fot. UCI

Bez dwóch zdań Anna Kiesenhofer jest sensacyjną złotą medalistką olimpijską. Kim jest 30-letnia kolarka i jaka była jej droga do złota? To piękna, nietuzinkowa historia.

17 lat czekała Austria na kolejny złoty medal igrzysk olimpijskich. Dała im go zawodniczka, o której nie słyszało zbyt wielu, do czego przyznały się nawet jej rywalki. Na co dzień dzieląca jazdę na rowerze z pracą jako nauczycielka matematyki Anna Kiesenhofer zapisuje się teraz w historii złotymi zgłoskami.

– Niewielu znało ją przed startem tego wyścigu, ale jeździłam z nią w zespole przez rok. Jest szybką zawodniczką i jeśli dasz jej 10 minut, to masz problem. Jeśli bałam się kogoś z czołówki, to właśnie jej

– opowiadała na gorąco na mecie 4. w wyścigu olimpijskim Lotte Kopecky z Belgii.

Co bardzo ciekawe na początku swojej kariery Kiesenhofer nie skupiała się tylko na rowerze. Trenowała triathlon i duathlon i tylko z powodu uporczywej kontuzji musiała odłożyć tę pasję na bok i całkowicie skupić się na jeździe na rowerze. Jej dotychczasowym największym sukcesem była wygrana na Mont Ventoux podczas Tour Cycliste Féminin International de l’Ardèche w 2016 roku.

Wiele kolarek wypowiadało się o Austriaczce, że jest bardzo specyficzną zawodniczką. Choć bardzo mocna pod kątem fizycznym, to jednak mająca problem z jazdą w peletonie – tak można by określić Annę. Dziś umiejętność jazdy w dużej grupie nie była jej do niczego potrzebna.

W związku ze swoimi problemami Anna Kiesenhofer nie ma obecnie nawet zawodowego zespołu. Jest 3-krotną mistrzynią Austrii w jeździe indywidualnej na czas, ale unika startów wspólnych niemalże jak ognia. Pasję do sportu łączy z karierą naukową – ma 3 dyplomy, albowiem studiowała matematykę na Politechnice Wiedeńskiej, następnie uzyskała tytuł magistra na Uniwersytecie Cambridge i ukończyła studia w 2016 roku na Uniwersytecie Katalonii. Teraz pracuje jako nauczycielka matematyki w Szwajcarskim Federalnym Instytucie Technologii w Lozannie.

Na mecie ciężko było od Anny wydobyć choć słowo. Zawodniczka była na krańcu wycieńczenia, nie mogła złapać oddechu, a napływające do oczu łzy z pewnością nie ułatwiały opanowania zmęczenia i szalonego nagromadzenia emocji.

– Niedoszacowanie przez rywalki było moją dużą zaletą. Nawet gdy przekroczyłam linię mety pomyślałem sobie: „Czy to naprawdę koniec?”, „Czy kolarki mnie nie doceniły?” Tak, na pewno. To właśnie była dziś moja przewaga. Z pewnością nie należałam do faworytów. Dla wielu jestem zupełnie nieznana. Od zawsze dobrze sobie radziłam ze zjazdami, a potem czekała mnie jazda na czas, aż do samej mety

– opowiedziała na mecie bardzo wzruszona Anna Kiesenhofer.

Poprzedni artykułAnna Plichta: „Posłuchałam swojej intuicji”
Następny artykułPrueba Villafranca – Ordiziako Klasika 2021: Luis León Sánchez wygrywa, Michał Paluta ósmy
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
slav
slav

no proszę , nie tylko nogi ale i umysł zdolny