fot. UCI

David Lappartient – szef UCI, odniósł się do zarzutów niektórych ekip zagrożonych spadkiem z najwyższej dywizji.

„To szaleństwo i niesprawiedliwość” – grzmiał Eusebio Unzue (szef Movistar Team) w jednym z wywiadów. „Popieprzony system” – to z kolei słowa Sylvana Adamsa (szefa Israel-Premier Tech). Jonathan Vaughters mówił natomiast, że spadek o dywizję niżej prawdopodobnie będzie oznaczał koniec istnienia jego grupy (EF Education First).

Najbliższe tygodnie powinny ostatecznie rozstrzygnąć kwestię tego, kto znajdzie się w szczęśliwej „18” rankingu UCI za lata 2020-22, która w przyszłym sezonie będzie liczyć na miejsce w World Touru. Choć w przestrzeni medialnej pojawiają się głosy, płynące najczęściej ze środowiska Lotto Soudal, że spadek to wcale nie koniec świata, to nic dziwnego, że wokół tego tematu aż iskrzy od emocji. W niedawnym wywiadzie dla CyclingNews, tonować je stara się szef Unii – David Lappartient.

– Taki jest sport. Spadek dywizję niżej nigdy nie jest przyjemny, ale taki jest sport. Weźmy taką piłkę nożną – jeśli zajmiesz ostatnie miejsce w Premier League, spadasz do drugiej ligi. Trzeba to zaakceptować. Rozumiem, że nie jest to łatwe, ponieważ wszyscy wiemy, jak wiele wysiłku wkładają w swoją pracę wszystkie zespoły. Tyle że… po prostu musimy pozostawić otwarte drzwi dla nowych drużyn.

– mówił, a następnie tłumaczył, dlaczego jego zdaniem ekipy nie mają zbyt wielu powodów do narzekania.

– Ten system został zatwierdzony cztery lata temu, dokładnie we wrześniu 2018 roku, na zebraniu komitetu zarządzającego UCI. Po długich dyskusjach, właściwie, to wieloletnich dyskusjach, po których w końcu udało nam się ustalić nowe reguły gry. Poszliśmy na rękę zespołom, które nie chciały, by kwestia utrzymania rozgrywała się co roku. Właśnie dlatego ranking obejmuje trzy lata.

Mimo tego, wspomniany Adams zapowiedział już jakiś czas temu, że jeśli jego ekipa spadnie (co jest już właściwie przesądzone), pozwie organizację. Lappartient nie zamierza się jednak uginać pod presją – Będziemy trzymać się drogi, którą obraliśmy wiele lat temu. Nie boimy się procesów.

Poprzedni artykułMedia: Tour de Pologne 2023 wystartuje z Poznania!
Następny artykułPrzegląd wrześniowych ruchów z damskiego okienka transferowego 2022
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments