fot. Groupama-FDJ

I ruszyli – peleton Giro d’Italia chwilę temu wystartował do pierwszego etapu wyścigu i za kilka godzin powalczy o wygraną oraz o przejęcie słynnej, różowej koszulki lidera. O pierwszym odcinku, presji i o wspomnianym trykocie, w którym miał okazję jechać, opowiadał Attila Valter na konferencji prasowej przed wyścigiem.

Na starcie Grande Partenza Giro d’Italia w Budapeszcie stanęło trzech Węgrów – Erik Fetter, Barnabas Peak oraz najbardziej utytułowany, Attila Valter, ścigający się w barwach ekipy Groupama-FDJ. W byłym kolarzu CCC Team Węgrzy, i nie tylko oni, pokładają wielkie nadzieje na triumf na pierwszym etapie, z metą na 5-kilometrowym podjeździe w Wyszehradzie.

– Presja jest duża i czułem ją już wczoraj. Wraz z wielkim wsparciem przychodzi ogromna odpowiedzialność. Postaram się dać z siebie wszystko i to tyle, co mogę zrobić. Oczywiście czuję się zestresowany i wiem, że ludzie nie będą szczęśliwi, jeśli nie będzie dobrego wyniku – tak jest w każdym sporcie. Mam nadzieję, że będę w stanie zrobić na pierwszym etapie coś fajnego, ale to nie ja będę faworytem – jest wielu kolarzy, którym ten odcinek pasuje o wiele bardziej. Postaram się zaskoczyć wszystkich i siebie samego, ale niczego nie jestem w stanie obiecać

– mówił na czwartkowej konferencji prasowej Attila Valter.

Pierwszy etap będzie dla Węgra wyjątkowy – kolarze przemierzą okolice, w których trenuje on na co dzień. Attila Valter zna te szosy jak własną kieszeń – tak samo, jak finałową wspinaczkę. Odpowiadając na pytania dziennikarzy przyznał, że kluczowy wpływ na końcowe rozstrzygnięcia może mieć wiatr – jeśli będzie czołowy, podjazd nie będzie aż tak wymagający, a wtedy Węgier poświęci się na rzecz sprintera swojej ekipy, Arnaud Demare’a.

– Myślę, że jest wielu kolarzy, którzy mogą sięgnąć po zwycięstwo na pierwszym etapie. Uważam, że dużą rolę odegra pogoda – przejeżdżałem ten podjazd wiele razy i myślę, że w przypadku czołowego wiatru sprinterom będzie dużo łatwiej, nawet jeśli z przodu peletonu tempo będzie bardzo wysokie. Jest wiele scenariuszy – Mathieu van der Poel jest faworytem. Pewnie będzie w stanie odczepić wielu kolarzy na tym podjeździe, ale nawet jemu będzie ciężko wygrać, ponieważ każdy powinien się na nim skupić

– tłumaczył.

– Arnaud ma za sobą bardzo dobre przygotowania do Giro i może pokazać się na tej wspinaczce ze świetnej strony, a, w przypadku finiszu, jest szybszy od Mathieu. Zobaczymy, jak to się potoczy. Jeśli Arnaud będzie czuł się dobrze i utrzyma się w grupie, pomogę mu i jest to też moja decyzja – dobrze jest mieć kogoś, kto może być na podium albo nawet wygrać etap – jak mówiłem wcześniej, jeśli wiatr będzie czołowy, a grupa duża, moje szanse na dobry wynik będą małe. Jestem szybki z małej grupki, ale nie na tyle, żeby pokonać na przykład Mathieu

– mówił Attila Valter, jednocześnie zaznaczając, że w przypadku wysokiego tempa postara się być w czołówce i walczyć o najwyższe lokaty.

Gdyby właśnie tak potoczyła się końcówka pierwszego etapu Giro d’Italia, Węgry oszalałyby z radości. To, ile dla mieszkańców tego państwa znaczy sukces ich rodaka, można było zobaczyć przy okazji ubiegłorocznego Tour de Hongrie, kiedy to tysiące osób wyszło na ulice, by dopingować kolarzy, jednocześnie świętując przejęcie koszulki lidera Giro d’Italia przez Attilę Valtera. Miłość Węgrów do kolarstwa było widać też podczas środowej prezentacji wyścigu.

– Myślę, że wczoraj można było zobaczyć, jak wiele to dla nas znaczy. Na prezentacji było chyba jeszcze więcej osób, niż oczekiwaliśmy, a była to tylko prezentacja – nie etap. Dla wszystkich, ze mną na czele, to być może najważniejszy weekend w historii węgierskiego kolarstwa

– mówił kolarz Groupama-FDJ.

Węgier wrócił też wspomnieniami do ubiegłego roku, kiedy to został liderem jednego z największych wyścigów świata. Wiele osób, szczególnie Belgowie, było tym faktem zaskoczonych, myśląc, że różową koszulkę przejął Remco Evenepoel, jednak nie Attila Valter.

– Rozmawiałem o tym z Ramonem Sinkeldamem – w Holandii również wszyscy myśleli, że Remco zdobył koszulkę. Widziałem też, że na szczycie podjazdu wiele osób podchodzi właśnie do niego, ale byłem w stu procentach przekonany, że to ja jestem liderem. Wiedziałem, jaką miałem przewagę i powiedziałem soigneurowi ekipy, że mam koszulkę, a on mi nie uwierzył – mówił, żebym się nią nie stresował, bo wszyscy idą do innych kolarzy, na co odpowiedziałem mu, że wcale się nie stresuję, bo wiem, że ją mam. To było fajne uczucie, że być może byłem jedną osobą, która nie była tym zaskoczona

– opisywał.

Ubiegłoroczną edycję Giro d’Italia Attila Valter ukończył na 14. miejscu – teraz klasyfikacja generalna jest celem drugorzędnym. Węgier przyznał, że solidny wynik można osiągnąć poprzez częste zabieranie się w ucieczki, a sam nie jest jeszcze gotowy, by skupić się na klasyfikacji generalnej i zostać prawdziwym liderem drużyny, który będzie miał do swojej dyspozycji wielu pomocników. W zależności od tego, jak potoczy się wyścig i w jakiej formie będzie sam zainteresowany, może powalczyć też on o niebieską koszulkę najlepszego górala wyścigu.

– Liczę na zwycięstwo etapowe i udane ucieczki. Drużyna będzie wspierała Arnaud w sprintach, więc na wielu etapach będę osamotniony – nie mówię, że to źle, ponieważ nie będzie spoczywała na mnie duża presja. Nie czuję się w pełni gotowy, by celować w klasyfikację generalną i nie chcę, żeby drużyna była zbudowana wokół mnie, by skończyć na 11. pozycji, chociaż to dobry wynik. Rok temu byłem 14. i wydaje mi się, że cudem byłoby miejsce w czołowej dziesiątce. Być może powinienem skupić się na etapach i, jeśli będę w dobrej formie, mogę powalczyć o generalkę. Nawet jeśli będę tracił trochę czasu, to wciąż mogę finiszować wysoko – potem zabierasz się w ucieczkę i nadrabiasz czas, więc myślę, że to lepsze rozwiązanie (niż skupianie się wyłącznie na klasyfikacji generalnej)

–  powiedział Węgier.

– Myślę, że to może być dobry pomysł. Nie myślałem o tym aż do ubiegłego tygodnia, kiedy mój tata powiedział mi, że może warto spróbować. Koszulka górala jest też przepustką do zabierania się w odjazdy, bo walczysz o punkty i peleton chętniej cię puszcza

– zakończył.

Poprzedni artykułWyścig Pokoju Juniorów 2022: Mathieu Kockelmann razy dwa
Następny artykułOleg Tinkov twierdzi, że stracił miliardy dolarów i że obawia się o swoje życie
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments