fot. Michał Kwiatkowski / Twitter

Po bardzo aktywnej jeździe i wielu próbach ataków Michał Kwiatkowski ukończył wyścigi olimpijski na jedenastym miejscu. Polak ewidentnie był zawiedziony, ponieważ czuł się dobrze, a przygotowania do wyścigu olimpijskiego trwały od 2019 roku. 

Michał Kwiatkowski udzielił dość obszernego wywiadu jak na rozmowę zaraz po mecie morderczego wyścigu Telewizji Polskiej. Nie chciał spekulować, co by było, gdyby rywale pozwolili mu odjechać. Raczej skoncentrował się na podziękowaniom kolegom z reprezentacji oraz całej obsłudze.

– Można dużo gdybać, ale myślę, że zrobiliśmy, co należało. Bardzo dziękuję wszystkim, obsłudze, która przyjechała z nami na ten wyścig. Dzisiaj jedzenie i nawadnianie się było kluczowe, a sami chłopcy, czyli „Bodi” oraz Rafał byli wspaniali. Czapki z głów przed nimi, ponieważ sprawili, że w komforcie przyjechałem do ostatniego podjazdu, na którym odjechała grupa faworytów

– mówił Michał.

Ostatni podjazd to oczywiście Mikuni Pass, który zgodnie z przewidywaniami przed wyścigiem okazał się kluczowy dla walki o medale. Kwiatkowski wyglądał tam na bardzo mocnego – tak mocnego, że „zespawał” stratę do atakującego zwycięzcy Tour de France Tadeja Pogačara.

– Na Mikuni Pass czułem się całkiem nieźle, ale wiedziałem, że niekoniecznie ten wyścig wygra najsilniejszy kolarz. Trzeba było atakować gdzieś w takich miejscach na płaskim, gdzie przewagę zbuduje się nie siłą, a tym, że ktoś odpuści i nie będzie chciał gonić. Tak odjechali Richard Carapaz i [Brandon] McNulty, a później Richard z piekielnie mocnymi nogami wykorzystał to

– analizował Kwiatkowski.

Już niemal mitem stało się to, jak Michał przygotowywał się do tego wyścigu. Mentalnie nastawiał się na niego od 2019 roku, a później starał się przyzwyczajać do parnych i wilgotnych warunków oraz do sporej różnicy czasu względem Europy. Także w ostatnim tygodniu tegorocznego wyścigu Tour de France myślami był już w Tokio.

W związku z tym byłemu mistrzowi świata należą się wielkie gratulacje i szacunek za profesjonalne podejście i poświęcenie się dla narodowych barw.

– Zawsze, gdy staję na starcie imprez mistrzowskich daję z siebie wszystko i staram się być jak najlepiej przygotowany. To był jeden z trudniejszych wyścigów w całej mojej karierze, bo odbywał się przy tak wysokiej temperaturze, a w dodatku nie można było sobie zjechać do auta i korzystać z pomocy innych kolarzy, których normalnie jest siedmiu czy ośmiu. Trzeba było to wszystko inaczej rozegrać. Jeszcze raz wielkie podziękowania dla całej naszej ekipy, która świetnie to wszystko przygotowała

– zakończył Michał Kwiatkowski.

Teraz Polak wróci do domu, gdzie odpocznie i po długiej rozłące zobaczy się z rodziną.

Poprzedni artykułRichie Porte po raz ostatni wystartował w wyścigu Tour de France
Następny artykułTokio 2020: Hiszpanie opuszczają Tokio z goryczą na ustach
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
rafi
rafi

dzięki michał

Tomasz
Tomasz

Super Michał. Dzięki za walkę

ddd
ddd

Super walka dziękuję