fot. Tour of the Alps/ Sprint Cycling

Lennard Kämna (BORA – hansgrohe) po odważnym ataku w samej końcówce samotnie przekroczył linię mety, by odnieść swój piąty zawodowy triumf podczas trzeciego etapu Tour of the Alps. Niemiec zabrał się w ucieczkę dnia, która zawiązywała się przez niemal 60 kilometrów i to z niej okazał się być najsilniejszym. 

Współtowarzyszami 25-latka w odjeździe dnia byli: Chris Hamilton (Team DSM), Natnael Tesfatsion (Drone Hopper), Andrey Amador (INEOS Grenadiers), Merhawi Kudus (EF), Vadim Pronskiy (Astana), Reuben Thompson (Groupama – FDJ), José Joaquín Rojas i Will Barta (Movistar), James Piccoli (Israel), Jonathan Lastra (Caja Rural), Unai Iribar (Euskaltel) oraz Torstein Træen (Uno-X). Jako etapowy zwycięzca Niemiec został zaproszony na konferencję prasową, gdzie podzielił się z dziennikarzami swoimi odczuciami na temat swojego sukcesu, oto jak odpowiadał na otrzymane pytania:

Jak wyglądał ten triumf z twojej perspektywy?

Było wiele ataków na początku etapu, wszyscy wiedzieli ze ucieczka może dziś dojechać do mety, więc nikt nie chciał odpuszczać. Dałem z siebie wszystko by za wszelką cenę się w niej znaleźć, co ostatecznie wyszło wspaniale, udało mi się wygrać.

Czy był ktoś w ucieczce kogo obawiałeś się w końcówce najbardziej?

Tak, z pewnością wiedziałem żeby uważać na Andreya Amadora. Czułem też, że każdy jest na swoim limicie, ja też. Wiedziałem, że każdy kolejny atak może być tym ostatnim, zwycięskim, więc kontrowałem wszystko co tylko mogłem. Każdy z nas mógł wygrać.

Możesz opowiedzieć nam o tym, jak wyglądała pierwsza godzina oraz końcówka wyścigu?

Atakowałem na początku wiele razy, próbowałem nawet uciekać samotnie co było trochę szalone. Zupełnie nikt nie chciał puścić odjazdu. W końcówce był skok za skokiem, parę razy musiałem bardzo szybko decydować czy przeskakiwać do atakującego rywala czy nie.

Straciłeś wczoraj ponad 8 minut, czy już wtedy był taki plan by dzisiaj powalczyć o etapowy skalp?

Myślałem o tym, ale wczorajsza strata nie była celowa. Nie odpadałem od najlepszych z myślą zebrania minut, aby dzisiaj atakować.

W wywiadzie do telewizji powiedziałeś, że nie spodziewałeś się dzisiejszej wygranej, myślałeś, że twoja forma będzie gorsza?

Wiedziałem, że któryś etap będzie dla ucieczki, wcześniej jechałem wyścig Dookoła Kraju Basków, po którym nie byłem w idealnej formie. Czuje się już lepiej, ale nie jestem w idealnej dyspozycji. Nie miałem jakiegoś upatrzonego etapu na który nastawiałem się o wiele wcześniej, po prostu zauważyłem szansę i skorzystałem z niej. Czuje, że moc wraca, ale wciąż odrobinę mi brakuję do najlepszych górali świata.

Rok temu razem z Benem Zwiehoffem wystartowaliście w znanej imprezie w RPA, czyli w Cape Epicu. Czy to była odpowiednia droga do zresetowania się psychicznie?

Może nie jestem teraz najsilniejszy w swojej karierze, ale przez moją sytuację rok temu, start tam w RPA to była wspaniała szansa by po prostu czerpać radość z jazdy na rowerze. To były niezapomniane przeżycia.

Czego się o sobie nauczyłeś na przestrzeni zeszłego roku, który jak wiemy był dla ciebie trudny?

Z pewnością jestem teraz dużo bardziej stabilny. Przemyślałem to i wiem w jaką stronę chcę iść z moją karierą, przepracowałem dobrze zimę i czuje radość, gdy ponownie mogę przypiąć numery do swojej koszulki i stanąć na linii startu.

Czy myślisz że taka przerwa może pomóc zawodnikom?

Jeśli masz taką sytuacje jaką ja miałem to tak, jeśli czujesz się źle i nie masz żadnej przyjemności z jazdy na rowerze to powinieneś odpuścić i odpocząć. Musisz mieć w sobie pasje aby to robić.

 

Poprzedni artykułStrzała Walońska 2022: Dylan Teuns najszybszy na Mur de Huy
Następny artykułPello Bilbao: „To był łatwiejszy dzień”
Student III roku prawa Uniwersytety Łódzkiego. Były kandydat na kolarza z przeszłością w kategoriach juniorskich, obecnie kolarz - amator, pasjonujący się kolarskimi zmaganiami na wszystkich poziomach, od juniorów po World Tour.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments