fot. Jumbo-Visma

Dzisiejsze (sobotnie, 7 maja) wydanie włoskiego dziennika „La Gazzetta dello Sport” pisze „L’ora del tic Tom”, co oznacza, że nadszedł czas Toma Dumoulina. Włosi widzą w Holendrze największego kandydata do zwycięstwa na drugim etapie jazdy indywidualnej na czas w Budapeszcie. 

Tom Dumoulin (Jumbo-Visma)

Dziennikarze „La Gazzetty” przypominają, że 77 proc. swoich wszystkich zwycięstw Dumoulin odniósł w jeździe na czas. W sumie jest ich 17. Trzy z nich to jazda na czas w Giro – w Apeldoorn (2016), Montefalco (2017) oraz w Izraelu (2018). 

– Kilka razy kończyłem wielkie toury na podium i myślę, że nie jest niemożliwe, aby to powtórzyć. W przeszłości bywało tak, że odnosiłem sukcesy bez dobrego samopoczucia w wyścigach wcześniej. Mam nadzieję, że tym razem stanie się tak samo. Jestem w stu procentach pewien, że mogę wydobyć z siebie to, co najlepsze. O wiele bardziej lubię się ścigać niż trenować

– powiedział „różowej gazecie” Dumoulin.

Pierwszy etap 

Dziennikarze „La Gazzetty” wrócili oczywiście do pierwszego etapu. Poszczególnym kolarzom wystawili oceny, gdzie „10” jest najwyższą. 

„Dychę” dostał oczywiście Mathieu van der Poel, który sprostał roli wielkiego faworyta i przez włoskich dziennikarzy został nazwany „fenomenem”.

„9,5” dla Biniama Girmaya. „La Gazzetta” zwraca uwagę na moc 22-letniego Erytrejczyka i dobre miejsce na otwierającym etapie, pomimo że debiutuje w Corsa Rosa.

„8,5” dla wielkiego faworyta do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Richarda Carapaza, który finiszował szósty i nie zanotował żadnej straty czasowej.

„5” natomiast dla Caleba Ewana, któremu wszystko szło idealnie do 30 metrów przed metą, kiedy to popełnił błąd i liznął koło Girmaya.

Atmosfera 

Specjalny wysłannik „La Gazzetty” na Węgry – Ciro Sconamiglio – napisał również kilka słów o atmosferze panującej na trasie pierwszego etapu. Włoch zauważa, że Węgry nie mają zbyt wielkich kolarskich tradycji, ale przyjęcie wyścigu przerosło jego oczekiwania. W budapesztańskim metrze zauważył zdjęcie Fiorenzo Magniego w San Luce z 1956 roku, a także zaobserwował uwielbienie dla Attili Valtera, pierwszego Węgra, który założyć maglia rosa (2021). Zacytował nawet jego wypowiedź: „Jeśli miałbym otrzymać euro za każdego jednego kibica, który w piątek krzyczał moje imię, to prawdopodobnie mógłbym sobie kupić za to jakiś zamek. Ten start wyścigu był wydarzeniem, które zrewolucjonizowało nasze podejście do kolarstwa” – powiedział kolarz Groupama-FDJ.

Mathieu van der Poel

Na górze strony zamieszczono zdjęcie Mathieu van der Poela, który leży cierpiący po wysiłku na pograniczu drogi z krawężnikiem i poboczem. „La Gazzetta” podała, że 3 ostatnie kilometry Holender pokonał w dziewięć minut ze średnią prędkością 37,9 km/h. Średnia moc, jaką generował wyniosła 890 watów, zaś maksymalna 1121.

W gazecie można także znaleźć krótką rozmowę z kolarzem Alpecin-Fenix przeprowadzoną już po zwycięstwie w Wyszehradzie. Zapytano go o to, jak trudno było wygrać wiedząc, że cały peleton czeka na twój atak.

– Już kilkakrotnie znalazłem się w takiej sytuacji i sobie z nią poradziłem. W porównaniu z ubiegłorocznym Tour de France tutaj byłem mniej zdenerwowany. Jednak miałem to w głowie od mniej więcej dwóch miesięcy. Tak ułożyłem sobie mój program wyścigów, żeby tutaj być

– powiedział van der Poel.

Z kole na pytanie „i co teraz?”, odpowiedział:

– Moją intencją jest to, o czym już mówiłem. Uhonorować Giro na każdym etapie. I dojechać do Werony.

 

Poprzedni artykułBiniam Girmay: „Czekają na nas kolejne możliwości”
Następny artykułBreatgne Ladies Tour Ceratizit 2022: Marta Lach wygrała ostatni etap!
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments