Kolarz drużyny Alpecin-Fenix Mathieu Van der Poel powiedział belgijskim mediom, że po tym jak przeniesiono na przyszły rok igrzyska olimpijskie w Tokio, przekierowuje swoje cele na wyścig Tour de France. Są jednak dwa warunki, aby Holender mógł je zrealizować: Wielka Pętla musi się odbyć oraz jego drużyna musi otrzymać dziką kartę.
Pandemia koronawirusa, a w jej konsekwencji przełożenie igrzysk olimpijskich na 2021 rok pokrzyżowało plany Mathieu Van der Poela, który planował wystartować w Tokio w dyscyplinie kolarstwa górskiego. Wiosną z kolei miał pojawić się w kilku wyścigach klasycznych, ale to także było niemożliwe, ponieważ odwołano je.
W związku z tym Van der Poel ogłosił w belgijskich mediach, że przyspiesza o rok zamiar startu w Tour de France. Aby to się ziściło, muszą zostać spełnione dwa warunki. Po pierwsze, Wielka Pętla musi się odbyć, a po drugie, ekipa Alpecin-Fenix musi otrzymać dziką kartę.
– Jeśli Tour się w tym roku odbędzie, to będziemy starali się przekonać organizatorów, aby w nim wystartować. Myślę, że to będzie wyjątkowa edycja, ponieważ wystartuje w niej wielu różnych kolarzy. Z pewnością byłbym chętny, aby stanąć na starcie tego wyścigu
– zadeklarował Van der Poel.
Na razie pewna zaproszenia jest Arkèa-Samsic świetnie prezentującego się na początku sezonu 2020 Nairo Quintany, a poza tym organizatorzy nagrodzą raczej dwa pozostałe francuskie składy drugiej dywizji: Total Direct Energie i Vital Concept. Drużyna Alpecin-Fenix nie stoi zatem przed łatwym zadaniem.
– Teraz trzeba dostosować się do obecnej sytuacji, ponieważ moje marzenie o igrzyskach olimpijskich nie może jeszcze zostać zrealizowane. Rowerowi górskiemu poświęcę się w przyszłym roku
– dodał wnuk Raymonda Poulidora.
Gdyby 25-latkowi udało się stanąć na starcie Wielkiej Pętli w tym roku, byłoby to pięknym symbolem. Van der Poel dokonałby bowiem niejako zmiany warty po odejściu swojego dziadka, „wiecznie drugiej” legendy Touru, który odszedł w listopadzie 2019 roku, a jeszcze podczas poprzedniej edycji pełnił funkcje honorowe.