Dyrektor sportowy w drużynie Trek-Segafredo Yaroslav Popovych zamieścił emocjonalne video w mediach społecznościowych, w którym apeluje o pomoc Ukrainie, natomiast były kolarz Andrei Tchmil jest gotowy do obrony swojej fabryki rowerów zlokalizowanej w Mołdawii, przy granicy z Ukrainą. 

Popovych pochodzi z Drohobycza, miasta położonego na zachodzie Ukrainy, w obwodzie lwowskim. Kiedy był młody przeprowadził się do Włoch i w 2001 roku został mistrzem świata amatorów. Giro d’Italia 2003 zakończył na trzecim miejscu, a teraz pełni funkcję dyrektora sportowego w amerykańskiej drużynie Trek-Segafredo.

Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę przebywał ze swoim zespołem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Malo spał i starał się na odległość pomóc swojej rodzinie i przyjaciołom. W opublikowanym filmie ze łzami w oczach apeluje o udzielanie Ukraińcom pomocy skądkolwiek na świecie.

– Nasi żołnierze bronią nie tylko Ukrainy, ale także całej Europy

– mówił nawiązując do słów prezydenta Ukrainy Wołodymira Zelenskiego.

Z kolei w rozmowie z dziennikiem „L’Equipe”, Popovych zadeklarował, że jest gotowy wrócić do Ukrainy, by bronić swojego kraju.

– Wszystko, o czym teraz myślę, to wrócić do kraju i wziąć do ręki broń. W 2014 roku [kiedy Rosja rozpętała wojnę na Krymie] bardzo żałowałem, że nie mogłem tego zrobić, bo wciąż byłem kolarzem. Teraz czuję taką potrzebę i nic to nie poradzę, chociaż gdy w piątek wieczorem powiedziałem to mojej żonie nie była szczęśliwa. Oczywiście, że się boję, ale w 2014 roku bomby spadały na ludzi każdego dnia, nawet jeśli mniej się o tym mówiło. Dzisiaj nie chcę już od tego uciekać

– mówił Yaroslav Popovych.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Yaroslav Popovych (@yaropopovych)

Tymczasem Andrei Tchmil, który urodził się w Związku Sowieckim i wychował się w Ukrainie, zadzwonił do swojego przyjaciela, a w przeszłości sportowego rywala Johana Museeuwa, mówiąc mu, że jutro może już nie żyć.

Tchmil zabrał swoją młodą żonę i roczne dziecko do Rumunii, a sam wrócił do stolicy Mołdawii Kiszyniowa, gdzie znajduje się sygnowany jego imieniem rowerowy biznes.

– Przyzwyczailiśmy się do toczenia wielu bitew na rowerach, ale teraz znalazłem się w środku prawdziwej wojny. Mieszkam w strefie przygranicznej, 100 kilometrów od miejsca, gdzie toczą się walki. Zamierzam walczyć, zamierzam bronić kraju. Johan, chciałem cię jeszcze raz usłyszeć, bo nie wiem czy jutro albo pojutrze tutaj będę. Mam nadzieję, ale na wszelki wypadek ściskam ciebie mocno

– powiedział Andrei Tchmil, cytowany przez belgijskie media, a kilka dni wcześniej dodawał:

– Nie sprzedaję już rowerów, bo nikt ich nie kupuje. Nie zawieramy żadnych umów, nie ma przyszłości. Jednak na razie nikogo nie zwalniam, bo nie chcę nikogo zawieźć. Mam nadzieję, że nic nam się nie stanie. Jesteśmy dryfującym statkiem. Chcielibyśmy wrócić na właściwy kurs, ale cholera, nie możemy.

Tchmil miał rosyjskie, mołdawskie oraz ukraińskie obywatelstwo. W trakcie kariery kolarskiej stał się naturalizowanym Belgiem. W 1994 wygrał Paryż-Roubaix, w 1999 Mediolan-San Remo oraz Ronde van Vlaanderen w 2000 roku.

Poprzedni artykułTom Pidcock: „Popełniłem w ten weekend zbyt wiele błędów”
Następny artykułLorenzo Rota z nowym kontraktem w Intermarché – Wanty – Gobert Matériaux
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments