fot. EF Education-Nippo

Niestety Alberto Bettiol będzie musiał odpuścić występy w kilku najbliższych wyścigach. Przyczyną jest osłabienie po przebyciu koronawirusa.

Włoch nieźle rozpoczął sezon. Zajął 10. miejsce w jednodniowym GP Marsylii, a później 2. miejsce w klasyfikacji generalnej Etoile de Besseges. Tyle że to było dawno – blisko miesiąc temu. Później miał kłopoty zdrowotne – koronawirus osłabił jego organizm, przez co nabawił się czerwonki. Teraz jest z nim dużo lepiej, ale wraz ze swoim trenerem i dyrektorem sportowym uznali, że jest jeszcze zbyt wcześnie na powrót do ścigania.

Włoch opuści więc starty w Strade Bianche, Tirreno-Adriatico i Milano-Sanremo. Szkoda, bo w dobrej formie (a w takiej był przed kłopotami zdrowotnymi) mógłby powalczyć o dobre miejsca w tych wyścigach. Dotyczy to zwłaszcza tego pierwszego – dwa lata temu był w nim czwarty.

Tymczasem do ścigania wróci kilka dni przed „Primaverą”. Wystartuje w Milano-Torino, które w tym roku odejdzie od swojej długiej tradycji – nie zakończy się dwoma podjazdami pod Supergę i nie odbędzie się w październiku. Wcześniej odeszło od niej tylko raz, po długiej przerwie pandemicznej, która wywróciła kalendarz do góry nogami i zmusiła organizatorów wyścigów do ustępstw.

Być może dobry występ w tym wyścigu mógłby mieć jakiś wpływ na zmianę decyzji co do jego startu w Milano-Sanremo. Na to się jednak nie zanosi. W rozmowie z La Gazzetta dello Sport przyznał, że zarówno w Milano-Torino, jak i w swoim kolejnym starcie chce przede wszystkim nabić kilometry.

Znacznie ważniejszymi celami są dla niego belgijskie klasyki – być może wystartuję już w Dwars door Vlaanderen. Później będę celował w De Ronde. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wystartuję także w Liege-Bastogne-Liege – zdradził swoje plany w rozmowie z włoskimi dziennikarzami zwycięzca „Flandryjskiej Piękności” z 2019 roku.

Poprzedni artykułPavel Sivakov będzie jeździł pod francuską flagą
Następny artykułPidcock, Dumoulin i Kamna poza Strade Bianche
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments