Fot. naszosie.pl

Dziś Maciej Bodnar walczył o swój siódmy tytuł w jeździe indywidualnej na czas w elicie mężczyzn. Zawodnik BORA – hansgrohe musiał uznać wyższość Kamila Gradka z CCC Team.

Po mecie w Busku-Zdroju Maciej Bodnar przyznał, że jego dzisiejsza porażką nie była dla niego żadnym zaskoczeniem.

Taki jest sport, niespodzianki się zdarzają. Tyle że ta moja porażka nie jest dla mnie żadną sensacją. Jak słychać po moim głosie, jestem przeziębiony i jeszcze dwa dni temu zastanawiałem się, czy w ogóle wystartuję. Nie miałem nawet kiedy potrenować bo mój stan zdrowia na to nie pozwalał. To na pewno miało na mnie spory wpływ, bo dziś, na szosie czułem, że nie jestem sobą. Niby liczyłem na to, że dam radę, ale rzeczywistość okazała się bezlitosna

– powiedział Bodnar.

W trakcie przejazdu kolarza BORA – hansgrohe pojawiły się wątpliwości, co do prawidłowego wykonania nawrotu na trasie. Bodnarowi za to mogła grozić kara czasowa, a nawet dyskwalifikacja.

Szczerze mówiąc nie wiem nawet do końca, co tam się stało. Ten sędzia tam jakoś tak dziwnie stał i chyba go trochę objechałem

– przyznał 35-latek.

Niestety z powodu przeziębienia Maciej Bodnar zakończył już swój start w tegorocznych mistrzostwach Polski. Nie pojawi się on w niedzielnym wyścigu ze startu wspólnego i wykorzysta ten czas na dojście do siebie przed kolejnymi startami.

Wraz z lekarzem i trenerem uznaliśmy, że jeśli nie będę się dobrze czuć po czasówce, to odpuszczę wyścig ze startu wspólnego. Niestety dalej czuję się przeziębiony, więc w niedzielę nie pojawię się na trasie. Chcę najbliższe pięć-sześć dni wykorzystać na regenerację, żeby do najważniejszych dla mnie wyścigów – Tirreno-Adriatico przystąpić w optymalnej formie

– zakończył popularny „Bodi”.

Na starcie niedzielnego wyścigu ze startu wspólnego nie pojawi się zatem żaden z kolarzy ekipy BORA – hansgrohe. Rafał Majka oraz Paweł Poljański są obecnie na zgrupowaniu wysokogórskim w Livigno i przygotowują się do startu w Giro d’Italia.

Z Maciejem Bodnarem rozmawiał Bartek Kozyra.

Poprzedni artykułGeraint Thomas: „Z Giro d’Italia mam wciąż niewyrównane rachunki”
Następny artykułKamil Gradek: „Przejście do World Touru sprawiło, że zrobiłem bardzo duży postęp”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments