Team Bike Exchange

Dzisiejszy etap włoskiego wielkiego touru przebiegnie zmienioną trasą, bo kolory i emocje towarzyszące Giro d’Italia nie pasują do miejsc, w których zaledwie kilka dni temu rozegrała się nad Jeziorem Maggiore tragedia. Finisz na Alpe di Mera pozostaje jednak ten sam i przyniesie odpowiedź, czy wydarzenia na zboczach Sega di Ala były jedynie oznaką chwilowego kryzysu, czy jednak zwiastunem zmian.

Dziękuję, Alberto Bettiol. I w głębi serca szanuję, że czekałeś z tym do ostatniej chwili.

Dziś peleton Giro d’Italia kontynuuje swoją podróż tam, gdzie wczoraj zakończył, a więc w Lombardii, a jednym z motywów przewodnich pozostają wielkie jeziora północy tego kraju. Mnie już to przekonuje, bo niewiele jest w Europie większych cudów natury, ale entuzjastów kolarstwa z pewnością bardziej ucieszy drugi ze stale powtarzających się w ostatnim tygodniu włoskiego wielkiego touru motywów, czyli góry.

Wspomniana zmiana dotyczy pierwszego z zaplanowanych na piątek podjazdów, czyli górującego nad zachodnim brzegiem Lago Maggiore szczytu Mottarone, który zapewnia turystom zachwycającą panoramę jeziora i Alp Pennińskich. Trasa wyścigu miała przebiegać dokładnie tam, gdzie aktualnie prowadzone są działania służb związane z niedzielnym wypadkiem kolejki linowej, dlatego kolarze przejadą dziś niższymi partiami tego masywu, pokonując w zamian 4. kategorii Alpe Agogna. Sprawia to, że peleton pokona dziś 2811 metrów przewyższenia na dystansie 166 kilometrów.

Rzecz jasna redukuje to nieco stopień trudności przedostatniego górskiego odcinka imprezy, ale są rzeczy większe i ważniejsze niż kolarstwo, a piątkowa rywalizacja tak czy inaczej miała sprowadzić się do finałowej wspinaczki na Alpe di Mera (9,7 km, śr. 9,0%, max. 14%). Wieńczący rywalizację podjazd prowadzi do ośrodka narciarskiego, jednak nie należy się tym przedwcześnie zniechęcać, bo zarówno ośrodek, jak i wiodąca tam droga należą do tych mniej przepustowych. 

Pod kątem wysokości bezwzględnej, jak i parametrów, Alpe di Mera bardzo przypomina Sega di Ala, co powinno skłonić będących na fali liderów ekip do sprawdzenia, co właściwie oznaczały wydarzenia na zboczach tego drugiego.

Oto, co na temat 19. etapu 104. edycji Giro d’Italia napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 19, 28 maja: Abbiategrasso > Alpe di Mera / Valsesia (176 km)

Już dwukrotnie ostrzegałam przed pozornie łatwymi odcinkami, które mogą zostać niesłusznie zbagatelizowane przez bardziej ikoniczne etapy sąsiedzkie, ale to nie ten przypadek. Na średniej długości trasie z Abbiategrasso do ośrodka narciarskiego Alpe di Mera peleton pokona trzy umiarkowanej trudności podjazdy, a perspektywa sobotniej wizyty w Szwajcarii powinna sprawić, że czołowi zawodnicy klasyfikacji generalnej włoskiego wielkiego touru oddelegują harcowników do walki o etapowy triumf. 

Pogoda

Choć niełatwo w to uwierzyć, przed zmęczonymi kolarzami kolejny słoneczny dzień.

Faworyci

Z zaplanowanych na ostatni tydzień Giro d’Italia górskich etapów, ten dzisiejszy na pierwszy rzut oka wyglądał na taki, który z największym prawdopodobieństwem padnie łupem ucieczki. 

Fakt, że lider wyścigu okazał słabość podczas środowej wspinaczki zmienia jednak bardzo wiele, a dochodzący do formy wysoko sklasyfikowani zawodnicy z pewnością spróbują poddać jego dyspozycję próbie na doskonale nadającym się do ataków Alpe di Mera.

Z grona liderów, najbardziej prawdopodobnymi triumfatorami 19. etapu wydają się Simon Yates (BikeExchange) i Joao Almeida (Deceuninck-Quick Step). Czy zdarzyło się kiedykolwiek wcześniej, aby po dwóch i pół tygodnia ścigania ekipa Patricka Lefevere’a nie miała ani jednego etapowego zwycięstwa? Jeśli pamiętacie, koniecznie dajcie znać w komentarzu.

Jeśli środowy dołek Egana Bernala (INEOS) był jednak jedynie małym potknięciem, młody Kolumbijczyk nie tylko będzie chciał odpowiedzieć na ataki rywali, ale też uciszyć komentarze na ten temat, odnosząc kolejny sukces. Nie jest też niemożliwy scenariusz, w którym spróbuje odwdzięczyć się Danielowi Martinezowi za sumiennie pełnione obowiązki i to ten drugi uniesie dziś ręce w geście zwycięstwa.

Nie skreślamy też całkowicie szans ucieczki, a wśród tych, którzy jak dotąd często lecz bezowocnie próbują, mamy między innymi Bauke Mollemę (Trek-Segafredo), George’a Bennetta (Jumbo-Visma), Davide Formolo (UAE-Team Emirates), Antonio Pedrero (Movistar) czy Diego Ulissiego (UAE-Team Emirates).

 

Giro d’Italia 2021: zapowiedź całego wyścigu

Giro d’Italia 2021: plan transmisji telewizyjnych

Giro d’Italia 2021: lista startowa

Poprzedni artykułFabio Jakobsen pojedzie w wyścigu Critérium du Dauphiné 2021
Następny artykułAlberto Bettiol: „To zwycięstwo znaczy naprawdę bardzo wiele”
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments