fot. INEOS Grenadiers/Getty Images Sport

Już jutro Michał Kwiatkowski po raz 10. w swojej karierze pojawi się na starcie wyścigu Liège-Bastogne-Liège. Dla 30-letniego zawodnika będzie to zwieńczenie tegorocznej kampanii wiosennych klasyków. 

Po powrocie po kontuzji żebra Michał Kwiatkowski pokazał się z bardzo dobrej strony w wyścigach Amstel Gold Race i Flèche Wallonne. W tych dwóch startach Polak świetnie wspierał Toma Pidcocka, który zakończył „piwny wyścig” na drugiej lokacie, a w klasyku kończącym się na Mur de Huy finiszował na szóstym miejscu.

Młodego Brytyjczyka w składzie zespołu INEOS Grenadiers w wyścigu Liège-Bastogne-Liège niestety zabraknie. Być może to właśnie Michał Kwiatkowski będzie liderem ekipy kierowanej przez Dave’a Brailsforda w La Doyenne. Przed niedzielnym klasykiem wieńczącym Tryptyk Ardeński popularny „Kwiato” udzielił wypowiedzi, która ukazała się na oficjalnej stronie internetowej brytyjskiej drużyny.

Jestem podekscytowany. To zawsze koniec mojego wiosennego bloku startów, a w tym roku rozpoczęcie ścigania w Ardenach po kontuzji złamanego żebra było bardzo trudne, ale szczerze mówiąc czuję się świetnie. Przyjąłem nieco inne podejście, wkraczając w okres (ardeńskich klasyków) po obozie wysokogórskim. Czułem się wspaniale w Amstel Gold Race i Flèche Wallonne, gdzie jako cały zespół zaprezentowaliśmy się świetnie. Tomowi (Pidcockowi, przyp.red.) prawie udało się wygrać w Amstel, a ja cieszyłem się bardzo podczas tych dwóch wyścigów, ścigając się wraz z tymi chłopakami

– mówił trzeci kolarz klasyka Liège-Bastogne-Liège w 2014 i 2017 roku.

W tym samym wywiadzie mistrz świata z Ponferrady opowiedział, jak zmienił się sposób jazdy i rozgrywania wyścigów przez zespół INEOS Grenadiers. W La Doyenne oprócz Michała Kwiatkowskiego w walce o czołowe lokaty mogą zamieszać, chociażby Adam Yates, czy też Richard Carapaz. Jak przyznaje sam Polak możliwość realizacji różnych scenariuszy na trasie niedzielnego wyścigu będzie ogromną siłą „grenadierów”.

W ciągu ostatnich kilku lat czułem się czasem trochę osamotniony w roli lidera, ale w tym roku mamy tak wiele opcji i możemy zupełnie inaczej rozgrywać wyścigi. Zawsze wierzyłem, że w klasykach powinno się mieć kilka scenariuszy w zanadrzu, a my je będziemy mieć w Liège-Bastogne-Liège, nawet gdy nie będzie z nami Toma. Możemy się wzajemnie wspierać, a wyścig Amstel Gold Race był dobrym tego przykładem – wielokrotnie znajdowaliśmy się w decydujących akcjach. Jeśli jakiś „grenadier” znajdzie się z przodu, będziemy się z tego cieszyć. Właśnie do tego dążymy 

– zakończył „Kwiato”.

Poprzedni artykułLiège-Bastogne-Liège 2021: INEOS Grenadiers bez Toma Pidcocka
Następny artykułHirschi i Pogacar na czele składu UAE Team na Liege-Bastogne-Liege
Kolarstwem interesuje się od ponad 6 lat. Obecny student Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Amatorsko jeździ na rowerze szosowym. Od 2014 roku nie wyobraża sobie wakacji spędzonych gdzieś indziej niż przy trasie Tour de Pologne.
Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
WITO
WITO

Powodzenia .

Tooooo
Tooooo

Czyli będzie miał troszkę więcej luzu bo nie będzie musiał dowozić bidonów dla Toma 😉

KrzysiekZ
KrzysiekZ

Teraz będzie woził, osłaniał, poił i karmił Carapaza. Taka zmiana.

Katarzyna
Katarzyna

Brawo Tadej mniej niż zero kwiatkowski mnie niż zero kolesie Kwiatkowskiego czyli ryba I jsronski opowiadają pierdoly co to michal nie narobi zero profesjonalizmu w pracy wstyd wstyd wstyd

Marcin
Marcin

No i ci najlepsi w końcówce odjechali. Szkoda że nogi zabrakło.