fot. Soudal – Quick-Step / Getty Images

Wczoraj rozpoczęliśmy „Tygodniówkę” – serię podcastów, w których nasi dziennikarze – Bartek Kozyra i Kacper Krawczyk omawiają najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia. Co środę będziecie mogli natomiast zapoznać się z wersją tekstową wybranego przez nas fragmentu. Dziś padło na ten, w którym omawiamy to, jak dużo mówi nam Volta a Catalunya w kontekście zbliżającego się Giro d’Italia.

Bartek: Tak naprawdę wynik Volta a Catalunya w kontekście walki o zwycięstwo w Giro d’Italia nie mówi nam wcale tak wiele. Tam bonifikaty nie będą znaczyły tak wiele, jak tutaj. Przecież te straty Remco z Lo Port wynikały z tego, że on zwyczajnie musiał tam zgubić Rogliča. Słoweniec jest od niego zdecydowanie szybszym kolarzem i gdyby o zwycięstwie w całym wyścigu miał zadecydować finisz w Barcelonie, on z pewnością by go wygrał. To oznaczało, że Belg musiał desperacko atakować, licząc na zrobienie różnicy na ostatnim podjeździe, a potem po prostu za to zapłacił.

Kacper: Myślę, że on od początku rywalizacji był świadomy, że ten wyścig rozstrzygnie się na sekundy. Że on i Roglič są na bardzo podobnym poziomie, a ta trasa też była taka, że brakowało na niej takich bardzo selektywnych momentów. I już na tym pierwszym podjeździe pod Vallter, gdzie jeszcze zaplątał się ten “nieszczęsny” Ciccone, to na niego można było machnąć ręką. 

Wszyscy i tak już wiedzieli, że losy tej walki i tak rozegrają się między tamtą dwójką. Tak rzeczywiście się stało. Remco chciał zgubić Rogliča, ale mu się nie udało, więc przegrał. Prawdę mówiąc, żałuję, że tych prób było tak mało. Wiadomo, że na początku, po tej kapitalnej pracy kolarzy Soudal-Quick Step Evenepoel mocniej przycisnął, ale po kilku atakach, gdy zobaczył, że Słoweniec za każdym razem jest w stanie doskoczyć mu do koła, po prostu odpuścił. Na ostatnich dwóch rundach jakby zupełnie się poddał i potem, jak na finiszu zobaczyłem, że wyskakuje zza pleców swojego rywala, który w głowie miał już tylko wyłączenie Garmina, to poczułem taki trochę niesmak.

Bartek: Tak, mi też nie do końca się to spodobało. Natomiast wracając jeszcze do tego Giro d’Italia – tam będzie zupełnie inaczej. Remco będzie miał większy komfort. Nie będzie musiał się już obawiać tych rogličowych bonifikat, bo one w wielkich tourach mają zwykle marginalne znaczenie. Nie będzie musiał się więc martwić tym, że Primož pokona go na przykład na finiszu ostatniego etapu i zyska w ten sposób te 4 sekundy, które przesądzą o zwycięstwie w całym wyścigu. No i też będzie miał czasówki…

Kacper: No tak, te czasówki będą przecież jego handicapem, mimo że Roglič również jest znakomitym czasowcem, to Remco jest w tej specjalności absolutnym topem. Tak jak mówiłeś, wielkie toury rzadko rozgrywają się na sekundy. Ta walka na pewno będzie toczyła się od samego startu, tak jak w zeszłym roku było to w przypadku Tadeja Pogačara i Jonasa Vingegaarda na trasie Tour de France, którzy od początku polowali na te pojedyncze bonifikaty, szczególnie Słoweniec. Wiemy, że Roglič słabnie najczęściej w trzecich tygodniach. To nie jest jakaś duża zniżka formy, ale w rywalizacji z tak dobrym kolarzem, jak Belg, to może wystarczyć.

Bartek: Z drugiej strony, w wygranej przez siebie Vuelcie, która była tak naprawdę jego jedynym udanym występem w wielkim tourze…

Kacper: I jedynym wymiernym, bo to Giro, z którego się wycofał trudno traktować jako jakiś wyznacznik…

Bartek: Tak, to był wtedy jego pierwszy wyścig po kontuzji odniesionej przez niego podczas Il Lombardia 2020. Natomiast jeśli chodzi o tę Vueltę, to on tam też wydawał się słabszy w trzecim tygodniu

Kacper: No tak, też wydaje mi się, że to właśnie będzie kwestia tego jednego słabszego dnia w górach.

Bartek: No właśnie, co do gór, to właśnie mówi się o tym, że w wysokich górach Remco jest trochę słabszy…

Kacper: To jest farmazon!

Bartek: Oczywiście możesz tak uważać, ale moim zdaniem ta teoria jest jak na razie słabo zweryfikowana. Remco przejechał za mało wielkich tourów, żeby stwierdzić to z całą stanowczością. Natomiast chciałbym zauważyć, że podczas tej zwycięskiej dla siebie Vuelty Evenepoel właśnie na najwyżej położonej wspinaczce miał kryzys. Nie był to potężny kryzys, ale stracił 15 sekund. I to był taki moment, w którym można było zacząć się zastanawiać, czy to jego zwycięstwo na pewno jest takie pewne.

Kacper: Ja myślę, że on po prostu wcześniej wywalczył sobie możliwość, żeby mieć taki kryzys. Mógł mieć jeden dzień, nawet dwa. To była przecież minimalna strata. Poza tym, tak jak mówiłem, Roglič miewa te swoje problemy w trzecim tygodniu i na koniec to wszystko się jakoś zrównoważy i Remco pokaże, że stać go na dobre występy w wysokich górach. W każdym razie, wszystkie te nasze teorie zweryfikuje dopiero Giro. Po Katalonii trudno wyciągać jakieś daleko idące wnioski w kontekście tego wyścigu.

Zapraszamy was także do odsłuchania całego podcastu, który możecie znaleźć poniżej:

Poprzedni artykułJumbo rozważa wycofanie się ze sponsoringu?
Następny artykułChristophe Laporte: „Jeśli pomogę wygrać Woutowi, będę więcej niż szczęśliwy”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Tadek
Tadek

Zgadzam się z Bartkiem. Kto wie jak potoczyłaby się zeszłoroczna Vuelta, gdyby nie kontuzja Roglica, który wydawał się mieć kryzys już za sobą. Nawet na tym etapie z upadkiem mógł odrobić kilkanaście sekund. Do tego dochodzi wątpliwy defekt Remco na końcówce jednego z etapów Vuelty.
Byłem pod wrażeniem jego jazdy, ale też czekam na weryfikację w tym roku.