Czwarty kolarz „Wielkiej Pętli” z 2019 roku nie tak wyobrażał sobie miniony sezon. Marzenie o zajęciu miejsca na podium na Polach Elizejskich w Paryżu pozbawiła go feralna kraksa podczas Critérium du Dauphiné. Niestety trasa przyszłorocznej Grande Boucle nie premiuje 28-latka.
Miłe złego początki. Tak bez wątpienia można podsumować sezon 2020 w wykonaniu Emanuela Buchmanna. Niemiec rozpoczął ściganie w 2020 roku z wysokiego „C” zwycięstwem w Trofeo Serra de Tramuntana – jednym z klasyków z cyklu Challenge Mallorca.
Również po powrocie do ścigania po przerwie wywołanej pierwszą falą pandemii COVID-19 zawodnik zespołu BORA – hansgrohe bardzo dobrze prezentował się na drugim i trzecim etapie Critérium du Dauphiné, na których odpowiednio był trzeci i czwarty. Niestety odcinek nr 4, w którym Buchmann leżał w kraksie był feralny w skutkach. To zdarzenie, jak sam stwierdził w rozmowie z niemieckim portalem radsport-news.com pozbawiło go możliwości dobrego przygotowania się do Tour de France.
Tygodnie po upadku w Dauphiné i podczas Tour de France były najtrudniejszymi w mojej karierze. Gdy wkładasz tyle czasu i energii w jeden jedyny cel, to okrutne jest, gdy dochodzi do czegoś, czego nie da się powstrzymać
– przyznał 28-latek.
Oczywiście Emanuel Buchmann ma nadzieję na powrót do walki o wysokie miejsca w klasyfikacji generalnej wyścigów trzytygodniowych. Na ten moment nie wie on, w którym z przyszłorocznych Wielkich Tourów wystartuje. Pamiętajmy, że do zespołu BORA – hansgrohe dołącza trzeci kolarz tegorocznego Giro d’Italia Wilco Kelderman, który z pewnością liczy na pozycję lidera w nowej drużynie w Corsa Rosa lub w Tour de France.
Mimo wszystko widzieliśmy w jakiej formie byłem na Dauphiné. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to podium w Grand Tourze jest możliwe. Dlatego też w 2021 roku podejmę kolejną próbę. Nie jest jeszcze jasne, czy będzie to „Wielka Pętla”. Z pewnością trasa Tour de France 2021 nie jest dla mnie idealna
– zakończył mistrz Niemiec z 2015 roku.