fot. Movistar Team

Od nocy z soboty na niedzielę w Hiszpanii obowiązuje stan alarmowy wprowadzony przez władze, aby spróbować zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa Covid-19 (koronawirusa). Dla zawodowych kolarzy oznacza to, że nie mogą trenować na świeżym powietrzu, a więc – de facto – wykonywać swojej pracy.  

Hiszpania jest obecnie drugim po Włoszech najbardziej dotkniętym koronawirusem krajem w Europie. Do niedzielnego popołudnia zanotowano tam ponad 7750 zakażonych osób, a prawie 300 zmarło. W związku z tym premier Pedro Sánchez wraz ze swoim rządem zdecydował się wprowadzić na dwa tygodnie stan alarmowy, zgodnie z którym nie można opuszczać swoich domów. Wyjątki stanowią m.in.: pójście do pracy, do lekarza czy w celu udzielenia pomocy osobom starszym lub potrzebującym.

Według doniesień dziennikarza portalu VeloNews Andrew Hooda w niedzielę policja i gwardia cywilna udzielała reprymendy za łamanie tego zakazu, ale już od poniedziałku będzie wlepiała mandaty – od 100 euro wzwyż. Dziennik „El Mundo” podaje, że do celu wychwytywania ludzi wychodzących z domu bez konieczności i poruszających się m.in. na rowerze hiszpańska policja wykorzystuje drony.

Ktoś może powiedzieć, że dla zawodowego kolarza jazda na rowerze jest koniecznością, ale w obliczu panującej w Hiszpanii sytuacji sport schodzi na dalszy plan. Jak w video opublikowanym w mediach społecznościowych wyjaśnia dr Carlos Mascias z prywatnego szpitala na przedmieściach Madrytu, chodzi o to, aby cykliści nie generowali ryzyka zajmowania miejsc w szpitalach, na wypadek, gdyby przytrafiła im się kraksa lub wypadek. Te i tak są w ekstremalnie trudnym położeniu z uwagi na bardzo dużą liczbę chorych na Covid-19.

Po opublikowaniu tej wypowiedzi wielu zawodowych kolarzy, organizatorów wyścigów i dziennikarzy podała ją dalej, popierając tym samym ideę #aparcatubici, czyli odłożenia roweru.

Jednocześnie zawodowcy nawołują do zostania w domu, co po hiszpańsku oznacza Yo me quedo en casa. Dziś post opatrzony takim hashtagiem zamieścił kolarz Movistaru Enric Mas, zaś Alberto Contador zorganizował wirtualną sesję treningową, która transmitował za pośrednictwem Instagrama.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Nosotros nos quedamos en casa 🏡 #yomequedoencasa !! We stay at home 🏡.

Post udostępniony przez Enric Mas Nicolau (@enric_mas_)

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

YoMeQuedoEnCasa #YoMeQuedoEnCasa #QuedateEnCasa #responsabilidaddetodos #coronavirus

Post udostępniony przez Alberto Contador (@acontadoroficial)

Hiszpania, a także Majorka czy Teneryfa, gdzie obowiązuje teraz zakaz jazdy na rowerze, są popularnymi kierunkami treningowymi dla wielu kolarskich drużyn. W ostatniej chwili spod wulkanu Teide zdążyli wyjechać Tom Dumoulin (Jumbo-Visma) i Annemiek Van Vleuten (Mitchelton-Scott), ale w Hiszpanii wciąż pozostaje m.in. Gosia Jasińska (Casa Dorada-Cronos) czy kolarze Warszawskiego Klubu Kolarskiego, którzy mają problem z powrotem.

Jasińska powiedziała nam, że miała w sobotę możliwość powrotu do kraju, ale aby nie narażać się na zakażenie czy zarażenie się np. w Polsce, zdecydowała się pozostać w Hiszpanii, gdzie przebywa w kwarantannie. Zorganizowała sobie trenażer i w ten sposób zamierza przetrwać ten trudny czas. Najważniejsze jest jednak to, że Polka czuje się dobrze.

Poprzedni artykułUCI zawiesza wszystkie wyścigi do 3 kwietnia
Następny artykułKolarze Warszawskiego Klubu Kolarskiego wracają do Polski
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments