fot. INEOS Grenadiers

Zwycięstwo w Amstel Gold Race ponownie trafiło do kolarzy INEOS Grenadiers. Tym razem w roli głównej wystąpił Tom Pidcock, który ograł rywali w kilkuosobowym sprincie. Wcześniej aktywny był Michał Kwiatkowski.

Drużyna INEOS Grenadiers przystąpiła do dzisiejszego Amstel Gold Race w mocnym składzie, w którym znalazł się podwójny zwycięzca „piwnego wyścigu”, Michał Kwiatkowski, a także Tom Pidcock. Brytyjczyk dwa razy stał na podium limburskiego klasyka, a w 2021 roku po kontrowersyjnym fotofiniszu uległ tylko Woutowi van Aertowi.

Teraz kontrowersji nie było, a Tom Pidcock sięgnął po upragnione zwycięstwo. Pomagał mu w tym Michał Kwiatkowski, który wraz z innymi kolarzami INEOS Grenadiers dyktował mocne tempo i dbał o jak najlepszą pozycję Brytyjczyka w chaotycznym peletonie.

– Czuliśmy, że od startu mieliśmy wszystko pod kontrolą, ale trochę się wystawiliśmy, chłopaki wykonywali znakomitą pracę przez cały wyścig. Na ostatnich 70, 60 kilometrach wiedzieliśmy, że musimy walczyć dla Toma

– mówił Michał Kwiatkowski przed kamerą Eurosportu.

– W końcówce wiał czołowy wiatr, więc ciężko było przyspieszać i zmniejszyć grupę, bo z tyłu cały czas wracali kolejni kolarze. Tom był cały czas we właściwym miejscu, a uniknięcie jakichkolwiek kłopotów było naszym głównym celem. Miał dobre nogi i w końcu odniósł zwycięstwo, na które zasłużył po kilku latach w czołówce, czapki z głów

– dodał Polak.

Dość zaskakująco, w walkę o wygraną nie włączył się dziś Mathieu van der Poel, który po zwycięstwach w Ronde van Vlaanderen i Paryż-Roubaix był głównym faworytem wyścigu.

– Spodziewaliśmy się więcej po Mathieu, ale sądzę, że on skupia się na największych wyścigach i teraz przygotowuje się do Liege-Bastogne-Liege. Nigdy nie jest łatwo zregenerować się po Paryż-Roubaix, co widzieliśmy na przykład po Vermeerschu. Jednocześnie Tom też startował w Roubaix, miał obolałe ręce i wygrał Amstel Gold Race. Niesamowity wynik, szczególnie w takim kontekście

– zakończył Michał Kwiatkowski.

Poprzedni artykułAmstel Gold Race 2024: Triumf Toma Pidcocka, niewidoczny Mathieu van der Poel
Następny artykułTom Pidcock: „Kwiato całkowicie się dla mnie poświęcił”
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Łukasz
Łukasz

Michał ale to Tom powinien na ciebie pracować no szkoda coś poszło nie tak.pozdrawiam

Andrzej
Andrzej

@Łukasz Nominalnym liderem Indosu był Tom Pidcock, więc nie rozumiem skąd takie stwierdzenie.

Łukasz
Łukasz

Bardziej mi chodzi o całokształt kariery nisz o ten wyścig tak trochę rozmienił się na drobne. Ja rozumiem że być dobrym pomocnikiem to duża sztuka ale nie z takim talentem ja ma cały czas Michał

Tomek
Tomek

Kiedyś na Kwiato w Ineosie/Sky też pracowali. Choćby w edycji 2017 gdzie przegrał z Gilbertem na kresce (wspaniały wyścig), zaginał się dla niego ówczesny mistrz Kolumbii Sergio Henao, wtedy zawodnik z topu (w tym samym roku wygrał Paryż-Nicea). Poza tym Pidcock jest 10 lat młodszy od Michała. Taka jest kolej rzeczy po prostu.