Polak jeżdżący na co dzień w grupie Ineos w środę rozpoczął sezon 2020 z opóźnieniem spowodowanym grudniową kraksą podczas treningu.
Za Michałem Kwiatkowskim nienajlepszy rok. Pomimo tego że był trzeci w Mediolan – San Remo oraz w Paryż – Nicea, to już w Ardenach i podczas zeszłorocznego Tour de France nie był w najlepszej dyspozycji. Przygotowań do sezonu 2020 nie ułatwiła grudniowa kraksa podczas treningu, która nieco zweryfikowała plany związane z początkową częścią sezonu. Z powodu kontuzji, Polak nie wystartował w Tour Down Under, ale z optymizmem patrzy na rok olimpijski.
Zimę oceniam pół na pół. Styczeń był perfekcyjny, ale w grudniu zaliczyłem kraksę i zraniłem mięsień czworogłowy. Przerwa trwała dwa tygodnie, ale w styczniu było o wiele lepiej i mam nadzieję, że nie będzie to mieć wielkiego wpływu na dalszą dyspozycję.
– powiedział Kwiatkowski dla Cyclingnews.
Zamiast do Australii, poleciałem na Gran Canarię na obóz treningowy z grupą turystyczną Bike Holidays i zdecydowałem przyjechać tutaj zanim wystartuję w Algarve, Strade Bianche oraz San Remo.
– dodał.
Kwiatkowski jest ostrożny odnośnie oceny własnych możliwości, jednak nie traci dobrego nastawienia.
Zawsze staram się myśleć pozytywnie. Zobaczymy co przyniosą Walencja i Algarve, zanim wystartuję w wyścigach, które są jednymi z głównych celów w tym sezonie – Strade Bianche, Mediolan San Remo oraz w ardeńskich klasykach. Ciężko mi powiedzieć w jakim miejscu właściwie jestem, bo to mój pierwszy start w roku. Na pewno będę czuł krew w płucach w ciągu następnych kilku dni w górach.
Choć mieszkałem podczas zimy w okolicy, to nigdy nie jechałem pod Sierra de Bernia. Był to pojazd zbyt trudny i pokonywanie go w lutym będzie naprawdę czymś ciężkim.
Michał wykluczył możliwość startu w tegorocznym Tour de Pologne, który w tym sezonie z powodu Igrzysk Olimpijskich, pokrywa się z Tour de France, w którym Polak bardzo chce wystartować.
Zdecydowanie chcę wystartować w Tour de France. Mam świetne doświadczenia z Touru i dzięki dobrej dyspozycji we Francji udawało mi się wygrywać wyścigi bezpośrednio po nim. [Classica San Sebastian 2017, Tour de Pologne 2018 przyp.]. Co prawda poprzedni Tour nie był dla mnie najlepszy, ale wcześniejsze lata dały mi pewność siebie i chcę podobnie jak wtedy utrzymać dyspozycję z Touru aż do Igrzysk.
Kolarz Team Ineos nie widzi problemu w krótkiej przerwie pomiędzy Tourem a Igrzyskami. Jest pewien, że jest w stanie przejechać w dobrej formie cały Tour i wyścig olimpijski tydzień później.
Wszystko zależy od tego, w jakiej kondycji przejedziesz Tour
– stwierdza.
Wiele razy słyszałem, że trudno wystartować w Classica de San Sebastian zaraz po zakończeniu Touru, ale nie jest to niemożliwe. To raczej kwestia psychiczna. Ja w sezonie 2017 w San Sebastian i rok później w Tour de Pologne czułem się jeszcze lepiej niż podczas Tour de France mimo świętowania w Paryżu. Do Touru jeszcze sporo czasu, ale to jest mój cel
– zakończył.