fot. Łukasz Kuzik

Nie tylko cztery Polki staną jutro na starcie Tour de France Femmes w Clermont-Ferrand. W wozie technicznym ekipy Lifeplus Wahoo zasiądzie bowiem Małgorzata Jasińska, selekcjonerka reprezentacji Polski, która od tego roku pełni również rolę dyrektorki sportowej w ekipie zawodowej. Porozmawialiśmy z nią o łączeniu tych dwóch funkcji, a także zbliżających się wyścigach – Tour de France Femmes i sierpniowych mistrzostwach świata.

Wielkimi krokami zbliża się Grand Depart drugiej odsłony Tour de France Femmes – już jutro w Clermont-Ferrand zawodniczki rozpoczną 8-dniowe ściganie w najbardziej prestiżowym wyścigu na świecie. Wezmą w nim udział cztery polskie zawodniczki: Katarzyna Niewiadoma, Agnieszka Skalniak-Sójka, Marta Lach oraz Kaja Rysz, ścigająca się od tego roku w barwach ekipy Lifeplus Wahoo.

Nie jest ona jedyną Polką w brytyjskiej ekipie – rolę dyrektorki sportowej pełni w niej Małgorzata Jasińska, była kolarka, a obecnie także selekcjonerka szosowej reprezentacji Polski.

– To na pewno całkiem inna bajka niż bycie selekcjonerem, ponieważ tutaj częściej uczestniczę w wyścigach, jest możliwość korzystania z radia. Muszę tak naprawdę na bieżąco kierować samochodem, mówić przez radio i informować dziewczyny o ruchach taktycznych, informacjach dobiegających z radia wyścigu. Muszę kontrolować aplikację VeloViewer, czyli trasę, informacje co przed nimi, skąd wieje wiatr. Jest to całkiem inna funkcja, bo na wyścigach mistrzowskich i tych niższej kategorii, w których dotychczas brała udział kadra, nie używamy radia, więc jest zupełnie inaczej

– mówiła nam Małgorzata Jasińska w rozmowie przed Tour de France Femmes.  

– Jako dyrektorka w ekipie przed wyścigiem muszę obmyślać taktykę, zapoznawać się z trasą, w aplikacji VeloViewer muszę zaznaczyć wszystkie ważne punkty. To do mnie należy oznaczenie trasy i później zawodniczki muszą się z tym zapoznać. Też od strony logistycznej, jeśli jestem jedynym dyrektorem, to ja zajmuję się logistyką, organizacją pracy masażystów i mechanika i podróżami dziewczyn. Myślę, że jest to podobne do pracy selekcjonera, z tą różnicą, że przed każdymi zawodami kadrowymi muszę wykonać preliminarz, obliczyć, co i ile będzie kosztować i też uzasadnić moją decyzję o składzie. W drużynie skład konsultuję z menedżerem, a w Polsce z dyrektorem sportowym, więc jest to całkiem podobna funkcja

– dodała.

W swojej nowej pracy Polka może wykorzystać kilkunastoletnie, zawodnicze doświadczenie – podczas swojej kariery Małgorzata Jasińska ścigała się między innymi w takich ekipach, jak Ale Cipollini czy Movistar Team, występując między innymi w Giro d’Italia, mistrzostwach świata czy igrzyskach olimpijskich.

– Tak naprawdę nie mnie oceniać, jestem dobrą dyrektorką sportową. Na pewno trzeba by przede wszystkim zapytać zawodniczek. Podczas mojej kariery to była ostatnia funkcja, o której pomyślałabym, że będę ją wykonywać po zakończeniu kariery

– przyznała Małgorzata Jasińska, która tak opisywała swoją drogę do ekipy Lifeplus Wahoo.

– Pod koniec sezonu dostałam wiadomość od jednego z menedżerów tamtejszej jeszcze grupy Le Col, bo później sponsor się zmienił  i wraz z tamtejszym dyrektorem sportowym grupy, który później również się zmienił, zaproponowali mi współpracę. Przeszłam rozmowy kwalifikacyjne, również musiałam przejść zadanie, jak poprowadzę odprawę, jak przygotuję się do wyścigu. Miałam taką symulację. Oni byli już zdecydowani, ale później były różne zawiłości ze sponsorem Le Col, było niepewne, czy grupa przetrwa. Potem wszedł nowy sponsor, Lifeplus, i okazało się, że widzą mnie w ekipie. Ja oczywiście miałam stanowisko selekcjonera i powiedziałam, że to jest dla mnie priorytet i uważam, że jeżeli ta praca by mi przeszkadzała w tamtej, to bym się na to nie zgodziła. Ustaliliśmy, że moje plany będą najpierw podporządkowane planom kadry. Później okazało się, że również jest drugi nowy dyrektor i tak naprawdę byliśmy dwójką, która pierwsze kroki stawia w tej ekipie – z dyrektora, który miał być na dniówki, prawie stałam się dyrektorką etatową, bo tych wyścigów jest sporo i większość czasu pochłania mi praca

– mówiła Polka.

Za nowym stanowiskiem idą dodatkowe obowiązki, ale też dodatkowe korzyści – dzięki regularnej obecności na zawodowych wyścigach, Małgorzata Jasińska częściej i z innej perspektywy może obserwować poczynania Biało-Czerwonych.

– Myślę, że akurat ta praca dużo mi ułatwia, bo przede wszystkim podczas jazdy z Lifeplus Wahoo mam możliwość obserwacji zawodniczek na żywo. Podczas relacji w telewizji nie zawsze można wszystko zobaczyć, a tutaj mam większy kontakt z dziewczynami i światową czołówką. Mam możliwość przyglądania się, jak wygląda kolarstwo zawodowe od podszewki, a nie tylko z telewizji ani mojego doświadczenia sprzed paru lat. Na wyścigach spotykam się z dziewczynami i mam nadzieję, że mamy dobry kontakt

– wyjaśniała.

Debiut w Tour de France

Od jutra ekipa Lifeplus Wahoo będzie rywalizować w najważniejszym kobiecym wyścigu etapowym w kalendarzu – Tour de France Femmes – na który dyrektorką sportową będzie Małgorzata Jasińska.

– Przygotowania były bardzo intensywne i tak naprawdę nie czuję, że to jest Tour de France, ponieważ dwa dni temu wróciłam z Baloise (Ladies Tour) i tak naprawdę przepakowanie, zapakowanie i ruszam znowu. Czasu na przemyślenia tak naprawdę nie mam [śmiech]

– mówiła Polka przed wylotem na Tour de France.

Młoda ekipa Lifeplus Wahoo będzie szukała swoich szans na każdym z etapów, chcąc pokazać się z aktywnej strony, ale także licząc na dobre wyniki. W składzie na Tour de France Femmes znalazły się między innymi takie zawodniczki, jak: Elle Wyllie, Margaux Vigie oraz Kaja Rysz, która wielokrotnie pokazywała się w tym roku z bardzo dobrej strony. Polka niestety ucierpiała w kraksie w niedawno rozegranym Baloise Ladies Tour – jak przyznała w rozmowie z Naszosie.pl, „skończyło się tylko na mocnych obiciach głowy i ręki oraz oczywiście szlifach”.

– Mam nadzieję, że nie zdradzę taktyki [śmiech]. Drużyna chce się pokazać przede wszystkim z jak najlepszej, walecznej strony. Mamy parę możliwości, na każdy etap mamy zawodniczki, które mogą się pokazać z bardzo dobrej strony – między innymi  Kaja Rysz, która na RideLondon naprawdę pokazała, że może jechać w tej top czołówce. Niestety w zeszłym tygodniu miała nieprzyjemny wypadek, ale zapewniam, że dojdzie do siebie i mam nadzieję, że na finiszach będzie walczyć o najwyższe pozycje. Mamy również młodą góralkę – Ellę Wyllie – która w hiszpańskim bloku wyścigowym zajmowała bardzo dobre miejsca, w Itzulii wygrała białą koszulkę, więc myślę, że tu też może powalczyć. Liczę też, że bardzo dobrze pojedzie Tourmalet. Jest też Margaux Vigie, która w kampanii belgijskich klasyków też pokazała się świetnie, a pierwsze etapy mają podobne profile

– mówiła nam Małgorzata Jasińska.

– Są też inne zawodniczki i każda z nich jest bardzo zmotywowana. Fajne jest to w kolarstwie i w tej ekipie, że żadnej z nich nie zamykamy drzwi, każda będzie miała możliwość pokazania się. To nie jest jeszcze drużyna worldtourowa, więc, wiadomo, jeśli Ella albo Margaux będą wysoko, to będziemy na nie jechać, ale generalnie każda zawodniczka będzie miała możliwość jechania z satysfakcją i pokazania się

– dodała

– Presja na pewno jakaś jest, czuć u nich podekscytowanie, że będą miały okazję wystartować w takim wyścigu. Czuć było taki strach – na przykładzie Kai Rysz, jak dojechała do szpitala, to bała się, że będzie miała problemy z ręką i nie będzie mogła wystartować w Tour de France. To też jest dla niej docenienie jej samej i jej wysiłków. Udział w Tour de France to przede wszystkim prestiż, a jeszcze możliwość walki to chyba spełnienie marzeń

– przyznała Małgorzata Jasińska.

Dyrektorka sportowa ekipy Lifeplus Wahoo zakończyła karierę w 2021 roku, więc nie miała szans na start w Tour de France Femmes, którego pierwsza edycja odbyła się w ubiegłym sezonie.

– Trochę żałuję, chociaż zastanawiałam się nad tym przed wczoraj i miałam okazję wystartować w Giro, jechałam też w tym jednodniowym Tour de France i mogłam poczuć tę atmosferę. Chyba najbardziej żałuję, że nie mogłam wystartować w Paryż-Roubaix, bo to jest całkowicie inny wyścig. Wiadomo, jeśli byłoby mi dane, to miałabym super doświadczenia i na pewno bym tego nie zapomniała, ale mam nadzieję, że również będę mogła mieć piękne wspomnienia z tego Tour de France, bo myślę, że jakby któraś z moich zawodniczek wygrała etap, to byłoby to tak silne przeżycie, jakbym ja sama sięgnęła po ten triumf

– mówiła Polka.

Narodziny Tour de France Femmes doskonale obrazują rozwój kobiecego kolarstwa, którego dowodem jest także wzrastająca liczba kobiet w obsługach ekip. Małgorzata Jasińska przyznaje, że łatwiej jest im zrozumieć potrzeby oraz problemy zawodniczek.

– Z mojej perspektywy wygląda to tak, że coraz częściej w kobiecych drużynach są dyrektorki sportowe. Myślę, że rola kobiet w kolarstwie się rozszerza i staje się coraz silniejsza, To chyba również z dobrej strony dla zawodniczek – ja niedawno skończyłam karierę, mogę się dzielić odczuciami, wiem, co one czując. Nie umniejszając kolarstwu kobiecemu, to jest trochę inny typ kolarstwa, kobiety mają inną mentalność, inne problemy – jak finansowe, albo to, czy mam jeździć, czy zakładać rodzinę… To trzeba zrozumieć i niekiedy też przeżyć, żeby zrozumieć zawodniczkę.

„Moją rolą będzie stworzyć zespół”

Małgorzata Jasińska od ubiegłego roku pełni rolę selekcjonerki kobiecej szosowej reprezentacji Polski. Do jej obowiązków należy między innymi kontakt z zawodniczkami i wybór składu na najważniejsze imprezy mistrzowskie – światowy czempionat jest już za rogiem, bowiem w tym roku odbędzie się w pierwszej połowie sierpnia.

– Ważna jest komunikacja, ponieważ trzon naszej kadry to jak na razie zawodniczki z zawodowych ekip, które, nie ukrywajmy, przygotowują się głównie przez wyścigi międzynarodowe ze swoimi drużynami, dlatego zawsze przed sezonem proszę każdą z nich o plan wyścigowy, konsultujemy, kiedy i w jaki sposób kadra Polski może im pomóc w indywidualnych zgrupowaniach. Oczywiście bardzo bym chciała zrobić zgrupowanie drużynowe, ale dziewczyny, które się ścigają się za granicą, mają bardzo rozbieżne rozbieżne plany wyścigowe. Jest bardzo ciężko stworzyć zorganizować jedno zgrupowanie, gdzie znajdzie się siedem, osiem zawodniczek, które mają w tym samym momencie czas i to zgrupowanie pasuje pod ich program

– wyjaśniała Małgorzata Jasińska.

– Z dziewczynami jestem w ciągłym kontakcie, jestem zorientowana, czego potrzebuje i staram się w porozumieniu z dyrektorem sportowym i ministerstwem pomóc im w przygotowaniach nie tylko poprzez wyścigi, ale także choćby zgrupowanie wysokogórskie czy kondycyjne przed sezonem i najważniejszą imprezą mistrzowską

– dodała.

fot. Łukasz Kuzik

Sześcioosobowy skład zarekomendowany przez selekcjonerkę wciąż czeka na akceptację Zarządu Polskiego Związku Kolarskiego – jego ogłoszenia należy spodziewać się na około 2 tygodnie przed mistrzostwami świata.

– Moją rolą będzie stworzyć zespół, który jedzie przede wszystkim na liderkę, ale który będzie mógł odnaleźć się w różnych sytuacjach. Moim zdaniem liderka powinna być jedna, ale jednocześnie każda z zawodniczek powinna wziąć odpowiedzialność, jeżeli będzie w odjeździe, który dojedzie do mety. Ja podczas odpraw i ustalania jestem otwarta na konwersację, pytam się, kto jak się czuje. Ostateczna decyzja należy do mnie, ale są to też doświadczone zawodniczki, a myślę, że ich obecność w ekipach zawodowych świadczy też o ich profesjonalizmie 

– powiedziała Małgorzata Jasińska.

– Przede wszystkim chciałabym, żeby większa liczba zawodniczek podczas ostatnich kilometrów wspierała liderkę. Zawodniczki zostały tak dobrane, żeby przede wszystkim wspierały ją w pierwszej części wyścigu, ale żeby też niektóre z nich zostały z nią w finale, a wtedy też będzie większy wachlarz taktyczny. To jest kluczowe w mistrzostwach świata

– dodała.

Zmagania elity kobiet ze startu wspólnego zaplanowane są na 13 sierpnia, co oznacza, że między końcem Tour de France Femmes, a wyścigiem w Glasgow, zawodniczkom – ale także obsłudze – zostaną dokładnie 2 tygodnie na regenerację.

– Z moich doświadczeń zawodniczych i z konsultacji z różnymi trenerami uważam, że jeśli są dobrze przygotowane i przejadą Tour de France, a później będą miały ten okres kompensacyjny, to myślę, że w topowej formie wystartują w mistrzostwach świata. Pamiętam, że zawsze po Giro d’Italia, po tygodniu luzu, tak było. Nie każda zawodniczka jest taka sama, ale jeśli ich treningi będą mądrze poprowadzone, to na pewno bardzo dobrze to wpłynie na ich formę sportową. To nie jest wyścig na następny dzień po zakończeniu Tour de France, więc będą miały możliwość regeneracji

– zakończyła Małgorzata Jasińska.

Tour de France Femmes, w którym zobaczymy Polkę jako dyrektorkę sportową ekipy Lifeplus Wahoo, rozpocznie się 23 lipca w Clermont-Ferrand, a zakończy tydzień później indywidualną jazdą na czas w Pau.

Z Małgorzatą Jasińską przed Tour de France Femmes rozmawiał Kacper Krawczyk

Poprzedni artykułTour de Wallonie 2023: Filippo Ganna ogrywa sprinterów
Następny artykułAgnieszka Skalniak-Sójka „trochę zestresowana, ale też bardzo szczęśliwa” przed Tour de France Femmes [wywiad]
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments