fot. A.S.O./Pauline Ballet

Trzeci tydzień Wielkiego Touru – największy mit światowego peletonu. Potwór, który na kolarzy ma wpływ równie duży, co Buka na przedszkolaków. Trudne etapy i walka o klasyfikację generalną wkracza w decydującą fazę, przez co wielu zawodników czekają dni bólu i cierpienia. Dziś, na ich szczęście powinno być jednak spokojniej, a o zwycięstwo etapowe najprawdopodobniej powalczą uciekinierzy.

Alpy – zdecydowanie najważniejsze pasmo górskie dla najważniejszych wyścigów kolarskich na świecie. Liczba ikonicznych podjazdów, zarówno we Francji, Szwajcarii, jak i Włoszech, z pewnością przekracza stan konta bankowego Polskiego Związku Kolarskiego. To tutaj rozbłyskały największe gwiazdy w historii tego sportu, które do końca świata będą złotymi zgłoskami zapisane w kronikach.

Dziś obejrzymy pierwszy z trzech aktów rozgrywanych w Alpach w tegorocznym Tour de France. Podobnie jak w poprzednich latach, będzie on znacznie łatwiejszy od pierwszego i drugiego, choć nie można powiedzieć, że zawodnicy nie będą czuć bólu. Wręcz przeciwnie. Do pokonania będzie pięć podjazdów w bezpośrednim sąsiedztwie Grenoble, co zapowiada bardzo ciekawą rywalizację mocnych kolarzy o zwycięstwo etapowe.

Co ważne, najpoważniejsze ściganie rozpocznie się około 60 kilometrów przed metą, kiedy rozpocznie się wspinaczka na Col de Porte (7,4 km, 6,8%), gdzie podczas tegorocznego Criterium du Dauphine doszło do dużej kraksy wśród liderów. Później peleton zmieni się z Col de Revel (6 km, 8%) oraz Montee de Saint-Nizier du Moucherotte (11,1 km, 6,5%), czyli najtrudniejszym i najważniejszym podjazdem dnia, kończącym się 20 kilometrów przed metą. Co ciekawe, pomiędzy drugą i trzecią górą organizatorzy mogli jeszcze umiejscowić dobrze znaną wspinaczkę do Chamrousse, lecz ostatecznie tego nie zrobili. Ważne jest także, że etap zakończy się krótką, dwukilometrową wspinaczką, gdzie także grupa liderów może się bardzo delikatnie podzielić.

Oto, co na temat 16. etapu 107. edycji Tour de France pisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 16, 15 września: La Tour-du-Pin – Villard-de-Lans / Cote 2000 (164 km, góry)

Czas na jeden z bardziej intrygujących etapów górskich w tegorocznym Tour de France. Zasadniczo do samego końca nie będzie wiadomo, czego się spodziewać. Co prawda do pokonania będą 3 trudne podjazdy pod Col de Porte (8,3 km, 6,3%), Cote de Revel (7,2 km, 7,1%) oraz Montee de Saint Nizier du Moucherotte (12,4 km, 6,3%), lecz ostatni z nich zakończy się 21 kilometrów przed metą. Mimo tego na kolarzy nie będzie tym razem czekać jednak zjazd,  a długi płaski odcinek, zakończony podjazdem liczącym 2,5 kilometra o średnim nachyleniu 6,3%. Może być walka górali, może być ucieczka. Może być niesamowicie interesujący etap, ale może być i wybitnie spokojny odcinek.

Jeśli chodzi o scenariusze na dzisiejszy etap, jest ich oczywiście kilka, lecz najbardziej prawdopodobnym jest walka uciekinierów o etapowy triumf. Nie można jednak wykluczyć, że także zawodnicy tracący nieco więcej do lidera wyścigu, a wciąż liczący się w walce o czołowe miejsca, spróbują nieco utrudnić zabawę. Nie jest to jednak aż tak prawdopodobne. Do nieco większej rywalizacji powinno dojść także na ostatnim, krótkim wzniesieniu do mety. Nie możemy się jednak spodziewać tam dużych różnic.

Czas na faworytów. Zasadniczo moglibyśmy tu pójść na łatwiznę, wklejając całą listę startową Tour de France, z wykreślonymi zawodnikami nie biorącymi już udziału w zabawie. Specjalnie dla Państwa postanowiliśmy jednak tradycyjnie wybrać kilka nazwisk, które mogą dziś pojawić się w czołówce. Pierwszym z nich jest Marc Hirschi (Sunweb), który pokazał już w tegorocznym wyścigu, że jest nastawiony niezwykle ofensywnie. Obok Szwajcara można wymienić Thomasa De Gendt (Lotto Soudal), który wciąż poszukuje swojej szansy. Niewykluczone, że już dziś swojej szansy może poszukać także Thibaut Pinot (Groupama – FDJ), Daniel Martin (Israel Start-Up Nation), jadący bardzo cichy wyścig Roman Kreuziger (NTT Pro Cycling) czy Julian Alaphilippe (Deceuninck – Quick Step). Lekceważyć nie można też m.in. Nansa Petersa (AG2R La Mondiale), Davida Gaudu (Groupama – FDJ), Lennarda Kämny (BORA – hansgrohe) czy Daniela Martineza (EF Pro Cycling). Jako Polacy możemy też po cichu liczyć, że pozwolenie na walkę o etap może dostać Michał Kwiatkowski (Ineos Grenadiers).

Poprzedni artykułCees Bol: „Pierwsze trzy etapy ostatniego tygodnia będą dla mnie walką o przetrwanie.”
Następny artykułTour de France 2020: Wszystkie testy na koronawirusa dały wynik negatywny
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments