Aktualny lider Wielkiej Pętli Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix) właśnie dzisiaj rozpocznie swój szósty dzień w żółtej koszulce. Szybko ugasił jednak szalone spekulacje mówiące, iż w przyszłości miałby próbować walczyć o końcowy sukces w Paryżu. Holenderscy fani są mocno spragnieni triumfu swojego rodaka w Tourze, czekają na niego aż od 1980 roku, gdy wygrywał Joop Zoetemelk.
Holender na środowym etapie jazdy indywidualnej na czas pokazał, że ta konkurencja wcale nie musi być jego słabą stroną. Pozytywnie zaskoczył chyba cały kolarski świat zajmując 5. miejsce na etapie oraz broniąc przewodnictwa w klasyfikacji generalnej o 8 sekund przed Tadejem Pogačarem (UAE-
– Nie sądzę, mogę być liderem przez tydzień tak jak w tym roku, ale pamiętajmy, że nie wjechaliśmy jeszcze w prawdziwe góry. Nie mam jeszcze prawdziwego porównania z żadnych innych wyścigów do tego co nadejdzie przez kolejne dwa tygodnie.
Van der Poel poza jazdą na własne konto mocno pomaga w pociągu sprinterskim swojej drużyny Alpecin-Fenix, która osiąga znakomite rezultaty. Tim Merlier triumfował już w jednym ze sprinterskich odcinków a Jasper Philpsen trzykrotnie znalazł się na etapowym podium. Wszechstronny Holender poprzez start w Tour de France szykuje się do najważniejszej imprezy swojego sezonu, czyli Igrzysk Olimpijskich w kolarstwie górskim.
Obserwując dotychczasowy rozwój kariery Mathieu van der Poela wiemy, że nic nie wiemy. Jest to zawodnik o klasie absolutnie niespotykanej, legenda tworząca się na naszych oczach, człowiek zdolny do wszystkiego. Mając na uwadze jednak jego parametry takie jak budowa ciała, waga i wreszcie same cele jakie obiera sobie 26-latek, jeśli mielibyśmy bawić się w przewidywanie, w którą stronę dalej pójdzie jego kariera, postawiłbym jednak na to, iż pozostanie stylowo podobnym zawodnikiem jak dzisiaj, dalej poszerzając swoje imponujące palmarès o kolejne prestiżowe wyścigi jednodniowe. Nie spodziewałbym się drastycznych przekształceń w górala, a jedynie dalszego rozwoju tego w czym Mathieu jest genialny. Z pewnością ma też predyspozycję do bycia dobrym czasowcem, więc być może po Igrzyskach trochę bardziej skupi się również i na tym elemencie kolarskiego rzemiosła. Cieszmy się, że możemy oglądać na własne oczy tak historyczne pokolenie kolarzy. To coś wyjątkowego.
Głos rozsądku. Szkoda, że Kwiato myślał inaczej. Świat kolarski nie kończy się na Tour de France