fot. Daniele Molineris / Tour of the Alps

– Na moje oko Pogačar w końcówce wyglądał całkiem słabo, normalnie wygrywa z dwuminutową przewagą – zażartował Geraint Thomas w rozmowie z grupką dziennikarzy przed Tour of the Alps. Zmagania rozpoczynające się w austriackim Alpbach będą dla Walijczyka ostatnim sprawdzianem formy przed Giro d’Italia – głównym celem sezonu, po którym podejmie ostateczną decyzję w sprawie swojej przyszłości.

Kilkadziesiąt minut po zakończeniu Amstel Gold Race i kolejnym, niezwykłym sukcesie Tadeja Pogačara w austriackim Alpbach odbyła się prezentacja wyścigu Tour of the Alps. W dobrym humorze pojawił się na niej Geraint Thomas, kolarz INEOS Grenadiers, który wraca na trasę włosko-austriackiej „etapówki”, by jak najlepiej przygotować się do Giro d’Italia.

– Na moje oko Pogačar w końcówce wyglądał całkiem słabo, normalnie wygrywa z dwuminutową przewagą

– śmiał się Thomas w odpowiedzi na pytanie o Słoweńca.

– To niesamowite, co on robi – możesz tylko powiedzieć „chapeau”. Dobrze było zobaczyć naszych chłopaków z przodu, ale tak, on jest fenomenem. Nie da się tego inaczej określić

– dodał.

W tym roku Geraint Thomas zdołał „uwolnić się” od Tadeja Pogačara – zamiast w Tour de France, Walijczyk z INEOS Grenadiers wystartuje w Giro d’Italia. Będzie to jego trzecie podejście do klasyfikacji generalnej włoskiego Wielkiego Touru – poprzednich dwóch nie ukończył.

– Tylko dwa razy miałem pecha, może za trzecim będzie lepiej. W mojej karierze miałem wzloty i upadki, ale przez to wzloty smakują jeszcze lepiej

– mówił optymistycznie nastawiony Geraint Thomas, który wrócił z obozu wysokościowego w Sierra Nevada.

Kolarz INEOS Grenadiers uważa, że Tour of the Alps jest perfekcyjnym przygotowaniem do Giro d’Italia – zwraca uwagę na trudność etapów, ale także fakt, że sam wyścig nie jest tak blisko włoskiego Wielkiego Touru, jak Tour de Romandie.

– Dla mnie ten wyścig jest czymś, czego bardzo potrzebuję – pięć trudnych dni ścigania, po których wciąż będzie czas na wykonanie pewnej pracy przed Giro

– przyznał.

– Przyjechałem tu po to, żeby mieć w nogach solidne wyścigi i ciężko pracować. Jeśli pojawi się szansa, to z pewnością z niej skorzystam, ale jestem tu, by pomóc moim kolegom i zobaczyć, co możemy osiągnąć jako ekipa

– dodał Thomas, obok którego w Alpbach zostali zaprezentowani między innymi: Tao Geoghegan Hart, Thymen Arensman i Pavel Sivakov.

Mimo że lista startowa Tour of the Alps obfituje w kolarzy, którzy za kilka tygodni będą rywalizowali o najwyższe pozycje w Giro d’Italia, brakuje tu dwóch głównych faworytów pierwszego Wielkiego Touru – Remco Evenepoela i Primož Roglič, którzy stoczyli ze sobą zaciętą walkę w Volta a Catalunya.

– Obaj są rewelacyjni. Patrząc na to, co pokazali ostatnio, są faworytami, ale tuż pod nimi jest masa innych zawodników, którzy mają potencjał na podium

– mówił Geraint Thomas.

Decyzja o dalszych losach kariery po Giro

Kalendarz nie jest sprzymierzeńcem Gerainta Thomasa, który na karku ma już 37 lat. Mimo tego, chociażby w ubiegłorocznym Tour de France, zdołał pokazać, że wciąż jest w stanie walczyć o czołowe pozycje w największych wyścigach świata.

– Mam nadzieję, że ten sezon będzie dla mnie dobry. Od grudnia co chwilę byłem na antybiotykach i z moim zdrowiem nie było najlepiej. To trochę zatrzymało moje przygotowania, ale zrobiłem wszystko, co byłem w stanie. Mogę tylko ciężko pracować, by stanąć na starcie w najlepszej formie

– powiedział Geraint Thomas, który wciąż nie wie, czy w przyszłym roku dalej będzie zawodowym kolarzem.

– Rozmawiam z drużyną, chciałbym kontynuować karierę. To jednak taka decyzja, nad którą trzeba usiąść z rodziną i dobrze się zastanowić. Najprawdopodobniej podejmę ją po Giro – na razie skupiam się na dojściu do jak najlepszej formy i czerpaniu radości ze ścigania, później przyjdzie czas na tamte sprawy

– dodał.

Na przestrzeni swojej kilkunastoletniej kariery, Geraint Thomas widział wiele. Przede wszystkim na własnej skórze mógł dostrzegać rozwój dyscypliny i zmianę stylu rywalizacji – od bardzo zachowawczej, po niezwykle agresywną jazdę.

– Podoba mi się nowy styl ścigania, jest agresywny, wyścigi zaczynają się wcześnie i wiele może się zdarzyć. Nie jestem fanem danych i cyferek – od odżywiania, przez sen czy ciśnienie. Po prostu wychodzę na rower i jadę. Myślę, że wielu młodych kolarzy zwraca na to zbyt dużą uwagę, ale z perspektywy samych wyścigów, rozwój kolarstwa bardzo mi się podoba

– zakończył.

Z Tour of the Alps, Kacper Krawczyk

Wszystkie artykuły o włosko-austriackim wyścigu, w tym nasze rozmowy z kolarzami, można przeczytać –> tutaj.

Poprzedni artykułPróba generalna – zapowiedź Tour of the Alps 2023
Następny artykułTour of the Alps 2023: Jack Haig zamienił ciepłą Teneryfę na zimne i deszczowe Alpy
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments