fot. UCI

Trzy lata po sukcesie na trasach w Yorkshire Magnus Sheffield wrócił do świadomości fanów kolarstwa.

26 września 2019 roku kolarz urodzony w Pittsford odniósł największy sukces w dotychczasowej karierze. Jego wyczyny na w wyścigu ze startu wspólnego na mistrzostwach świata w Yorkshire imponowały wcale nie mniej niż to, co robił złoty medalista tamtej imprezy – Quinn Simmons.

Sheffield jechał z nim przecież w jednej drużynie i miał swój ogromny udział w sukcesie rodaka. Najpierw dzielnie kasował wszystkie ataki rywali, a później przygotował swojemu liderowi akcję, która miała zadecydować o jego wyraźnym zwycięstwie. Co równie ważne, wcale na tym nie poprzestał. Walczył dalej – już na swoje konto i pomimo zmęczenia ostatecznie wywalczył brązowy medal.

To jest już jednak odległa przeszłość, a o tym, jak ciężko przełożyć juniorskie sukcesy na to, co dzieje się później, w elicie, boleśnie przekonało się choćby wielu reprezentantów Polski. Jego lider z rozgrywanych w Wielkiej Brytanii zawodów od razu znalazł zatrudnienie w Trek-Segafredo. On musiał czekać na to nieco dłużej. Najpierw, jako o rok młodszy kolarz, musiał przejeździć w juniorach jeszcze jeden sezon, a później, już jako kolarz u23, nie trafił do żadnego z worldtourowych potentatów, lecz do Rally Cycling.

Tam zresztą też nie zachwycał, ale i tak zdołał o sobie przypomnieć wielkiemu, kolarskiemu światu. Ręce po niego wyciągnął INEOS Grenadiers i raczej nie żałuje. W Andaluzji jedzie dopiero swój drugi wyścig w barwach tej ekipy, a mimo to, już dziś odniósł swoje zwycięstwo.

Przed etapem plan zespołu był taki, żeby umieścić mnie na jak najlepszej pozycji na ostatnim kilometrze, a później zobaczyć, jak dobrze będę w stanie zafiniszować. Niestety koniec końców musieliśmy zrewidować nasze plany. Peleton został w zasadzie rozsadzony na ostatnim wzniesieniu, ale na szczęście mieliśmy pięciu kolarzy w czołowej grupie. Rozegraliśmy to perfekcyjnie. Pod koniec dzisiejszego etapu wszystko działo się tak szybko, ale ja wiedziałem, że nie mogę wypuścić zwycięstwa z rąk

Cieszę się, bo nie wygrałem niczego odkąd skończyłem wiek juniora. Tak naprawdę nie miałem możliwości, by pokazać, jak duży progres udało mi się zrobić. 

– mówił po zakończeniu etapu.

Czy 19-letni zawodnik szybko odniesie kolejne zwycięstwa? Tego z pewnością nie da się przewidzieć. Jednak warto zwrócić uwagę na to, że jego dzisiejszy sukces nie był niespodziewanym wyskokiem. Ekipa przed etapem wiedziała, że będzie jechać na niego. A to wskazuje na to, że kolarz, pomimo niewielkiego doświadczenia już przed etapem cieszył się dużym zaufaniem ze strony dyrektorów sportowych zespołu. Swoje zadanie wykonał, a być może nawet spisał się powyżej oczekiwań, więc możemy się spodziewać, że niebawem dostanie kolejne odpowiedzialne funkcje

 

Poprzedni artykułZnamy plany van Aerta na biężący sezon
Następny artykułRichard Carapaz mistrzem Ekwadoru w jeździe na czas
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments