fot. INEOS Grenadiers / Getty Images

Były duże oczekiwania, a skończyło się na 16. miejscu Michała Kwiatkowskiego. Postawa kolarzy INEOS Grenadiers była jednym z największych rozczarowań tegorocznego Mediolan-San Remo.

A skład tego zespołu na papierze wyglądał na bardzo mocny. Znalazło się w nim miejsce dla dysponujących niezłym przyspieszeniem Thomasa Pidcocka i Ethana Haytera, sprintera – Elię Vivianiego, byłego triumfatora „Primavery” – Michała Kwiatkowskiego oraz Filippo Ganny, którego niektórzy widzieli w roli kandydata do zwycięstwa, choć nie jest on kolarzem o profilu klasycznego zwycięzcy tego wyścigu.

Wydawało się więc, że Brytyjczycy są przygotowani na każdą ewentualność, a jednak już po przejechaniu Cipressy w czołówce pozostał jedynie „Kwiato”. Najbardziej zawiódł Pidcock, który został z tyłu na 39 kilometrów przed metą, a więc przed wjazdem na Capo Berta. Jak się okazuje, wpływ na to miała… grypa jelitowa.

Nie czuł się dziś zbyt dobrze. Po Passo del Turchino miał problemy z żołądkiem i od razu ostrzegł nas przez radio, że to będzie zły dzień

– mówił zaraz po zakończeniu wyścigu Matteo Tosatto – dyrektor sportowy ekipy, w rozmowie ze SpazioCiclismo. Następnie dodał, że do niedawna podobnego rodzaju dolegliwości mieli Elia Viviani oraz Filippo Ganna.

Obaj zakończyli Tirreno-Adriatico lekko niedysponowani. Nie trenowali od kilku dni. Dziś Filippo próbował utrzymać się w głównej grupie na Cipressie, ale główna grupa była zbyt mocna. Nie dało się tego zrobić.

W tym momencie można byłoby zadać sobie pytanie, czy w takiej sytuacji nie można byłoby pójść w ślady innych ekip. W końcu INEOS nie jest jedyną ekipą, która w ostatnim czasie mierzyła się z kłopotami zdrowotnymi swoich kolarzy. W takiej sytuacji większość zespołów wymieniała pierwotnie awizowanych zawodników na innych. I niektórzy ze „zmienników” spisali się bardzo dobrze. Mathieu van der Poel zajął 3. miejsce, a Mads Pedersen, po dość aktywnej jeździe, zakończył na 6. miejscu.

Niestety trzeba przyznać, że INEOS, choć dysponuje bardzo mocną kadrą, to w odwodzie nie miał kolarzy pokroju dwóch wymienionych. W składzie na wyścig miał jednak Michała Kwiatkowskiego, który przez długi czas wyglądał bardzo dobrze. Na podjeździe pod Cipressę trzymał się tuż za Tadejem Pogačarem i Woutem Van Aertem, a później na Poggio wspólnie z Van der Poelem skasował odjazd tego pierwszego. Niestety później spłynął kilka pozycji w dół, a po chwili mógł pożegnać się z szansami na zwycięstwo. I znów zadecydował pech.

Michał zaliczył znakomity wyścig, biorąc pod uwagę fakt, że nie przejechał ani Tirreno-Adriatico, ani Paryż-Nicea. Niestety nie miał szczęścia, ponieważ w końcówce upadł przed nim jeden z zawodników Ag2r, przez co stracił kontakt z główną grupą. Był zadowolony z występu, ale nie z wyniku. Myślę, że ten występ powinien dać mu trochę pewności siebie przed kolejnymi klasykami

– dodawał szef brytyjskiego zespołu.

Jego ostatnie zdanie może być dobrym prognostykiem przed rozpoczynającym się w najbliższy poniedziałek Volta a Catalunya, gdzie również powinniśmy zobaczyć „Kwiato”. Miejmy nadzieję, że w Hiszpanii będzie miał więcej szczęścia.

Poprzedni artykułHRE Mazowsze Serce Polski przed startem w GP Slovenian Istria
Następny artykułOlympia’s Tour 2022: Dublet WiV SunGod na zakończenie, Maikel Zijlaard triumfuje w „generalce”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments