fot. Daniele Molineris / Tour of the Alps

Trudno uwierzyć, że już za rogiem czeka na nas pierwszy Wielki Tour w tym sezonie. Wielu zawodników, liczących na dobry występ w wymagającym, górzystym Giro d’Italia, jako ostatni sprawdzian formy przed głównym celem pierwszej części sezonu wybrało wyścig Tour of the Alps (2.Pro), rozgrywany na pograniczu włosko-austriackim. Krótkie i dynamiczne etapy naszpikowane będą podjazdami, toteż na liście startowej ze świecą można szukać sprinterów. Roi się natomiast od znakomitych górali.

Trasa

Etap 1, 17 kwietnia: Rattenberg – Alpbach, 127,5 km

 

W przeciwieństwie do ostatniej edycji Tour of the Alps, tegoroczna odsłona rozpocznie się w Austrii, a konkretnie w jej najmniejszym mieście – malowniczym Rattenbergu. By znaleźć się na kresce pierwszego etapu, ulokowanej w Alpbach, wystarczyłoby pokonać kilkukilometrowy, wznoszący się odcinek szosy. Organizatorzy zaplanowali jednak dla kolarzy nieco dłuższą przeprawę – sam dystans wynosi niespełna 130 kilometrów, ale mimo tego odcinek robi spore wrażenie. Szczególnie jego druga część, która (umownie) rozpocznie się wspinaczką pod Brandenberg (6,1 km; 6,1%). Następnie zawodnicy będą mieli do pokonania kilka stromych podjazdów, w tym wzniesienie w Reith im Alpbach (lotna premia) czy Kerschbaumer Sattel (5,2 km; 10,1%). Po opuszczeniu tej wspinaczki, kolarzy będzie czekać już tylko podjazd pod Alpbach – rozpoczyna się on dość niewinnie, lecz im bliżej mety, tym szosa zacznie się coraz bardziej wznosić. Kluczowym momentem odcinka może być zakręt na 1200 metrów do mety, po którym gradient gwałtownie wzrasta, oscylując w okolicach 8%.

Etap 2, 18 kwietnia: Reith im Alpbachtal – Ritten/Renon, 165,5 km

Nazajutrz peleton ruszy z dobrze nam znanego Reith im Alpbach na południe, w kierunku Włoch. Głównymi atrakcjami w pierwszej części etapu będą wspinaczki pod Tulfes i Brenner Pass / Passo del Brennero, które nie będą jedynymi trudnościami, przygotowanymi przez organizatorów. Po wjeździe na terytorium Włoch, peleton zmierzy się z kilkukilometrowymi podjazdami pod Brixen/Bressanone i Barbian/Barbiano (4,5 km; 8%), po którym nastąpi jeszcze bardziej stroma poprawka pod Mittelberg / Monte di Mezzo (3,9 km; 8,5%). Ze szczytu górskiej premii do mety pozostaną zaledwie 4 kilometry.

Etap 3, 19 kwietnia: Ritten/Renon – Bretonico San Valentino, 162,5 km

Po starcie honorowym zawodnicy opuszczą Ritten/Renon i udadzą się w dół, w stronę Bolzano. Środkowa część, nomen omen, środkowego etapu wygląda na niezbyt wymagającą, lecz gdy tylko kolarze przyzwyczają się do płaskiego terenu, przed oczami wyrośnie im podjazd pod Lago di Cei (9,7 km; 7,7%), który z pewnością poczują w nogach. Kolejne 40 kilometrów peleton pokona w oczekiwaniu na decydującą wspinaczkę etapu, a być może również całego wyścigu – Bretonico San Valentino (15 km; 7,5%). To tu powinno dojść do kluczowych ataków na klasyfikację generalną.

Etap 4, 20 kwietnia: Rovereto – Predazzo, 152,9 km

Trzeciego dnia wyścig można przegrać, ale z pewnością nie można go wygrać. Do przejechania zostaną bowiem jeszcze dwa bardzo trudne etapy – czwartkowy odcinek poprowadzi z Rovereto do Predazzo i swoją charakterystyką będzie przypominał etapy z poprzednich edycji Tour of the Alps. O trudności trasy świadczą między innymi takie podjazdy, jak: Passo Sommo (15,7 km; 7,3%), Lago Santa Colomba (5,6 km; 7,1%) czy Passo Pramadiccio (9,7 km; 6,1%), jednak sam odcinek nie zakończy się wspinaczką, a kilkukilometrowym fałszywym wypłaszczeniem, co zapowiada finisz z okrojonej grupy.

Etap 5, 21 kwietnia: Cavalese – Bruneck/Brunico, 144,5 km

Ostatniego dnia rywalizacji kolarze tuż po starcie wjadą na wysokość 1808 metrów n.p.m. – zmagania rozpoczną się bowiem podjazdem pod Passo Lavazé (9,6 km; 8,3%), po którym – jak to zwykle bywa – nastąpi długi zjazd. Niewykluczone, że niektóre ekipy pokuszą się o porwanie peletonu i ewentualne zgubienie rywali już na pierwszej wspinaczce. Jeśli wypracowane różnice nie będą wystarczająco duże, wszystko może się jednak zjechać na lekko wznoszącym się, kilkudziesięciokilometrowym fragmencie, który nastąpi po zjeździe z Passo Lavazé. Ostatnią dużą trudnością w tegorocznej edycji Tour of the Alps będzie podjazd pod Mühlbach / Riomolino (7,8 km; 8,2%), gdzie również nie zabraknie miejsc do ataków.

Faworyci

Trudna trasa i bardzo wymagające warunki atmosferyczne, jak opady deszczu (być może śniegu) i niska temperatura gwarantują, że Tour of the Alps nie wygra kolarz przypadkowy. Trzeba być piekielnie mocnym, by rywalizować o zwycięstwo w tak wymagającym terenie, co mocno zawęża grono faworytów. Grupa kolarzy, po których można spodziewać się dobrego występu, nie jest jednak taka mała – wiele ekip wysłało na ten wyścig zawodników, mających w planach start i walkę o czołowe pozycje w Giro d’Italia, przez co pięciodniowa rywalizacja w Austrii i we Włoszech zapowiada się wyśmienicie.

Przeglądając listę startową wyścigu, czerwona lampka zapala się już przy składzie ekipy INEOS Grenadiers, której przypadło pierwsze miejsce. Czy z takim samym rezultatem któryś z kolarzy brytyjskiej formacji opuści Włochy? Nie jest to wykluczone, a liderów na włosko-austriacki wyścig zespół ma kilku, co może zarówno ułatwić, jak i utrudnić sprawę. Najlepiej w tym roku radził sobie Tao Geoghegan Hart – były triumfator Giro d’Italia i dwóch etapów Tour of the Alps na trzeciej pozycji kończył zarówno Tirreno-Adriatico, jak i Volta a la Comunitat Valenciana i Vuelta a Andalucia Ruta Ciclista del Sol.
Drużyna może liczyć także na dobry występ trzeciego przed rokiem Thymena Arensmana, który nieraz pokazywał, że na podjazdach radzi sobie świetnie. Należy wspomnieć także o Pavle Sivakovie i doświadczonym Geraincie Thomasie, który w spokoju przygotowuje się do Giro d’Italia.

Na Giro d’Italia skupia się także Jack Haig (Bahrain-Victorious), który dochodzi do siebie po kontuzji, doznanej w kraksie w ubiegłorocznym Tour de France. Zajmując między innymi solidne, 10. miejsce w prestiżowym Paryż-Nicea, Australijczyk udowodnił, że jest na dobrej drodze ku temu, by w La Corsa Rosa zaprezentować cały potencjał swoich możliwości. O dobry wynik w Tour of the Alps może powalczyć także inny kolarz Bahrain – Victorious, Santiago Buitrago.

Skoro mowa o Kolumbijczykach, to warto wspomnieć o Ivanie Ramiro Sosie z Movistar Team. Nie imponuje on regularnością, ale w swojej karierze wielokrotnie pokazywał się z bardzo dobrej strony na stromych podjazdach, a właśnie z takich będzie składała się trasa tegorocznej edycji Tour of the Alps. Stromizna nie jest również obcym terenem dla Hugh Carthy’ego, lidera EF Education-EasyPost, który ponownie wybrał alpejski wyścig jako przygotowanie do startu w Giro d’Italia.

Istotną rolę we włosko-austriackiej etapówce mogą odegrać też kolarze drużyny BORA-hansgrohe, na czele z Alexandrem Vlasovem, który również traktuje ten wyścig jako przygotowanie do startu w pierwszym Wielkim Tourze. Oprócz niego, w składzie niemieckiej formacji znaleźli się tacy zawodnicy, jak: Matteo Fabbro, Florian Lipowitz, Lennard Kaemna, Patrick Konrad, Cian Uijtdebroeks i Maximilian Schachmann, którzy mogą zapewnić mu potrzebne wsparcie, a w przypadku niedyspozycji Vlasova samemu powalczyć o dobry wynik.

W kontekście walki o czołowe lokaty w klasyfikacji generalnej, warto zwrócić także uwagę na: Felixa GallaGeoffreya Boucharda, Aureliena Paret-Peintre (AG2R Citroen Team), Domenico Pozzovivo (Israel – Premier Tech), Lorenzo Fortunato (EOLO-Kometa), Maxa Poole (Team DSM) czy Torsteina Træena (Uno-X Pro Cycling Team).

Z Tour of the Alps, Kacper Krawczyk

Wyścig będzie transmitowany na antenie Eurosportu 2, a także w Eurosporcie Extra i GCN+. Transmisje będą rozpoczynały się o godzinie 13.30, z wyjątkiem środy, kiedy relacja wystartuje godzinę wcześniej.

Wszystkie artykuły o włosko-austriackim wyścigu, w tym nasze rozmowy z kolarzami, można przeczytać –> tutaj.

Poprzedni artykułWyniki Ślężańskiego Mnicha 2023
Następny artykułTour of the Alps 2023: Geraint Thomas w spokoju przygotowuje się do Giro d’Italia [wywiad]
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Dariusz
Dariusz

A Jumbo Visma? UAE?
Nie jadą w tym wyścigu?

Papsi
Papsi

jeden z moich ulubionych wyścigów, i nici z pracy bo widoki na trasie będą obłędne

jan
jan

a po ch ten własow????