Foto: Trw'Organisation Officiel

Belgia jaka jest każdy widzi – to kraj bez wielkich gór, ale jednocześnie niesamowicie pofałdowany. Świetnie potrafią to wykorzystywać organizatorzy imprez kolarskich, a przed nami właśnie 5 dni ciekawego ścigania w ramach Tour de Wallonie.

Walońska etapówka rozpocznie się już dziś i potrwa 5 dni. Wszystkie etapy będą miały charakter startu wspólnego, tylko na finałowym odcinku będziemy mieli mniej niż 4 „górskie” premie, a o losach klasyfikacji generalnej przesądzą zapewne liczne skoki i mnogo rozdawane sekundy bonifikat na lotnych premiach (po 3 na etap) czy na mecie.

Trasa
Organizatorzy by zapewnić emocje od startu do mety ulokowali na poszczególnych etapach całe zatrzęsienie różnego rodzaju premii. Te górskie podzielone są na pierwszą i drugą kategorię, znalazło się także na wyścigu kilka pomniejszych fragmentów bruku. Brakuje za to chociażby jednego klasycznie sprinterskiego etapu, ale kto by narzekał?

Etap 1: Genappe – Héron (185.7km)
Zmagania rozpoczną się w 15-stotysięcznym Genappe i poprowadzą bardzo pofałdowaną trasą w stronę 3-krotnie mniejszego Héron. Żeby oddać skalę trudności to górskie premie ulokowano na podjazdach Côte de Froidvau (4,3km, 4,5%), Côte de Vincon (900m, 6%) czy Côte de Marneffe (700m, 6,1%). Dokładnie tak to będzie wyglądało aż do końca, a i sama meta ulokowana jest na łagodnie wznoszącym się terenie.

fot. Procyclingstats

Etap 2: Verviers – Herve (172.5km)
Hop siup, hop siup, siedem premii, górek w bród. Wydaje się, że to drugiego dnia obejrzymy najtrudniejszy spośród odcinków walońskiej etapówki, usłany bardzo gęsto podjazdami, a także mający metę na kilometrowym pagórku o nachyleniu na poziomie 6%. Pamiętajmy, że będzie też klasycznie dla belgijskich dróg – wąsko, kręto, technicznie, a tym samym bez szans na większy peleton.

fot. Procyclingstats

Etap 3: Plombières – Érezée (179.9km)
Jeśli nazwałem 2. odcinek najbardziej pofałdowanym to trzeci zasłużył na termin najbardziej stromego. To tego dnia obejrzymy kilka bardzo mocno nachylonych górskich premii, a ta na Côte de Beffe (1,6km, 8,6%, 8km przed metą) wprost idealnie nadaje się do samotnego ataku w stronę linii finiszu.

fot. Procyclingstats

Etap 4: Neufchâteau – Fleurus (206km)
Najdłuższy etap tegorocznego Tour de Wallonie niestety będzie wraz z każdym kolejnym kilometrem robił się coraz łatwiejszy. Co prawda na trzeci lotny finisz poprowadzi odcinek brukowany, ale jeśli gdzieś mają próbować przetrwać sprinterzy to właśnie tego dnia. Co pozytywne to istnieje mała szansa na boczne wiatry na tym etapie.

fot. Procyclingstats

Etap 5: Dinant – Quaregnon (192.4km)
Jeśli klasyfikacja generalna będzie ułożona to tego dnia możemy obejrzeć albo skuteczny odjazd ucieczki, albo jakieś nieśmiałe harce. Koncówka pełna bardzo krótkich podjazdów z pewnością będzie sprzyjała skokom.

fot. Procyclingstats

Faworyci
Na starcie zobaczymy aż 13 ekip WT, do tego 7 z dywizji PRT oraz 5 kontynentalnych. Da nam to łącznie 172 kolarzy, a wśród nich bardzo wielu kandydatów do końcowego triumfu. Do obrony tytułu nie przystąpi Arnaud Démare, ale godnie zastąpić go zapewne będzie chciał młody Jake Stewart (Groupama – FDJ). Brytyjczyk miał w tym roku bardzo udaną wiosenną kampanię klasyków.

Królować w takim terenie uwielbia ekipa Deceuninck – Quick Step. Wydaje się, że do wygranej prowadzić ją będą Yves Lampaert i Florian Sénéchal. Na różne scenariusze gotowe jest też Lotto Soudal z Timem Wellensem i Johnem Degenkolbem. Bardzo dynamiczny skład wystawia Israel Start-Up Nation, niemniej Davide Cimolai pokazał podczas Giro d’Italia, że mniejsze ścianki nie są mu straszne.

Ciekawi mnie postawa klasycznych sprinterów na tym wyścigu. Pojawi się m.in. Giacomo Nizzolo (Team Qhubeka NextHash), Dylan Groenewegen (Team Jumbo-Visma) czy Fernando Gaviria (UAE-Team Emirates). Ten ostatni będzie zapewne dzielił szybkie końcówki z Alexandrem Kristoffem. Moim zdaniem ten wyścig bardziej pasuje jednak kolarzom typu Andrei Vendrame (AG2R Citroën Team).

Jeśli chodzi o śmiałe ataki z dystansu to najbardziej pasują mi do tego trzej kolarze – Quinn Simmons (Trek – Segafredo), Aimé De Gendt (Intermarché – Wanty) oraz Gianni Vermeersch (Alpecin-Fenix). Czy to dobre typy? Zobaczymy.

Poprzedni artykułThibaut Pinot planuje powrócić do ścigania we wrześniu
Następny artykułUAE-Team Emirates na Tour de Pologne 2021 – bez Rafała Majki, za to z mocnymi liderami
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
tttttt
tttttt

Kwiato by wygrał gdyby jechał tu sam. Nie musiałby podawać bidonów liderowi lol