4… 3… 2… 1… Mark Cavendish jest coraz bliżej wyrównania rekordu Eddy’ego Merckxa. Jednak po trzecim zwycięstwie postanowił wypowiedzieć się na temat postawy zespołowych kolegów Michaela Matthewsa.
W czasie tegorocznego Touru wizerunek Rakiety z wyspy Man przeszedł dość istotną przemianę. Z kolarza – zagadki na powrót stał się dominatorem. Nic więc dziwnego, że kolarze niektórych ekip próbują dość niestandardowych rozwiązań, aby go powstrzymać.
Przykładem może być dzisiejsza jazda Team Bike-Exchange. Kolarze australijskiego zespołu postanowili wykorzystać krótki i niezbyt stromy podjazd pod Beauregard-Baret, by zgubić świetnie dysponowanego kolarza. Dzisiejszy zwycięzca uważa, że popełnili błąd.
– Moja walka o zieloną koszulkę polega na tym, że staram się wygrać jak najwięcej etapów z nadzieją, że to wystarczy do zdobycia trykotu. Oczywiście zbieram punkty, ale to nie one są najważniejsze. W tej zabawie chodzi głównie o kolejne triumfy. Widocznie oni uważają inaczej. Nawet rozumiem ich postawę – musieli coś zrobić. Ale wydaje mi się, że przegięli. Zmarnowali wszystkie siły, by próbować mnie zgubić, a później Michael miał do dyspozycji tylko jednego kolarza, choć mógłby otrzymać pomoc od całej drużyny, tak jak ja
– mówił po zakończeniu etapu.
Ostatecznie Matthews zajął 5. miejsce. Wcześniej wyżej na etapie był tylko raz – w Fougères. Niedługo jednak kolarze wjadą w nieco trudniejszy teren, w którym wszechstronnym sprinterom, takim jak on, powinno być łatwiej o triumfy. Być może tam zdobywcy zielonej koszulki z 2017 roku uda się w końcu pokonać Brytyjczyka.
Jak to wygląda? Jeden normalny i reszta w maskach. Eh …