fot. Marek Bala

Vincenzo Nibali bojowo nastawiony przed kolejnym sezonem. Włoch celuje w trzecie zwycięstwo Giro d’Italia i zdobycie tęczowej koszulki.

Wczoraj rozpoczął się czerwiec, a to oznacza, że już za miesiąc rozpoczną się pierwsze wyścigi UCI. Według doniesień medialnych „Rekin z Mesyny” do ścigania wróci na sierpniowe Strade Bianche, a później powalczy w pozostałych największych włoskich wyścigach – Il Lombardia, Mediolan-San Remo, a także Tirreno-Adriatico.

Jednak żaden z tych wyścigów nie jest jego głównym celem. Te są dwa – mistrzostwa świata i Giro d’Italia. W rozmowie z Il Giornale przyznał, że w obu jest w stanie powalczyć o zwycięstwo.

Trzecie zwycięstwo w Giro d’Italia? Oczywiście, że bardzo bym tego chciał i moim zdaniem jestem w stanie to osiągnąć. Ale to nie jedyny cel, jaki sobie stawiam. Moje myśli krążą także wokół Mistrzostw Świata. Mam nadzieję, że odbędą się one w Szwajcarii. Trasa w Aigle-Martigny jest dla mnie idealna, ale wiem, że rozważana jest przeniesienie mistrzostw gdzie indziej. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie

– mówił.

Innym ważnym wyścigiem, w którym w tym sezonie miał wystąpić Włoch były Igrzyska Olimpijskie. Cztery lata temu Włoch był bliski medalu – na ostatni podjazd wjechał w pierwszej grupce razem z Rafałem Majką i Sergio Henao, ale niestety na ostatnim podjeździe runął na ziemię wraz z Kolumbijczykiem.

W tym roku miał ochotę się zrewanżować, zwłaszcza że, jak mówił w rozmowie z nami, trasa odpowiada kolarzom o jego profilu. Niestety pandemia spowodowała, że igrzyska zostały przesunięte o rok. Mimo to doświadczony Włoch nie zrezygnował walki o swój pierwszy olimpijski medal.

Myślę o igrzyskach. Wciąż nie pogodziłem się do końca ze straconą szansą na medal w Rio. Ciągle mam przed oczami ten upadek na ostatnim zjeździe. Zwycięstwo w Tokio byłoby świetną rzeczą. Jeszcze nigdy nie byłem mistrzem olimpijskim

– dodał.

Olimpijskie złoto byłoby wspaniałym zwieńczeniem kariery „Rekina”, zwłaszcza że jego umowa z Trek-Segafredo wygasa w 2021 roku, a więc pół roku po igrzyskach. Jednak kolarz z Sycylii zapewnia:

Jeśli będę się czuł tak, jak teraz, jeśli będę miał tę samą determinację i ten sam entuzjazm, nie zawieszę kolarskich butów na kołek. To naprawdę nie musi być moja ostatnia umowa

 

Poprzedni artykułWout Van Aert przejechał 320 kilometrów po szutrze.
Następny artykułDramat na szosie w Wilkowicach. Dwie rowerzystki walczą o życie.
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments