W przeciwieństwie do Dylana van Baarle (INEOS Grenadiers), Wout van Aert (Jumbo-Visma) i Stefan Küng (Groupama-FDJ) musieli przezwyciężyć wiele przeciwności już we wstępnej fazie rywalizacji, by ostatecznie stanąć na podium 119. edycji wyścigu Paryż-Roubaix.
27-letni Belg, którego tegoroczny start w Piekle Północy do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania ze względu na zakażenie koronawirusem, tym razem przyjął drugie miejsce z otwartymi ramionami.
Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że zajmę w Paryż-Roubaix drugie miejsce, byłbym bardzo rozczarowany, ale powrót [do rywalizacji] w takim stylu uznać trzeba za ogromny wyczyn. Czas uciąć wszystkie pytania na mój temat: tak, byłem chory. Zrobiłem wszystko, żeby stanąć na starcie i jestem z siebie dumny, bo drugie miejsce to wielka sprawa,
– powiedział po zakończeniu wyścigu van Aert.
Wydaje mi się, że to była dość klasyczna edycja Paryż-Roubaix, wielu kolarzy pech dotknął już na pierwszym sektorze bruków, ale na tym polega piękno tego wyścigu. Ja też nie zostałem oszczędzony, ale udało mi się pozostać w grze, w dużej mierze dzięki wsparciu pozostałych kolarzy z ekipy, którzy byli przy mnie w kluczowych momentach,
– zrelacjonował.
Z nieco mniejszymi oczekiwaniami na starcie w Compiègne musiał mierzyć się Stefan Küng (Groupama-FDJ), choć wyniki uzyskiwane przez niego tej wiosny nie pozostawiały wątpliwości, że stać go na świetny występ w Piekle Północy. Podobnie jak w końcówce E3 Saxo Bank Classic, 28-letni Szwajcar zrobił wszystko, by zmaksymalizować swoje szanse w finałowym sprincie.
To dla mojej drużyny bardzo ważny wyścig. Nasz manadżer [Marc Madiot] i dyrektor sportowy [Frédéric Guesdon] wygrywali go w przeszłości. To największy wyścig jednodniowy francuskiego kalendarza, więc dla nas, jako francuskiej ekipy, to po Tour de France druga najważniejsza impreza całego roku,
– podkreślał Küng.
To już mój czwarty sezon w tej drużynie i od początku czułem, że we mnie wierzą. Pozytywna atmosfera bardzo nam pomogła na trasie tej edycji Paryż-Roubaix. Oczywiście wolałbym wygrać, ale ukończenie takiego wyścigu na podium to też coś. Byłem w stanie pokazać, na co mnie stać na tego rodzaju brukach. To ten rodzaj wyścigu, w którym wielokrotnie krąży się wokół podium, by móc mieć nadzieję na chociaż jedno zwycięstwo w całej karierze. Chyba że jest się Fabianem Cancellarą albo Tomem Boonenem…
– zażartował.