Poznaliśmy trasę tegorocznej edycji Strade Bianche. Wyścig pojedzie tymi samymi drogami, co w poprzednich edycjach. Niestety nie zobaczymy na nich Mathieu van der Poela.
To oznacza, że wyścig podobnie jak w we wszystkich edycjach od 2018 roku będzie rozgrywany na dystansie 184 kilometrów, z czego jedną trzecią zajmować będzie 11 sektorów szutrowych, tzw. „Sterrato”:
- Vidritta (2,1 km)
- Bagnaia (5,8 km)
- Radi (4,4 km)
- La Piana (0,5 km)
- Lucignano d’Asso (11,9 km)
- Pieve a Santi (8 km)
- San Martino in Grania (9,5 km)
- Monte Sante Marie (11,5 km)
- Monteaperti ( 0,8 km)
- Colle Pinzuto (2,4 km)
- Le Tolfe (1,1 kilometra).
Krótszą wersję tej trasy przygotowano dla pań. Te przejadą 136 kilometrów, na których znajdzie się osiem nieutwardzonych odcinków – każdy z nich znajduje się także na trasie dla panów. Chodzi dokładnie o cztery pierwsze i trzy ostatnie „Settore Sterrato”, a także San Martino in Grania. Ciekawostką jest fakt, że choć liczba sektorów dla obu płci jest bardzo podobna, to suma kilometrów, które przemierzą po szutrze kobiety jest… dokładnie dwa razy mniejsza.
Wiele wskazuje na to, że na trasie znów zobaczymy ostatnią zwyciężczynię – Chantal van den Broek-Blaak. Niestety, inaczej będzie wśród mężczyzn – tym razem na „Białych Drogach” zabraknie Mathieu van der Poela. Już od wielu miesięcy pisze się o problemach zdrowotnych Holendra. I choć ostatnio wiadomości dotyczące jego sytuacji są coraz lepsze, to nie ma możliwości, by udało mu się zdążyć z formą na 5 marca.
Szkoda, że nie będę mógł wystąpić. Jestem jednak przekonany, że moi koledzy są w stanie doskonale poradzić sobie beze mnie
– mówi Holender cytowany przez oficjalny komunikat wydany wczoraj przez RCS Sport. Bez niego wyścig z pewnością straci nieco na atrakcyjności, ale i tak możemy być pewni, że na trasie będzie się działo bardzo dużo. Zresztą jak co roku.