege-Bastogne-Liege, a 12. miejsce w Strzale Walońskiej go szczególnie nie martwi.

Druga kwestia to to, że Pogacar nie ma z kim przegrać… to też nie jest prawda. W zeszłym roku był dwunasty i mogę ci wymienić kolarzy, którzy z nim wtedy wygrali: Dylan Teuns, Alejandro Valverde, Aleksandr Własow, Julian Alaphilippe, Daniel Felipe Martinez, Michael Woods, Ruben Guerreiro, Rudy Molard, Warren Barguil, Alexis Vuillermoz i Tiesj Benoot. Czy rzeczywiście dziś powiedzielibyśmy, że każdy z nich jest od niego lepszym ściankowcem? No wydaje mi się, że nie.

Kacper: Jeśli chodzi o tę pierwszą rzecz, to rzeczywiście – masz rację. On nie wystartował wtedy w Liege-Bastogne-Liege tylko z powodu problemów rodzinnych, chyba związanych z Urską Zigart. Natomiast ci kolarze, których tu wymieniłeś, nie są lepsi od Tadeja Pogacara na stromych podjazdach – niezależnie od tego, czy weźmiemy pod uwagę wyniki z poprzedniego roku, czy też z tego obecnego. Ale myślę, że teraz Pogacar będzie zdecydowanie bardziej zmotywowany, niż w zeszłym roku. Ma przecież szansę przejść do historii i ustrzelić ardeński tryplet i zrobi wszystko, żeby ten ardeński tryptyk ustrzelić. I myślę, że to jest dobry moment na podsumowanie naszej dyskusji. Ja uważam, że Tadej Pogacar Strzałę Walońską.

Bartek: Ja nie wycofuję się ze swoich słów. Uważam, że jest wielu kolarzy, którzy mogą pokonać Pogacara. Mimo wszystko uważam, że Słoweniec jest głównym faworytem do zwycięstwa. Po prostu nie uważam go za pewniaka – historia pokazała już, że na takim podejściu można się bardzo przejechać. Dlatego nie zdziwię się, jeśli wyścig wygra jakiś kolarz z cienia. Ktoś w stylu Aleksieja Łucenki, który pokazuje ostatnio bardzo dobrą formę – tak naprawdę – ktokolwiek z mocnych kolarzy, bo pełnej listy startowej jeszcze nie znamy [rozmawialiśmy w niedzielę – przyp. red].

Poprzedni artykułWyścig ze z góry znanym zwycięzcą? – zapowiedź Strzały Walońskiej 2023
Następny artykułBelgrad-Banja Luka 2023: 14 Polaków na starcie, Mazowsze Serce Polski broni tytułu
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments