Czterokrotny mistrz świata w jeździe indywidualnej na czas bardzo martwi się wpływem obecnej pandemii COVID-19 na całe kolarstwo. Niemiec uważa, że gdyby najbardziej prestiżowy wyścig na świecie, czyli Tour de France nie doszedł do skutku w tym roku miałoby to bardzo poważne konsekwencje dla wielu drużyn.
Tony Martin, który już drugi sezon jeździ w barwach holenderskiego zespołu Jumbo-Visma jest jednym z bardziej doświadczonych kolarzy w peletonie. W czwartek udzielił on wywiadu francuskiemu dziennikowi sportowemu L’Équipe o problemach z jakimi mogą zmagać się kolarskie drużyny, jeśli „Wielka Pętla” nie mogłaby się odbyć w 2020 roku.
Na razie nie możemy dokładnie przewidzieć konsekwencji ewentualnego odwołania Tour de France. Myślę, że byłby to wyrok śmierci dla jednego lub dwóch zespołów. Nie dramatyzując zbytnio sądzę, że wielu sponsorów inwestuje w kolarstwo dzięki Tour de France. Gdyby „Wielka Pętla” się nie odbyła, byłoby to katastrofalne dla sponsorów z komercyjnego punktu widzenia. Mam nadzieję, że tak się nie stanie
– powiedział czterokrotny mistrz świata w jeździe indywidualnej na czas.
Niestety obecny model finansowania kolarstwa właściwie w całości jest uzależniony od środków finansowych pozyskiwanych od sponsorów. Sam Tony Martin uważa jednak, że kolarstwo to nie tylko Tour de France, ale także inne wielkie wyścigi, takie jak monumenty.
W 2021 roku Tour de France się odbędzie. Jesteśmy tego stosunkowo pewni. Wcześniej będą inne wspaniałe wyścigi i nadal będzie duże zainteresowanie. Byłbym jednak bardzo szczęśliwy, gdyby „Wielka Pętla” odbyła się zgodnie z planem pod koniec sierpnia
– zakończył Niemiec.