Tejay Van Garderen nie przystąpił do dzisiejszego etapu Paryż-Nicea. Amerykanin wycofał się z wyścigu, mimo że nie dokucza mu żadna kontuzja.
Przyczyną tego kroku są ostatnie zapowiedzi Prezydenta USA. Za Atlantykiem zanotowano już 1300 zakażonych koronawirusem. W związku z tym Donald Trump ogłosił, że lada moment zostaną zawieszone połączenia lotnicze między Stanami Zjednoczonymi a Europą.
To oznacza, że Tejay Van Garderen – jeden z dwóch Amerykanów na liście startowej Paryż-Nicea pozostając we Francji do końca wyścigu, odebrałby sobie możliwość powrotu do domu w najbliższym czasie.
Jego wycofanie się z wyścigu jest bardzo złą wiadomością dla Education First. Wprawdzie w ostatnim czasie Amerykanin nie jest w najwyższej formie, a w klasyfikacji generalnej zajmuje odległą, 68. lokatę, ale i tak był jednym z najmocniejszych górali w składzie różowej ekipy na francuską etapówkę.
Jego pomoc mogłaby się bardzo przydać liderowi zespołu – Sergio Higuicie i pomimo ponadminutowej straty do liderującego Maximiliana Schachmanna, wciąż ma duże szanse na wygranie wyścigu. Jednak decyzja 31-latka jest w pełni zrozumiała – w końcu w obecnej sytuacji są rzeczy ważniejsze niż sport.