fot. Karpacki Wyścig Kurierów

Najlepszy irlandzki kolarz ostatnich lat niespodziewanie znalazł się w kadrze swojego kraju na mistrzostwa Europy w wyścigu ze startu wspólnego. Nic dziwnego, że nie spodobało się to jego szefowi – Patrickowi Lefeverowi.

Przypomnijmy, że Irlandczyk od maja nie zanotował choćby jednego startu w barwach Deceuninck-Quick Step (więcej o całej sytuacji możecie przeczytać w tym artykule). I jeszcze niedawno wydawało się, że sytuacja jest jasna: Bennett odchodzi z belgijskiej ekipy, a jego ostatnim startem w niej będzie właśnie rozgrywane wiele miesięcy temu Volta ao Algarve. Sprintera miała czekać najpierw operacja kontuzjowanego kolana, a potem kilkumiesięczna rehabilitacja.

Mogło się więc wydawać, że sytuacja wokół niego trochę przycichnie, tym bardziej, że sam Lefevere zadeklarował na łamach Het Nieuwsblad, że powstrzyma się od wbijania kolejnych szpilek w najlepszego sprintera Tour de France 2021:

– Muszę przyznać, że nie przemyślałem swoich wypowiedzi na jego temat. Moja opinia o nim pozostaje taka sama, ale to porównanie z żoną i bijącym mężem było kompletnie niewłaściwe. Mea culpa. Od teraz będę ostrożniej dobierać słowa odnosząc się do tej sprawy. 

I być może faktycznie starał się wypełnić tę deklarację. Bo w swoich kolejnych cotygodniowych felietonach milczał na ten temat, choć jakiś czas temu sytuacja Bennetta zmieniła się diametralnie. Jak się okazało Irlandczyk postanowił nie poddać się operacji, a potem wykonał kilka ruchów, które w końcu rozsierdziły Lefevere’a. Belg zapowiedział, że wykorzysta zapis w przepisach UCI, który pozwala na to, by w przypadku dłuższej niż trzymiesięcznej absencji kolarza zmniejszyć o połowę wypłacaną mu pensję.

– Wszyscy ludzie, którzy mnie znają, wiedzą że nigdy tego nie robię. Płaciłem całą pensję zarówno Jakobsenowi, jak i wielu innym kolarzom przed nim, którzy z powodu długiej kontuzji nie byli w stanie startować. Tutaj jednak zawodnik ewidentnie działa w złej wierze – nie przesyła nam żadnych notatek z treningów, nie chce być operowany, a potem jeszcze płacze w słuchawkę naszemu lekarzowi – Philowi Jansenowi.

Jego zdaniem to właśnie to skłoniło go do podjęcia decyzji o starcie w europejskim czempionacie, którego trasa z ponad 3-tysięcznym przewyższeniem niespecjalnie promuje sprinterów.

– Bennett chce udowodnić, że jest w wystarczająco dobrej formie, by startować i to wyłącznie wybór zespołu, że nie wystawia go na wyścigi. Jego menedżer – Andrew McQuaid twierdzi, że z pewnością ukończy mistrzostwa Europy. Ja nie byłbym tego taki pewien. Proponowaliśmy mu zrobienie testu wysiłkowego w Akademii Bakala. Cóż, dla mnie sytuacja jest prosta – najpierw udowodnij swoją dyspozycję, a dopiero później możesz myśleć o odebraniu miejsca koledze z ekipy

– mówi Het Nieuwsblad Lefevere, który zapowiada podjęcie kroków prawnych.

Jeden z najbardziej charyzmatycznych ludzi w peletonie zamierza ubiegać się o sankcje dla Irlandczyka, który jego zdaniem nie wywiązuje się z warunków umowy. Zarzuca mu m.in. ignorowanie próśb o przesyłanie raportów z treningów, a także nieprzestrzeganie kodeksu ubioru zespołu. Ciekawe jak dalej rozwinie się sytuacja. W tej chwili możemy być pewni jedynie tego, że nie jest to jej ostatni rozdział.

Poprzedni artykułMarta Jaskulska: „Chciałam jechać mocno od samego początku”
Następny artykułTrentino 2021: Johan Price-Pejtersen mistrzem Europy, Maciejuk daleko
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments