Fot. Tinkoff / Bettini Photo

Przez kilka (albo i kilkanaście czy kilkadziesiąt) ostatnich lat UCI przyzwyczaiło nas do tworzenia absolutnie bezsensownych przepisów, które kompletnie nie oddają tego, czego potrzebuje zawodowy peleton. W ostatnich dniach znów o Davidzie Lappartient zrobiło się głośno i to głównie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Cóż, zasłużenie.

Przed tygodniem, podczas relacji z trwającego wyścigu Etoile de Besseges, nawet osoba niewidoma zauważyłaby całą masę niedociągnięć organizacyjnych, jakich dopuścili się włodarze imprezy. Kolarski twitter wrzał, a głos zabierali także sami zawodnicy, którzy poważnie narzekali na francuskich dyrektorów. Nie zraziło to jednak Międzynarodowej Unii Kolarskiej, z Davidem Lappartient na czele, która postanowiła zaprezentować nowe „pomysły mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa na kolarskich trasach”.

W jaki sposób UCI chce zadbać o zawodników? Oczywiście zakazując im, według Unii, niebezpiecznych działań na rowerze, które rzekomo mogą bezpośrednio przyczynić się do sprokurowania zdarzenia losowego, zwanego kraksą. Co więcej, poważnie rozważane jest większe skupienie się na ekologii, co także wywołało wiele kontrowersji.

To, co chyba najważniejsze, praktycznie zakazano wykorzystywania dwóch wygodnych i skutecznych pozycji na rowerze. Mowa tu o przysiadaniu na ramie czy też przybieraniu sylwetki czasowej w trakcie jazdy na zwykłym rowerze szosowym (oczywiście nie tyczy się np. etapu górskiej jazdy na czas). Dodatkowo możemy się spodziewać, że już niedługo karą za śmiecenie może być nawet wykluczenie z dalszej rywalizacji zarówno w klasykach, jak i wyścigach etapowych.

Podsumujmy więc, co może to oznaczać dla zawodowego peletonu. Po pierwsze, kwestią czasu jest, aż zawodnicy znajdą prosty sposób na obejście przepisów i stworzenie nowej „superpozycji” zjazdowej. W ostatnich latach „super tuck” było niezwykle popularne ze względu na swoją skuteczność, ale i przystępność. Praktycznie każdy z kolarzy posiadający choć nieco lepsze umiejętności techniczne od największego amatora, potrafił przejechać kilometry siedząc na ramie i wykorzystując siłę grawitacji czy samą aerodynamikę. Po drugie, z peletonu zniknie pozycja uwielbiana przez m.in. Tima Wellensa czy Marca Hirschiego, wykorzystywana przez zawodników tylko i wyłącznie w ucieczkach czy podczas prowadzenia peletonu, kiedy to konieczność nagłego użycia hamulca była praktycznie żadna.

W przypadku śmiecenia, absurd wydaje się być jednak jeszcze większy. Przede wszystkim, w trakcie wyścigów jednodniowych, gdzie jedzenie i picie jest jeszcze ważniejsze niż w etapówkach, pozbycie się jakiegokolwiek bidonu (!) czy papierka w jednej z około 5 (nie licząc bufetów) stref zielonych, zakończy się automatyczną dyskwalifikacją. Jest to też o tyle ciekawe, że do tej pory wszelkie kary z tego tytułu były przyznawane po zakończeniu rywalizacji, a co za tym idzie, możemy spodziewać się afer porównywalnych do tej z wyścigu o mistrzostwo świata U23 w Yorkshire.

Niewiele mniej kontrowersji czeka nas też w wyścigach wieloetapowych. Pierwsza kara za śmiecenie ma bowiem wynosić 30 sekund. Druga – 2 minuty. Za trzecim razem zawodnik ma z kolei wylecieć z rywalizacji. Zakładając, że przepisy pojawiłyby się już w ubiegłym roku, z Wielkich Tourów wykluczonych zostałoby 44 zawodników, licząc tylko i wyłącznie przyznane kary, a przecież byłoby ich zdecydowanie więcej, gdyż dopuszczalne było jeszcze wyrzucanie bidonów w pobliżu kibiców.

Co to oznacza dla samego ścigania? Idąc tropem La Flamme Rouge zabawmy się w historię alternatywną.

Mamy deszczowe (oby), niedzielne popołudnie w drugą niedzielę kwietnia 2021 roku. Najlepsi specjaliści od ścigania się na brukach walczą z trudną i błotnistą trasą, dając z siebie absolutnie wszystko, ledwo utrzymując się na rowerach. Na ostatnich 20 kilometrach, za ostatnią z zielonych stref, Peter Sagan wyrzuca bidon, pozbywając się niepotrzebnego balastu, chcąc zaatakować na Carrefour de l’Arbre. Ostatecznie atak ten daje mu zwycięstwo w wyścigu. Do czasu… opublikowania raportu sędziowskiego, w którym zostaje on z wiadomych przyczyn zdyskwalifikowany. Absolutny idiotyzm.

Na samym początku tekstu mogą Państwo znaleźć nawiązanie do wyścigu Etoile de Besseges, które w ty miejscu przybierze na sile. Kiedy UCI rozpoczęła swoją przepisową ofensywę, na francuskim wyścigu:
– stawiano koncertowe barierki (dalej „lekkie) na 175 metrów przed metą,
– praktycznie nie zwracano uwagi na źle stojących fotografów, których rozpędzeni sprinterzy musieli omijać jak tyczki,
– pozwolono Pani z zakupami wyjść na przeciw zawodnikom przed samą metą, gdy ci dojeżdżali do mety,
– pozwolono kolarzom finiszować praktycznie 300 metrów za rondem,
– przymknięto oko na samochody stojące na trasie jednego z etapów, na które wpakowało się kilku kolarzy.

Dodatkowo aktualizacja przepisów zabrania używania lekkich barier na 400 metrów przed metą. Problem w tym, że płotki używane podczas Tour de Pologne do lekkich się nie zaliczają, a jak zareagowały w Katowicach – każdy wie. Nie zrobiono też nic z niebezpiecznymi końcówkami czy też nie wpłynięto na organizatorów lubujących się w użytkowaniu bardzo dyskusyjnych tras (szutrowy zjazd z Monte Crostis wciąż ma szanse znaleźć się na trasie Giro d’Italia, a zbierający żniwo zjazd z Muro di Sormano nadal będzie częścią Il Lombardia). Nikt nie pochylił się także nad wszechobecnym problemem samochodów wjeżdżających na trasy.

Na sam koniec ciekawostka. Podczas jednej z polskich etapówek, sędzia główny powiedział organizatorom takie oto zdanie:

„Ogólnie rzecz biorąc, organizacja wyścigu jest w porządku, ale moglibyście w książce wyścigu pokazać gdzie organizujecie bufet, bo ekipy nie mają pojęcia gdzie stawać”

Ciekawe więc jak działać będą strefy zielone tworzone co 30-40 kilometrów.

Drogie UCI – powodzenia. Nam pozostaje zaopatrzyć się w popcorn. W końcu możemy się spodziewać wprowadzenia nakazu używania przez zespoły samochodów elektrycznych, zakazu ściągania ręki z kierownicy w celu napicia się, zakazu atakowania „na stojąco” czy też wprowadzenia ograniczenia prędkości w zakrętach, zależnego jego kąta.

Poprzedni artykułVlasov, Lutsenko i Izagirre na czele ekipy Astana – Premier Tech w Tour de la Provence 2021
Następny artykułFabio Aru rozpocznie sezon od Tour de la Provence
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments