Pierwsze trzy etapy tegorocznej edycji wyścigu Tour de France są pełne niebezpiecznych kraks. W związku z tym głos zabrali szefowie drużyn oraz kolarze. Oto, co mają na ten temat do powiedzenia. 

Główny menedżer drużyny Groupama-FDJ Marc Madiot jak zawsze nie owijał w bawełnę i udzielił wypowiedzi, którą chętnie cytują media na całym świecie. Trudno jednak odmówić mu racji, bowiem wydaje się, że kolarze postawili w tegorocznej Wielkiej Pętli wszystko na jedną kartę. 

Nie możemy tak dalej jechać. Ten wyścig oglądają matki, ojcowie, dzieci. Rodzice pomyślą, że ich dzieci nie powinny uprawiać kolarstwa Musimy to zmienić, ponieważ to nie może odbywać się dalej w ten sposób

– grzmiał po etapie szef drużyny Groupama-FDJ.

Najpierw kraksę zaliczył Geraint Thomas, który wybił sobie bark. W tej samej kraksie uczestniczył Robert Gesink, który wycofał się z wyścigu. Później pecha mieli Primoz Roglic oraz Jack Haig – ten drugi również opuścił Tour. Wreszcie podczas niebezpiecznej i chaotycznej końcówki doszło do kraksy sprinterów – Caleba Ewana oraz Petera Sagana. Kolarz Lotto-Soudal złamał obojczyk i żegna się z wyścigiem. To tylko niektórzy kolarze, którzy znaleźli się dziś na ziemi. Choć to i tak dużo, zatem Madiot dodawał: 

– To nie jest wina autorów trasy – wszyscy są temu winni – organizatorzy, drużyny, kolarze oraz międzynarodowe federacje. Musimy się zebrać i to wszystko omówić. Zresztą w kółko się o tym rozmawia, ale nic nie jest w tej kwestii [bezpieczeństwa] robione.  

Jak się okazuje, drużyna Jumbo-Visma złożyła prośbę, aby dokonano neutralizacji 8 kilometrów przed metą z uwagi na niebezpieczną końcówkę, ale odrzucono ją. 

Ciężko jest coś powiedzieć czy wydać opinię, wiele jest końcówek, w których zdarzają się kraksy. Być może, gdyby bezpieczna strefa rozpoczęła się dzisiaj 8 kilometrów przed metą, to pomogłoby kolarzom walczącym w klasyfikacji generalnej. Ścigamy się na otwartych drogach i nie zawsze wiadomo, co kryje się za rogiem. Jeździmy teraz z bardzo dużą prędkością i to może być niebezpieczne. Ostatnie 10 kilometrów było bardzo niebezpieczne, ponieważ było ciasno. Jednak wypadki zdarzają się także na szerokich drogach. Widzieliście, jak wielu kolarzy dziś leżało

 – skomentował z kolei lider wyścigu Mathieu Van der Poel.

Szef drużyny EF Education Jonathan Vaughters przyznaje, że „Tour jest wyścigiem, w którym nikt nie używa hamulców”. Powiedział również, że „ubiegłoroczna edycja była wyjątkowo bezpieczna, a teraz wszystko wróciło do normalności”. 

Mark Cavendish z kolei, którego rower uległ całkowitemu zniszczeniu, ale jemu samemu na szczęście nic poważnego się nie stało, przyznał, że „zawsze toczy się ta sama debata o bezpieczeństwie”, ale „kolarze mają ponoszą taką samą odpowiedzialność, jak projektanci trasy”.  

Poprzedni artykułIn the Footsteps of the Romans 2021: Paweł Cieślik drugi na pierwszym etapie
Następny artykułCotygodniowy Quiz Kolarski #30
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Cezary
Cezary

fatum

zdun
zdun

Który rodzic nie chciałby zeby jego dziecko zostalo cpunem i oszustem ?

Przykro mi ale pan Amstrong bardziej zniechecil cale pokolenia do powaznego kolarstwa niz kraksa.

I co bardziej niedorzeczne tą kraksę obejrzało pewnie 1000 razy więcej ludzi niż 10 minut całego etapu.

Przykro mi.